PEELING DO CIAŁA
- GLACIAL THERAPY -
LAB 5033 SWITZERLAND
Jak pewnie już wiecie, nie przepadam zbytnio za peelingami. Jestem na to po prostu zbyt leniwa =) Jednak zima to taki magiczny okres, kiedy skóra mojego ciała dość mocno się wysusza, swędzi i denerwuje. To jest ten moment, w którym moje ciało zmusza mnie i mobilizuje do użycia peelingu. W końcu to po nim najlepiej i najszybciej wchłonie się dobroczynne masełko =) Jeżeli jesteście ciekawi, jak sprawdza mi się produkt od Lab 5033, to zapraszam na recenzję.
Obietnice producenta:
Dzięki minerałom z morza martwego peeling redukuje wszelkie podrażnienia i koi skórę. Zawarta w nim witamina C nadaje skórze blasku i rozświetlenia.
Cena: +/- 40,00zł/ 200ml
Skład:
Moje wrażenia:
Produkt został zamknięty w estetycznym, plastikowym słoiczku z zakrętką. Prosta grafika i brak zbędnych udziwnień zawsze trafiają w mój gust, a produkt wydaje się być bardziej ekskluzywny i z powodzeniem może ozdabiać sobą łazienkową półkę.
Słoiczek łatwo się otwiera, nawet przy mokrych rękach. Wewnątrz znajdziemy również zastawkę, która zapobiega wylaniu się produktu bądź przecieknięciu przez zakręconą pokrywkę.
Wewnątrz znajdziemy sporą dawkę zbitego, gęstego produktu. Zapach jest dość specyficzny, bo miętowo - morski. Peeling bardzo wyraźnie pachnie olejkiem z mięty pieprzowej, który ma w składzie. Na pierwszy rzut oka ma w sobie bardzo dużo drobinek, w zasadzie pozostała część masy jest znikoma. Jednak zdecydowana większość drobin rozpuszcza się w sekundę po spotkaniu z wodą, więc w efekcie końcowym mamy mało produktu i mało drobinek.
Zdecydowanie nie jest to produkt dla amatorów mocnych wrażeń, ponieważ bardzo ciężko wykonać tym produktem mocny peeling. Prędzej określiłabym to jako delikatny, ledwie wyczuwalny masażyk. Jednak w żaden sposób nie ujmuje to jego efektywności! Skóra po zabiegu jest mięciutka i wygładzona, a za sprawą olejków delikatnie nawilżona. Na szczęście nie jest to efekt, który uniemożliwiałby np. ogolenie nóg, jak to mają w zwyczaju niektóre peelingi z olejami.
Jednaj już w momencie pierwszego użycia pożałowałam, że nie otworzyłam tego produktu od razu po otrzymaniu. Nie wiem czy pamiętacie, ale ten peeling trafił do mnie w lipcu, za pośrednictwem czerwcowej Liferii [KLIK]. I dokładnie wtedy powinnam była się za niego wziąć. Czemu?
Jak już wspomniałam, produkt zawiera w sobie olejek z mięty pieprzowej, który nie tylko ma mocny i charakterystyczny zapach ale również... bardzo mocno chłodzi. A pierwsze spotkanie z tym produktem odbyło się w wannie wypełnionej gorącą wodą. To zdecydowanie nie jest to, co zmarznięte tygryski lubią najbardziej =) Efekt chłodzenia utrzymuje się na skórze jeszcze jakąś godzinę czy dwie po kąpieli.
Nie mogę ocenić tego produktu negatywnie - w końcu spełnia swoje zadanie, a nawet delikatnie nawilża skórę, za co duży plus. Jednak zużycie tego kosmetyku na pewno zajmie mi dłuższą "chwilę", bo efektu chłodzenia nie lubię wcale, a co dopiero zimą =)
A jak Wy zapatrujecie się na termoefekty?
Lubicie jak kosmetyki grzeją albo chłodzą? =)
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Oh, ja ogólnie nie lubię produktów chłodzących, moje ciało wiecznie jest zimne jak lód a dodatkowo maska, czy peeling, która daje uczucie chłodzenia potęguje nieprzyjemny efekt. Podobnie jak Ty jestem leniuchem i nie wykonuję peelingów regularnie ;/
OdpowiedzUsuńO, to zupełnie jak ja - wszystkie produkty chłodzące czy grzejące do mnie nie przemawiają =)
UsuńNie używałam go nigdy :)
OdpowiedzUsuńJa pewnie też będę po niego sięgać raczej sporadycznie =)
UsuńProdukty chłodzące jeszcze zimą to chyba nie dla mnie - gdyż jestem strasznym zmarzluchem :D
OdpowiedzUsuńKosmetyki termoaktywne jakoś w ogóle mi nie leżą =)
UsuńJa zaś uwielbiam peelingi, ale preferuję mocne zdzieraki. No i nie wersje chłodzące.
OdpowiedzUsuńJeżeli już sięgam po peeling to też wolałabym coś mocniejszego, ten akurat dostałam w Liferii więc za dużego wpływu nie miałam =)
UsuńBardzo lubię peelingi wszelkiego rodzaju, jednak preferuję te gruboziarniste :)
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak ja! =)
UsuńJa wolę mocniejsze zdzieraki, choć mniejszymi wrażeniami też nie pogardzę :) o tej firmie nie słyszałam, ale jakoś wersja chłodząca mnie nie zachęca do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńWersje chłodząco-grzejące nigdy do mnie nie przemawiały, więc nie dziwię się że Ciebie też nie zachęcają =)
Usuń