ZŁUSZCZAJĄCA MASKA DO STÓP Z JEDNORAZOWĄ SKARPETĄ + SHEA
SHEFOOT
Jest to II część testu maski złuszczającej do stóp od Shefoot. Część pierwszą zawierającą opis produktu znajdziecie tutaj [klik].
Minął tydzień od spędzenia 90minut z tym chłodzącym produktem na stopach. Przed aplikacją zaliczyłam jeszcze godzinne moczenie stóp w ciepłej wodzie, a na skarpetki z maską nałożyłam jeszcze grube skarpety widoczne na zdjęciu. Wszystko po to, żeby produkt lepiej się wchłonął i lepiej zadziałał.
I wiecie co? Z trzech stosowanych masek, to jest mój faworyt :) Pierwsze oznaki delikatnego złuszczania widoczne były po trzech dniach - lekkie przetarcia naskórka na palcach i piętach. Po następnych dwóch zdejmując skarpetki, razem z nimi zdjęłam naskórek z całych pięt, trochę z palców i z obszaru za palcami. Naskórek odchodzi całymi płatami, a skóra pod nim jest miękka i delikatna.
Maska nie wymaga jakiś dodatkowych zabiegów, żeby zaczęła działać - np. przy masce z Marion dopiero długie namaczanie i częste nawilżanie przyniosło u mnie efekty (nikłe bo nikłe, ale zawsze).
Na opakowaniu napisano, że proces złuszczania może trwać nawet do 10 dni. U mnie jest już dzień 7 i niewiele zostało tego starego naskórka.
Jestem bardzo zadowolona z tego produktu i przy następnym zabiegu na pewno skorzystam właśnie z niego. Żadna z dotychczas stosowanych masek do stóp nie zadziałała tak szybko, mocno (przy czym nie podrażniła skóry) i dokładnie. Szczerze polecam :)
Macie jakieś doświadczenie z tym produktem, albo z firmą Shefoot?
Czekam na Wasze komentarze! ; )
Do następnego wpisu,
SnuKraina. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)
P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.