2017/12/18

TUSZE DO RZĘS #2 - MAYBELLINE NEW YORK x3!

Witajcie Kochani!
Jakiś czas temu opublikowałam na blogu pierwszy wpis na temat używanych przeze mnie tuszy do rzęs. Odnośnik znajdziecie tutaj: [KLIK]. Myślę, że najwyższa pora na część drugą maskarowych zmagań =) 


W dzisiejszym zestawieniu zmierzą się produkty tylko jednej marki: Maybelline New York. Do koszyczka trafiły dwa tusze wodoodporne oraz jeden tradycyjny, nie odporny na działanie wody. Jak mi się sprawdziły? Przekonajcie się w dalszej części wpisu =) 

LASH SENSATIONAL 
WATERPROOF MASCARA
MAYBELLINE NEW YORK


Obietnice producenta:

Wielowarstwowy efekt na Twoich rzęsach z rewolucyjną w linii Maybelline New York maskarą Lash Sensational! Szczoteczka w kształcie wachlarza z różnymi rodzajami włosków dociera nawet w trudno dostępne miejsca na linii powiek, aby wydobyć także krótkie i najbardziej niesforne rzęsy! Efekt precyzyjnego rozdzielenia i maksymalnego podkręcenia od wewnętrznego do zewnętrznego kącika oka! Rzęsy niczym wachlarz, dzięki Maybelline New York Lash Sensational!

Cena: +/- 35,00zł/ 9,5 ml. (Rossmann)


Moje wrażenia:

Wstyd się przyznać, ale to była moja pierwsza wodoodporna maskara w życiu! Latem żar lał się z nieba, przede mną kilka wielogodzinnych imprez a zwykłe tusze nie dawały rady. Zachęcona silikonową, choć dość nietypową szczoteczką postanowiłam zaryzykować. 

Tusz okazał się być strzałem w dziesiątkę! Szczoteczka była bardzo wygodna, rozkładała produkt tak, jak należy, czyli równomiernie i dokładnie. Dodatkowo bardzo dokładnie rozczesywała i rozdzielała rzęsy, rzeczywiście delikatnie je podkręcała i tworzyła delikatny wachlarz. Bezproblemowo docierałam nią do obu kącików oczu. 


Tusz miał głęboki, czarny kolor i nie kruszył się. Nie robił też efektu pandy czy innych cieni pod oczami, nie odbijał się na górnej powiece - egzamin na weselu w środku sierpnia zdał na 5+! Dość długo mi służył, ponieważ dopiero po 5 miesiącach zaczęły pojawiać się grudki, co według mnie jest niezłym osiągnięciem jak na produkt drogeryjny. 

Jedynym minusem, jaki zauważyłam to problem z chwytaniem krótkich włosków. Przez to dość kiepsko radził sobie z moimi dolnymi rzęsami, bo tam ich prawie nie mam =) Po za tym produkt nie pogrubia rzęs, jednak tego producent nie obiecuje, więc nie mogę uznać tego za minus. 

Przy zmywaniu wymaga produktu dwufazowego, jednak nie ma się jej co dziwić. Nie na darmo miał być to produkt wodoodporny. 


THE BIG SHOT VOLUM' EXPRESS 
WATERPROOF MASCARA 
MAYBELLINE NEW YORK 


Obietnice producenta:

Tusz do rzęs Colossal Big Shot Waterproof stworzony z myślą o kobietach, które pragną wyrazistego, mocnego podkreślenia rzęs. Już jedna warstwa pozwala uzyskać ekstremalną objętość. Po nałożeniu maskary rzęsy są mega czarne i widocznie pogrubione od nasady aż po same końce. Wodoodporna formuła sprawi, że makijaż sprawdzi się w każdych warunkach.

Cena: +/- 35,00zł/ 9,5ml (Rossmann)


Moje wrażenia:

Pierwsza wodoodporna maskara wywołała u mnie ogromny przypływ miłości. Taka długotrwała, bezproblemowa i w ogóle och i ach, że postanowiłam wypróbować następną. Tą wzięłam w ciemno i tradycyjna, dość długa i rozczapierzona szczoteczka mnie zaskoczyła. 

Początkowo obawiałam się, że będzie nieporęczna lub będzie nabierać za dużo produktu i sklejać rzęsy. Na szczęście okazała się wygodna, choć produktu jak na moje liche rzęski nabiera dość sporo, dlatego przed tuszowaniem rzęs lubię ją delikatnie wytrzeć w chusteczkę. Nie jest to jednak obowiązkowe =) Ja po prostu lubię delikatny efekt. 

W przypadku tego egzemplarza efekt jest zdecydowanie bardziej spektakularny. Rzęsy są nie tylko wydłużone i dobrze rozczesane, ale są również wyraźnie pogrubione. Na moich rzęsach produkt daje efekt lekko zmierzwionych wiatrem włosków, co bardzo mi się podoba. 


Szczoteczka świetnie łapie nawet najkrótsze włoski, dzięki czemu nawet na dolnych rzęsach jestem w stanie uzyskać zadowalający efekt. Niestety, produkt nie wytrzymuje warunków ekstremalnych i potrafi nałożyć maskę pandy pod koniec dnia. Co prawda nie zdarza się to codziennie, ale jednak. 

Tak samo, jak w przypadku poprzedniego tuszu, ten również wymaga czegoś mocniejszego do zmycia. Mi wystarczy płyn dwufazowy. 


THE COLOSSAL VOLUM' EXPRESS
SMOKY EYES MASCARA
MAYBELLINE NEW YORK 


Obietnice producenta:


Tusz do rzęs Colossal Smoky Eyes stworzony z myślą o kobietach, które pragną w prosty sposób nadać swoim oczom legendarny look „smoky eyes“!

Pokochasz go za:
  • Połączenie kolagenowej formuły Colossal z intensywnie czarnymi i matowymi pigmentami, jak w kredce do oczu
  • kultowa, megapogrubiająca szczoteczka Colossal
  • matowy odcień zapewnia idealne dopasowanie makijażu smoky do Twojego looku
  • matowe wykończenie, dla efektu przydymionego makijażu

Efekt?
Kolosalne pogrubienie i przydymione spojrzenie dla prawdziwego efektu „smoky eyes“.

Cena: +/- 35,00zł/ 10,7 ml (Rossmann) 


Moje wrażenia:

Nie samymi wodoodpornymi tuszami się żyje =) Dość szybko doszłam do wniosku, że na krótkie wyjścia i w mniej wymagające dni nie ma sensu "męczyć" oka takimi produktami. Ten wybór również był ślepym trafem, jednak jak wiecie już po ulubieńcach [KLIK], był niezwykle udany =)

Szczoteczka, choć znowu tradycyjna, świetnie sprawdza się przy moich krótkich i lichych rzęsach. Jeszcze nigdy nie miałam tak spektakularnego efektu na dolnych rzęsach, gdzie mam dosłownie trzy włoski na krzyż. Dobrze rozczesuje, wydłuża i pogrubia rzęsy - od razu przyciągają uwagę, wydaje się, że jest ich więcej. Co nie zmienia faktu, że nie do końca rozumiem pojęcie "przydymionego makijażu", jakie ma dawać ten produkt według producenta. 


Szczoteczka nabiera odpowiednią ilość produktu, nawet nie mam potrzeby wycierania nadmiaru. Gotowa do użycia była już od momentu otwarcia i póki co nie zauważyłam, żeby coś się z nią działo. Jednak to nie za to lubię ją najbardziej. 

Oprócz świetnego efektu, jaki daje na oku jest też super trwała! Bezproblemowo trzyma się u mnie cały dzień, nie krusząc się i nie odbijając na powiekach. Lepiej, niż wspomniana wcześniej wersja wodoodporna! =) Co prawda zauważyłam też, że pierwszym lepszym micelem się jej nie zmyje, jednak są takie, które sobie z nią radzą. Ja z przyzwyczajenia i tak używam płynu dwufazowego. 

Z całej przedstawianej trójki jest moim numerem 1. 

A jaka maskara jest Waszym numerem 1?
Koniecznie powiedzcie, co powinnam przetestować! =) 

Pozdrawiam Was Gorąco,
SnuKraina =) 

22 komentarze:

  1. Tusz Colossal Volume Ekspress MAYBELLINE (ten ostatni z wpisu) - miałam pierwszy raz i jestem bardzo zadowolona z efektu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie trafił do ulubieńców =) dawno nie miałam tak wytrzymałego tuszu =)

      Usuń
  2. Wszystkie ciekawe, nie wiedziałabym na który się zdecydować:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lash Sensational mam w zapasach, ale chyba klasyczną wersję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie daj znać, jak się sprawdzi, ciekawe czy tak samo dobrze jak wodoodporna =)

      Usuń
  4. Kojarzę ten różowy, lubiłam go.

    OdpowiedzUsuń
  5. Maybelline jest na liście tuszy do rzęs, które chcę przetestować, zwłaszcza, że swojego drogeryjnego nr 1 wciąż szukam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam nr 1, ale w wersji tradycyjnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Używałam tego trzeciego ;) Bardzo dobrze się na mnie sprawdzał ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Używałam trzeciego, ale niestety nie dawał on zadowalających efektów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę? Ja jestem z niego mega zadowolona. W takim razie jaki jest Twoim ulubionym? =)

      Usuń
  9. Niestety u mnie mało jaki tusz radzi sobie z moimi rzęsami i potrafi je ładne pomalować. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie podziel się, jaki daje sobie radę =)

      Usuń
  10. Moim numerem 1 jest właśnie Lash Sensational (choć tej wersji wodoodpornej jeszcze nie używałam). Kiedy zrobiłam sobie przerwę w jego używaniu, a gdy później do niego wróciłam, momentalnie przypomniałam sobie dlaczego tak go lubiłam... Nie trafiłam jeszcze na żaden z tej półki cenowej, który dawałby taki efekt rozdzielonych, wydłużonych i zagęszczonych rzęs :)
    Gdyby skończył mi się tusz, bez wahania sięgnęłabym po któryś z Maybelline, to takie moje pewniaki! Bardzo lubię w nich te klasyczne szczoteczki, dobrze się u mnie sprawdzają.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieki nie używałam tradycyjnych szczotek, jednak te rzeczywiście są niczego sobie =)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.