Jak tam po świątecznych szaleństwach? =) Ja póki mam tą możliwość, żeby odpoczywać w domku z kubkiem ciepłej, malinowej herbatki i nadrabiać blogowe wpisy. Bardzo lubię, jak codziennie coś się tutaj pojawia, a jednak nie każdego dnia mam możliwość coś do Was naskrobać. Co więc dzisiaj dla Was przygotowałam? =)
Projekt denko! Przecież nie można wejść w Nowy Rok z zalegającymi śmieciami, prawda? =) Co takiego udało mi się zużyć? Do czego chętnie wrócę, a za czym absolutnie nie będę tęsknić? Przekonajcie się sami!
TONIK DO SKÓRY TŁUSTEJ I PROBLEMOWEJ, ECOLAB
Tonik, jak to tonik - bardzo ładnie pachniał, dobrze nawilżał skórę, koił ją po różnych kosmetycznych eksperymentach. Przelałam go do butelki z atomizerem, był więc bardzo wydajny, nie podrażniał oczu i w ogóle nie mam do niego większych zastrzeżeń. Fajny był, nie wykluczam, że do niego nie wrócę, jednak nie szaleję z rozpaczy, że się skończył.
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
GŁĘBOKO OCZYSZCZAJĄCA PIANKA DO MYCIA TWARZY, ECOLAB
Ciężko mi określić, czy pianka jest "głęboko oczyszczająca" skoro po umyciu skóra była mega mięciutka i nawilżona. To oczywiście nie jest minus - na zimę, kiedy skóra woła o dodatkowe nawilżenie, produkt jak znalazł, jednak ta nazwa jakaś myląca mi się wydaje =) Poza tym produkt super przyjemny w używaniu, o ładnym, delikatnie lawendowym zapachu i przyjemnej, piankowej konsystencji, która nie ulatniała się wraz z pojawieniem się wody. Dość długo (jak na piankę oczywiście) się ją zmywało z buzi, ale skóra była czyściutka, nielepiąca, nie wyczuwałam też efektu ściągnięcia. Z chęcią poużywałabym jej dalej.
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
WĘGLOWA MASKA DO TWARZY, MARION
Bubel, bubel, bubel jakich mało w mojej kosmetycznej karierze. Oprócz tego, że maseczka miała mdły, owocowy zapach i strasznie drażniła mój nos, to jeszcze wywoływała aż nazbyt wyraźne uczucie pieczenia na skórze. A efekt oczyszczania... ledwie widoczny. Ostatecznie zużyłam ją na dekolcie, gdzie wystarczyła mi na jakieś 4 razy i było po niej. Jakoś mi nie żal :P
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
PŁYN MICELARNY DO DEMAKIJAŻU TWARZY I OCZU, KAFE KRASOTY
Był bubel, to teraz produkt petarda :D Ogromnie się z tym pół-żelowym micelem polubiłam. Świetnie zmywał makijaż, radził sobie z ciężkimi podkładami, a przy tym nie pienił się, nie podrażniał oczu a dodatkowo zostawiał przyjemną warstewkę nawilżenia na skórze. Oprócz tego produkt jest tani i diabelnie wydajny. Ostatnie 50ml przelałam do buteleczki podróżnej, bo akurat wykończyłam to, co w niej było. Niby 250ml a wystarczyło na dobre 3 miesiące!
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
ENERGIZUJĄCY KREM DO RĄK, EVREE
Przyjemny kremik o konsystencji nieco lżejszej, od tradycyjnego masła do ciała. Pięknie pachniał tropikalnymi owocami, dość szybko się wchłaniał, a co najważniejsze - dobrze nawilżał skórę rąk. Po tym produkcie mam ochotę poznać pozostałe zapachy z tej serii =)
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
ORGANIC COCOA, ŻEL POD PRYSZNIC, PLANETA ORGANICA
Mmmm, jak ten żel pachniał! Nie tylko takim prawdziwym, gorzkim kakao, ale miał również w sobie coś słodkiego, zupełnie jak mleczna czekolada. Był bardzo gęsty i rewelacyjnie się pienił. Często też wlewałam go do wanny zamiast płynu :D Dobrze mył skórę, zapach był wyczuwalny jeszcze przez dłuższy czas, a skóra nie była po nim wysuszona. Powiedziałabym nawet, że dawał delikatne uczucie nawilżenia, co przy gorących kąpielach jest zbawienne dla naszego ciała. Z chęcią zamówię go ponownie!
MALINOWE MASEŁKO DO CIAŁA, BALNEOKOSMETYKI
Miękkie masełko o zapachu malinowej mamby. Przyjemnie się je rozprowadzało, dość długo się wchłaniało i lubiło pozostawiać tłustą warstwę na skórze. Dlatego zużyłam go głównie jako nawilżacz do stóp, jednak ciężko mu odmówić dobrych właściwości nawilżających.
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
MASKA Z GLINKĄ PRZED MYCIEM WŁOSÓW, L'OREAL PARIS
Kolejny kosmetyczny niewypał, który na moich włosach nie przynosił większego rezultatu. Miał przedłużać świeżość - czego nie robił, miał zwiększać objętość - czego nie dało się zauważyć. Produkt, którego nie ma sensu używać. Jak tylko zauważyłam jego wysoką efektywność zdegradowałam go na pozycję produktu do golenia nóg :D Tu sobie przynajmniej jakoś radził :D
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
SZAMPON PIELĘGNACYJNY MAGICZNA MOC GLINKI, L'OREAL PARIS
Muszę przyznać, że polubiłam się z tym szamponem. Dobrze oczyszczał włosy, nie plątał ich, delikatnie odbijał od nasady i zwiększał ich objętość. Przy tym minimalnie przedłużał ich świeżość, a 400 ml butla starczyła mi na 2 miesiące codziennego używania. Teraz używam czegoś z bardziej naturalnym składem i w sumie już tęsknię za tym drogeryjnym szamponikiem.
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
JELLY BEAR HAIR
Z jednej strony bardzo chciałam przetestować te żelki, z drugiej dość mocno powątpiewałam w ich skuteczność. Do tego ich smak i zapach kompletnie mnie do nich nie przekonywał. A jednak - zjadłam wszystkie i poprosiłabym o jeszcze! Po tej miesięcznej kuracji widzę widoczną różnicę w stanie moich włosów. Są mocniejsze, bardziej lśniące i jest ich jakby więcej. A na dodatek żelki wyraźnie zmniejszyły poziom mojego zimowego wypadania włosów. Aż żałuję, że są takie okropnie drogie =)
CHUSTECZKI MICELARNE DO DEMAKIJAŻU, MARION
W ostatnim czasie robiłam masę swatchy, a chusteczki zamówiłam głównie do ich zmywania - żeby było szybciej i łatwiej. Mają bardzo ładny zapach, są jednak dość kiepsko nasączone i z większością kolorowych śladów sobie nie radziły lub wymagały pocierania. Próbowałam je też wykorzystać przy demakijażu twarzy, jednak prędzej wykonałabym nimi zdzierający peeling niż demakijaż. W sumie to się cieszę, że nie zamówiłam ich z myślą o ułatwieniu sobie życia na jakimś wyjeździe.
GLOBAL DNA INTENSIVE EYE CONTOUR, POSTQUAM
Całkiem niedawno pisałam o tym kremiku w osobnym poście i jak wiecie - mam względem niego bardzo mieszane uczucia. Ma przyjemną, żelową konsystencję i miodowy zapach. Wchłanianie zajmuje mu jednak trochę czasu, ale za to dobrze nawilża i rzeczywiście regeneruje skórę (sprawdzone na zakatarzonym nosie :P). Jednak jest to jedyne 10ml kremu w cenie dobrych perfum, bo jego koszt wynosi 250 złotych. Dla mnie to zdecydowanie za duża burżuazja w pielęgnacji :P
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
SILK EDITION TOUCH-UP, BOURJOIS PARIS
Kolejny już produkt - porażka. Przy mojej mocno przetłuszczającej się cerze nie sprawdził się wcale - nie utrwalał, nie matowił, po dosłownie 3 - 4 godzinach błyszczałam się jak bombka na choince. Ostatecznie skończył w torebce jako puder do szybkich poprawek, ponieważ miał lusterko. Niestety, kiedy tylko dotknął dna zaczął się kruszyć jak szalony, więc w efekcie zużyłam może połowę zawartości a reszta wykruszyła się w nicość.
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
GĄBECZKA DO MAKIJAŻU, NATURA ACCESSORIES
Gąbeczka, która przekonała mnie do takiej właśnie formy nakładania podkładu i pudru. Była genialna - mięciutka, łatwa w myciu, nawet nie wchłaniała aż tak dużo produktu, jakby mogła. Do tego na promocji kosztowała z dychę i wytrzymała ze mną dobry rok. Szczerze? Wytrzymała by nawet więcej, gdyby kot jej nie przygarnął do zabawy :P Obecnie wymieniłam ją na nową gąbeczkę z Donegal (seria Jungle) i sprawdza się dobrze, jednak nie aż tak jak gąbeczka z Natury. Polecam!
FIXING MAT LOOSE POWDER, BELL HYPOALLERGENIC
Jeden z moich ulubieńców poprzedniego miesiąca. Genialnie matowi i utrwala makijaż, wtapia się w skórę i pozostaje niewidoczny. W sam raz do cer tłustych i mieszanych. Jedyny jego minus to mała pojemność i kiepskie opakowanie. Ja wklepywałam go gąbeczką, więc skończył się po jakimś miesiącu. Mimo wszystko pewnie jeszcze do niego wrócę.
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
DEWY FINISH LONG LASTING SETTING SPRAY, NYX
No nie powiem, długo szukałam jakiejś nici porozumienia z tym produktem. Gdy nakładałam go mało, to po kilku godzinach makijaż się rozwarstwiał. Gdy dużo, to wtedy po paru godzinach błyszczałam się jak bombka na święta, a makijaż wcale nie wyglądał jakoś specjalnie. Dopiero doszliśmy do porozumienia, gdy po dużej dawce spraju, doklepywałam go gąbeczką i jeszcze delikatnie omiatałam twarz pudrem. Nie miałam wtedy maski na twarzy, skóra była delikatnie rozświetlona a makijaż rzeczywiście trzymał się tak jak powinien. Mimo wszystko raczej do siebie nie wrócimy =)
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
FIT ME!, MAYBELLINE NEW YORK
Nawet nie wiecie, jak się cieszę z wykończenia tego podkładu! Nie dość, że ostatnio kupiłam ze 3 nowe buteleczki, to ten nie należał do moich ulubionych. Chociaż miał dni, kiedy wyglądał na skórze bardzo dobrze i fajnie się utrzymywał, to niestety miewał i swoje humorki, kiedy w panice musiałam zmywać to, co miałam na twarzy i robić makijaż od nowa. A jak wiadomo - rano każda minuta jest na wagę złota. Ponownie to my się nie spotkamy, oj nie.
Pełna recenzja tutaj: [KLIK]
Grudzień nie był dobrym miesiącem dla saszetkowych maseczek :D Ich recenzje znajdziecie tutaj:
* MASECZKA DO STÓP, SHEFOOT: [KLIK]
* PŁATKI POD OCZY, PUREDERM: [KLIK]
* MASECZKI, MARION: [KLIK]
Oczywiście poszło też kilka próbek, ale to zdecydowanie nie był najbardziej owocny miesiąc. Najbardziej zaciekawiła mnie maseczka do włosów, o której pisałam tutaj: [KLIK] oraz żel pod prysznic o zapachu dziurawca od Yope. Jednak to, że marka Yope ciekawi mnie od dawna, nie powinno być dla nikogo tajemnicą. Na pewno będą to pierwsze mydła do rąk jakie kupię do własnego mieszkania,a to już za jakieś 3 - 4 miesiące, więc wcale nie tak długo =)
Hmmm... Wcale nie ma tego tak dużo, jak mi się wydawało, że będzie. Chyba szał grudniowych obowiązków i świątecznych przygotowań skutecznie zmniejszył moje możliwości przerobowe :P
A Wam jak poszło? Pochwalcie się! =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Uważam, że dobrze Ci poszło :) muszę się wziąć za swoje produkty w saszetkach :)
OdpowiedzUsuńJa się nimi ostatnio zasypałam, więc miałam motywację =)
UsuńPodkład FIT ME!, MAYBELLINE u mnie sprawdził się doskonale
OdpowiedzUsuńU mnie było dość w kratkę, ale moja cera jest niestety dość kapryśna =)
UsuńŚwietne produkty tu widzę :) Też muszę zabrać się za denko przed sylwestrem :P
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę powodzenia =)
UsuńDobre firmy ;) Lubię część z nich.
OdpowiedzUsuńCieszę się, z nie tylko ja =)
UsuńTeż ruszyłam w grudniu ze zużywaniem saszetek/próbek :D Muszę w końcu się skusić na ten kremik do rąk Evree :D
OdpowiedzUsuńOj tak, w miniaturach można się zakopać :p
UsuńWitaj! :-) Właśnie wykańczam kremik do rąk Ēvrēe z cytryną i też jest fajny. Z próbkami mi też ciężko idzie ogólnie. Michel z Kafe Krasoty korci mnie już od dawna i chyba będę musiała go w końcu kupić i przetestować. Pozdrawiam ciepło. :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że większość z Nas ma problemy z próbkami =) micel polecam z całego serca, mega mi się sprawdza! =) Pozdrawiam! =)
UsuńSporo się tego nazbierało :) Ja też aktualnie testuję ten podkład Maybelline i jak na razie zachwytów brak...
OdpowiedzUsuńU mnie było w kratkę, później znalazłam na niego sposób ale i tak potrafił mnie zaskoczyć =(
UsuńNie miałam niczego z powyższej listy, natomiast teraz zaczęłam używać odzywki do włosów Moc Glinki z Elseve :) U mnie stabilnie jeśli chodzi o denko, też już zrobiłam swoje podsumowanie, by nie wchodzić z pustymi opakowaniami w nowy rok :)
OdpowiedzUsuńI jak się sprawdza odżywka? =)
UsuńZnowu widzę te żelki, wydają się być ciekawym produktem, ale trochę za drogie ;).
OdpowiedzUsuńhttp://modoemi.blogspot.com
Fakt, tanie nie są ale o dziwo działają =)
UsuńMoje denko to jeden żel, więc nie będę się chwalić. :D
OdpowiedzUsuńPoszalałaś :p
UsuńHi! Great post and great products!
OdpowiedzUsuńI love your photos!
I just discovered your blog and I keep following it, would you follow me back?
http://serendipia-aazul.blogspot.com.es/
Have a nice day!
Thanks! Have a nice day! =)
UsuńSuper Ci poszło :) A gąbeczkę z Natury mam i też ją uwielbiam :) I chyba szczęście, że mam pieseła, a nie kotka, bo gąbeczka nadal cała :D
OdpowiedzUsuńNo niestety, ja swojej ostatnio nie dopilnowałam :p
UsuńFajne rzeczy, ale te żeeeelki! ♡ Chyba kupię.
OdpowiedzUsuńI płyn micelarny, skoro taki świetny, to też chyba zainwestuję. Nie ma to, jak dobry zmywacz do szpachli.
A tak w ogóle, to wpadłam życzyć Ci wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku! ♡
Dziękuję bardzo! Tobie również życzę wszystkiego, co najlepsze na ten Nowy Rok <3
UsuńDO tej pory słyszałam jedynie o żelkach, ale zaciekawił mnie krem do rąk z Evree :>
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że przyjemnie mi się go używało =)
Usuń