Witajcie Kochani!
Jak idą przygotowania do świąt? Prezenty już kupione, choinka ubrana? =)
Dzisiaj wpis bardziej w temacie sylwestrowym, bo o rozświetlaczach (tak, znowu :P). Produkty od My Secret zdobyły już całkiem niezłe uznanie w świecie makijażu, a większość z Was pewnie kojarzy odcień Princess Dream, a nawet Sparkling Beige.
A zauważyliście, że wyszła trzecia "siostra" tych świetnych rozświetlaczy? Jeżeli jesteście ciekawi, czym Disco Ball różni się od pozostałych, to zapraszam do dalszej części wpisu =)
Produkty marki My Secret dostaniemy przede wszystkim w Drogeriach Natura. Większość z nich zdążyła zaskarbić sobie serca dziewczyn i zdobyć opinię nie tylko tanich, ale również dobrych kosmetyków. W końcu kto takich nie lubi? =)
Każdy z tych rozświetlaczy schowany został w dość porządnym, plastikowym opakowaniu i waży 7,5 grama. Za taką pojemność zapłacimy coś około 17 - 19 złotych, jednak na promocji możemy je upolować już za niecałe 9 złotych od sztuki. A promocje w Naturze występują bardzo często =)
Jednak nie tylko gramatura i cena sprawiły, że produkt okazał się hitem. Chodzi tu bowiem o ich jakość! Rozświetlacze My Secret nie dość, że nie zawierają talku, to swoim blaskiem potrafią przyćmić niejeden wysokopółkowy rozświetlacz. Zresztą, przekonajcie się sami:
Princess Dream, a więc rozświetlacz w kolorze ciepłego beżu. Według producenta jest odpowiedni do każdego typu kolorystycznego, wzmacnia blask skóry oraz sprawia, że twarz wygląda zdrowo i promiennie. Formuła kosmetyku zapewnia bezproblemową aplikację i doskonałe wykończenie makijażu. Gwarantuje mocny połysk i efekt tafli.
Ciężko się z tym opisem nie zgodzić, prawda? Produkt pięknie się nakłada, nie osypuje, ani nie znika z twarzy w ciągu dnia. Ponoć część osób się skarży, że kolor jest widoczny na policzku, jednak u siebie takich rzeczy nie zauważyłam. A zdarza mi się porządnie nim rozświetlić =)
Produkt mimo ogromnej jak na rozświetlacz pojemności jest też szalenie wydajny. Nie zauważyłam, żeby się pylił, nie ważne jakim pędzlem chcę go nałożyć. Za zużycie go do końca firma powinna przewidzieć jakąś nagrodę =)
W przypadku Sparkling Beige opis producenta jest dokładnie taki sam. Jakoś wcale mnie to nie dziwi, w końcu to bardzo podobna, mięciutka konsystencja drobno zmielonego pudru. Jedynie tonacja jest zdecydowanie bardziej chłodna, choć ciągle nie odznaczająca się na policzkach. W tym produkcie możecie dopatrzeć się srebrno - różowych tonów, które moim zdaniem świetnie sprawdzą się do chłodniejszych, zimowych makijaży.
Tak samo jak w przypadku poprzednika, mamy tutaj do czynienia z cudownie wydajnym kosmetykiem, który nie będzie nam się pylił w opakowaniu, ani znikał z policzka. Efekt tafli, choć trochę przereklamowany, jest tutaj stanem faktycznym. Zresztą sami widzicie na zdjęciach, że ciężko się w swatchu dopatrzeć jakichkolwiek drobinek =)
Jednak te dwa produkty już na pewno znacie, w końcu są na rynku nie od wczoraj. Jednak całkiem niedawno wypatrzyłam w szafie nowy kolor - Disco Ball. A w Internetach względna cisza, więc chciałabym wam go pokazać:
Szczerze się przyznam, że za pierwszym razem odłożyłam go na półkę. W świetle sklepowych lamp wyglądał wręcz identycznie jak Sparkling Beige, choć sam producent określił tą wersję jako neutralny beż. Coś mi jednak nie dawało spokoju, a promocja -40% tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę go mieć. I wiecie co? On jednak jest zupełnie inny! =)
Myślę, że to zdjęcie doskonale oddaje to, co chcę Wam przekazać. Disco Ball to bardzo neutralny, beżowy kolor - producent jednak wie, co mówi. Nie ma tutaj już różowych tonów, a sam odcień jest jakby cieplejszy. Wiem wiem... Wyglądają podobnie i na pierwszy rzut oka pewnie nikt by na policzkach różnicy nie zauważył. Jednak dla fanek rozświetlaczy ... Kto tu będzie komuś zakupów zabraniał =)
Warto jednak wspomnieć, że produkt choć nadal ma dość miękką, a nawet mokrą konsystencję, to jednak delikatnie się pyli. Jednak jak będziecie delikatnie nabierać go pędzlem, to pewnie nawet nie zauważycie.
I jak Wam się podobają te cudeńka? Które już macie, a na które się skusicie?
Koniecznie dajcie znać! =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Piękne są i chyba skuszę się na ten najnowszy :) Ja mam szczególną miłość do cieni do powiek tej marki, są genialne :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się =) mam kilka cieni i też jestem zadowolona, tym bardziej że mają też bardziej ciekawe kolory =)
UsuńJa jeszcze w ogóle nie znam tej marki. Fajne produkty.
OdpowiedzUsuńSą warte przetestowania i na prawdę tanie =)
UsuńMuszę je w końcu kupić :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńJesteś kolejną osobą, u której ostatnio czytam o tych rozświetlaczach. A że Natura w Poznaniu jest tylko jedna i to po drugiej stronie miasta, rzadko w niej bywam i przez to ich nie znam. Ale teraz już wiem, co będę sprawdzać, gdy ud mi się odwiedzić Naturę, bo rzeczywiście, rozświetlacze te są kuszące ;)
OdpowiedzUsuńFakt, też nie miałabym nic przeciwko gdyby otwarli jeszcze chociaż jedną :)
UsuńSkoro napisałaś, że jest inny niż Sparkling Beige (który posiadam i kocham), to może się jednak na niego skuszę. Choć myślę, że moim pierwszym wyborem będzie Princess Dream - chciałabym przetestować jak wygląda coś cieplejszego na mojej twarzy :)
OdpowiedzUsuńMyślę że swatche dość dobrze oddają kolory, szczególnie trzy razem :) w świetle lamp rzeczywiscie mogą wyglądać identycznie :)
UsuńMam dwa pierwsze, trzeciego nie planuję kupować, bo są piekielnie wydajne i choć używam ich codzienne od miesięcy, to nie widać żadnego ubytku :D
OdpowiedzUsuńBrawa za rozsądne podejście :D Też bym takie chciała :D
UsuńBardzo ładne, sama raczej nie używam rozświetlacza, ale czasem kładę go na powiekę :) Chyba Princess Dream najbardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTeż zdarza mi się użyć rozświetlacza jako cień do powiek =)
UsuńDisco Ball jest super <3. Ja teraz zamierzam zrobić swój własny rozświetlacz.
OdpowiedzUsuńMój blog
W takim razie czekam na efekty =)
UsuńŻadnego nie mam, żadnego nie kupię, bo na sinej twarzy, to nie będzie wyglądało dobrze :D
OdpowiedzUsuńNiemniej, fajnie się błyszczą.
Bardzo fajnie się błyszczą =)
Usuńja mam dwa rozświetlacze tylko - z lovely:) służą mi jako cień też:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę umiaru, jakoś w tym świątecznym okresie wpadłam w szał zakupowy i to nie tylko dla bliskich =)
Usuńja mam z KOBO nr 310 rozświetlacz, lubię też Bell 01 z Biedronki. Te są delikatne. Z mocniejszych mam silver igold lovely oraz wersję ombre.
OdpowiedzUsuńRozświetlacze z KOBO i Bell też mam, są delikatne, jednak nie można im nic zarzucić =)
Usuń