Witajcie Kochani!
Jakiś tydzień temu firma Bell zakomunikowała, że do sklepów Biedronka wkracza nowa limitowana edycja kosmetyków! Oczywiście zachęcona pozytywnymi wspomnieniami po Chillout [KLIK], nie mogłam przejść obok niej obojętnie =)
Dlatego też chciałabym Was dzisiaj zaprosić na przegląd nowej edycji FROZEN BAROQUE. Co w niej jest? Jak to wygląda i jak się sprawdza? Zapraszam na wpis! =)
Edycja Frozen Baroque to przede wszystkim błysk, blask i rozświetlenie. W skład tej kolekcji wchodzą dwa ogromniaste rozświetlacze, dwa sypkie pigmenty, baza pod pigmenty oraz cztery lakiery do paznokci. Jako, że obecnie pazurów malować nie mogę, to darowałam sobie tę względną przyjemność i zaopatrzyłam się w zapas rozświetlaczy na następne sto lat :D
Do wyboru mamy dwie wersje wielokolorowych pudrów rozświetlających, ponieważ tak docelowo zostały nazwane. Za cenę 12,99 dostajemy 11 gramów pięknie mieniącego się produktu. A co za tym idzie, jest to dokładnie ten sam rozmiar i tym opakowania, w jakim zamknięto bronzer z edycji Chillout, dzięki czemu pięknie prezentują się ułożone w rządku :D
Przejdźmy jednak do konkretów. Jak to bywa w numeracji tych kosmetyków, wielokolorowy puder rozświetlający Multi Glow występuje w dwóch odcieniach - no: 01 oraz no: 02. Pewnie nie czujecie się zaskoczeni =)
Kolor no:01 jest wersją bardziej chłodną, wpadającą w różowe tony, czemu nietrudno się dziwić patrząc na kolory składowe. To, co widzicie na swatchu to oczywiście połączenie tych wszystkich barw, jakie daje nam wersja 01. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by każdego z tych 5 kolorów używać osobno, bądź je ze sobą dowolnie mieszać. Opakowanie jest na tyle duże, że pozwala nam na każdą wymarzoną przez nas kombinację.
Rozświetlacz nie sprawia żadnych problemów - ładnie nakłada się syntetycznym, nawet bardzo miękkim pędzelkiem i tworzy na skórze bardzo estetyczną taflę. Początkowo efekt może nie jest zbyt mocny, jednak można go stopniować, dzięki czemu produkt sprawdzi się zarówno na co dzień jak i do wieczorowego makijażu. Podoba mi się w nim to, że nawet nałożony w minimalnej ilości nie znika z twarzy w ciągu dnia i nie przemieszcza się.
Warto zaznaczyć, że ta opinia dotyczy obu tych rozświetlaczy. Mają bowiem taką samą formułę bardzo miękkiego i drobno zmielonego pudru. Co ważne - produkt daje efekt gładkiej tafli, bez widocznych drobinek. Jesteście ciekawi jak wygląda wersja 02? =)
Jest on zdecydowanie cieplejszy, oparty na beżowo - złotych kolorach. Tutaj również mamy mieszankę 5 różnych kolorów, jednak różnica między nimi jest zdecydowanie mniej widoczna, niż w przypadku zero-jedynki.
Wybór w tym momencie leży już w Waszych rękach. Ja uważam to za rewelacyjną okazję dla wielbicielek rozświetlaczy, w końcu za niecałe trzy dyszki otrzymujemy spory zestaw idealny do stosowania na co dzień i to z możliwością bezproblemowego mieszania kolorów =)
Oprócz pudrów rozświetlających, w skład edycji Frozen Baroque wchodzi również baza pod cienie i sypkie pigmenty. Za niewielkie opakowanie (pojemności niestety nie mogę znaleźć, jednak samo opakowanie jest nieco cieńsze od matowych, płynnych pomadek Golden Rose) zapłacimy 8,99.
Baza została zaopatrzona w typowy dla błyszczyków aplikator, także sama aplikacja bazy jest łatwa, prosta i kompletnie bezproblemowa. Jej konsystencja również przypomina mi delikatnie zabarwiony, lepki błyszczyk. Chociaż w rzeczywistości nie daje ona koloru, to jednak delikatna lepkość pozostaje, dzięki czemu produkt kolorowy lepiej się przykleja do powieki. Nakładałam ją już kilka razy i ani razu nie wywołała u mnie podrażnienia czy innych niepokojących oznak, za co dostaje ode mnie plusa!
Warto wspomnieć, że zgodnie z zamysłem producenta jest to baza rozświetlająca. Jednak nakładając ją w odpowiedniej ilości (ciężko jest założyć jej za dużo, ponieważ nadmiar jest mocno widoczny na powiece) kompletnie tego rozświetlenia nie widać. Po za tym baza rzeczywiście przedłuża trwałość cieni, chroni przed ich rolowaniem się i osypywaniem produktów sypkich. Całkiem nieźle podbija też kolor cieni, co zobaczycie na następnych zdjęciach =)
Skoro o bazie wiecie już chyba wszystko, warto przejść dalej. W końcu na bazie świat się nie kończy, bo firma Bell do bazy dorzuciła jeszcze dwa połyskujące, sypkie cienie do powiek! Każdy w cenie 8,99.
Ponownie mamy tutaj do wyboru kolory 01 oraz 02. Jak myślicie, na jakie odcienie postawiło Bell? =)
Pierwszy z nich, no:01 to kolor, który sprawdzi się zarówno na co dzień jak i na imprezę. Dlaczego?
Bo mówimy tutaj o mieszance beżu i złota, z delikatną, lekko srebrzystą powłoką. Osobiście nie miałabym najmniejszego problemu, żeby zaaplikować go na środek powieki i powędrować w budzący się dopiero do życia świat. Myślę też, że na ten kolor skusi się najwięcej osób. Chcecie wiedzieć, jak wyszedł na swatchach? To przy okazji zerknijcie, jaką robotę odwala nam tutaj baza:
Tak oto z nijakiego złota mamy piękne, mocne złoto, żeby nie powiedzieć, że prawie rose gold. Pewnie nikogo to nie zaskoczy, ale tak, sprawdziłam i to. Baza podbija kolory w zasadzie wszystkich cieni i o ile nie przesadzimy z jej ilością, może być również nakładana na cień, do którego chcemy dokleić nieco iskrzących się drobinek. To jest na prawdę dobra robota jak za tak niską cenę.
Kolor 02 jest już bardziej odważny i moim zdaniem idealnie wpasuje się w nadchodzące klimaty sylwestrowo - karnawałowe. Popatrzcie, jakie cudo tutaj mamy:
Znam siebie i swoje umiejętności, więc wiem, że nie użyję go zbyt wiele razy, jednak nie potrafiłam przejść obok niego obojętnie. Czarno - srebrzysty cień skradł moje serce całkowicie i już powoli myślę, jak mogłabym go wykorzystać. Gwiazdka wieczoru na skórze prezentuje się tak:
A na koniec historyjka z gatunku: Jeżeli ktoś ma do Ciebie przyjść, to w najmniej odpowiednim momencie! :D
Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i swoje testy zaczęłam od razu po powrocie z zakupów. Na twarzy zero makijażu, na jednym oku baza z Bell + czarny pigment, na drugim zwykła baza i złoty pigment. Byłam bardzo ciekawa, jak te produkty wyglądają na oczach i czy ta baza rzeczywiście daje coś więcej, niż taka pierwsza lepsza, do zwykłych cieni. Oczywiście produkty są na oczach kompletnie niewyczuwalne, więc w ferworze domowych obowiązków zapomniałam o moim niecodziennym mejk apie. I wtedy do drzwi zapukała pewna pani... Powód jej wizyty całkowicie nie ważny, bo pomyliły się Pani klatki schodowe, jednak jej wzrok wyrażał głębokie zastanowienie nad moim zdrowiem psychicznym :D Dobrze, że nie zapomniałam się na tyle, żeby wyjść z domu :D
Jak Wam się podoba edycja Frozen Baroque? Coś Was kusi? A może już zdążyłyście coś kupić? Koniecznie dajcie znać! =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Nie wiedziałam o tym. Dobrze, że piszesz.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że komuś się przydało =)
UsuńNie wiedziałam o tej edycji, rozświetlacze i te cienie mnie kuszą! Jestem jak sroka :D
OdpowiedzUsuńJa też =) Wszystko, co się mieni mówi do mnie "mamo" =)
UsuńCienie i baza kuszą 😊
OdpowiedzUsuńOj, zgadzam się z tym =)
UsuńOglądałam wczoraj w biedrze :D
OdpowiedzUsuńI jak? Coś Ci wpadło w łapki? =)
Usuńrozświetlacz jest super!
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Zgadzam się! Jak za tą cenę, na prawdę jest niezły =)
UsuńDawno nie miałam w swojej kosmetyczce nic z firmy Bell, chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńOstatnio mają co raz lepsze nowości, warto sprawdzić =)
UsuńWow! Ale pięknie świecą i się mienią :) uwielbiam takie kosmetyki, więc muszę koniecznie się w nie zaopatrzyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Racja, są piękne =)
UsuńWidziałam w Biedronce i tym razem nic mnie nie kusi :P
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem =) W takim przedświątecznym okresie nie potrafię sobie odmawiać prezentów =)
UsuńO nie! I teraz przez Ciebie pójdę do Biedronki i coś kupię! :)
OdpowiedzUsuńOjojoj, jak mi jest strasznie przykro :P
UsuńFajnie, że napisałaś o Bell. Prawie zapomniałam o tej marce.
OdpowiedzUsuńTen złoty cień, wygląda interesująco. Może nawet przejdę się po niego do Biedry :D
Sama rzadko sięgam po Bell, jednak ostatnia edycja zrobiła na mnie spore wrażenie, więc przy kolejnej musiałam wziąć wszystko =)
Usuńo! Baza mi sie przyda:)
OdpowiedzUsuńNie dość, że tania, to jeszcze dobra! =)
UsuńDawno nie patrzyłam na kolorówkę w Biedronce, a na te pigmenty bym się skusiła :) Rozświetlaczy używam tylko okazyjnie, więc sobie odpuszczę, choć wersja 01 mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie na konkurs mikołajkowy :)
Niby Biedronka taka niepozorna, a jednak takie cuda tam są =)
UsuńBell co rusz wprowadza jakieś ciekawe edycje :)
OdpowiedzUsuńNie dość, że ciekawe to jeszcze całkiem niezłe jakościowo =)
Usuń