Nowy Rok zdecydowanie Nas pogodą nie rozpieszcza, a przynajmniej Poznań w tym rozpieszczaniu jest mocno pomijany. Na zewnątrz zimno, wieje i ciągle pada... deszcz, niestety. Na poprawę humoru postanowiłam więc przejrzeć swoje wpisy dotyczące ulubieńców miesiąca. Co takiego skradło moje serce każdego miesiąca 2017 roku?
Postanowiłam ograniczyć ulubieńców do minimum. Jak wiecie - testuję masę kosmetyków pielęgnacyjnych i bardzo rzadko do nich wracam. Tak samo z kolorówką, jednak tą zużywa się zdecydowanie dłużej. Dlatego wybrałam swoje perełki, te największe i najbardziej błyszczące do których wracam, bądź po które sięgam najczęściej =) Zapraszam na wpis!
Jak to już u mnie bywa - porządek musi być. Dlatego swoje kosmetyczne perełki podzieliłam na trzy kategorie - pielęgnacja, makijaż i zapachy. Zacznijmy od najtrudniejszej grupy, a więc pielęgnacji - jak myślicie, czego w niej nie mogło zabraknąć? =)
SERUM ZIELONA HERBATA, BIELENDA [KLIK]
Dla mnie jest to prawdziwy sztos w pielęgnacji cery tłustej bądź mieszanej. Chociaż początkowo go nie doceniłam, to teraz wiem, że jak tylko wykończę moje zapasy na pewno do niego wrócę. Pomijam tu już jego działanie przeciwtrądzikowe, chociaż gdy go używałam, moja cera była w nienagannym stanie. Jest to jednak jedyny znany mi produkt, który tak dobrze regulowałby wydzielanie sebum. Przy tym serum nie potrzebowałam ani ciężkich, matujących podkładów ani tony pudru. Proponowałabym jedynie produkcję w większych pojemnościach :P
KREM POD OCZY ZE ŚLUZEM ŚLIMAKA, MARKELL COSMETICS [KLIK]
Macie czasami tak, że ciągle szukacie i eksperymentujecie z nowymi produktami, ale wszystkie nowości porównujecie do jednego? Tak właśnie mam z tym kremem - dla mnie jest idealny. Jednocześnie lekki na skórze, ale o bogatym działaniu. Mocno nawilża, wygładza skórę i sprawia, że jest ekstremalnie miękka. Do tego zmniejsza zasinienia pod oczami, sprawdza się pod makijażem i mimo małej pojemności starcza na dłuższy czas. Teraz mam na oku jeszcze jedną ciekawostkę, ale po ten krem sięgnę na pewno i to już niedługo =)
MASŁO DO CIAŁA, PETAL FRESH PURE [KLIK]
Masełko, które jest zamknięte w dość nieporęcznym, plastikowym słoiczku, to dla mnie jest idealnym zamiennikiem maseł z TBS. Bardzo gęste, tłuściutkie i dość twarde, jak na masła do ciała przystało. Ładnie się rozprowadza na skórze, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy, a poziom nawilżenia utrzymuje się przez cały dzień. Do tego jest tanie jak barszcz - na promocji za 237 ml zapłacicie około 12 złotych, a do tego ma bardzo dobry skład. No i zapachy bywają równie kuszące, jak popularne masełka TBS =)
KORUND KOSMETYCZNY
Od momentu zakupu i pierwszego użycia stał się moim must have w łazience. Cudowny zdzierak, ratujący z opresji wszystkie nieudane peelingi. Jeżeli nie dodaję go do peelingu, to dosypuję go do aktualnie stosowanego żelu, zarówno tego do twarzy jak i do ciała. Swoją miłością zaraziłam również mamę, która namiętnie mi go podkrada do peelingu dłoni. Aż żałuję, że poznałam go tak późno i męczyłam się z tymi wszystkimi kiepskimi peelingami =)
HD LIQUID COVERAGE FOUNDATION, CATRICE [KLIK]
Ostatni kwartał upłynął mi pod znakiem testowania podkładów. Jeszcze nigdy nie miałam tylu, ile mam teraz, jednak żaden nie zdetronizował mojego ulubieńca. Żeby się ostatecznie utwierdzić w tym wyborze otwarłam ostatnio trzecią już buteleczkę tego podkładu i ponownie straciłam zapał do dalszych testów. Na skórze wygląda bardzo naturalnie, kolor 010 jest jak stworzony dla mnie, a do tego bardzo długo utrzymuje mat, radzi sobie z większością warunków pogodowych i prawie niewidocznie ściera się pod okularami. Dla mojej przetłuszczającej się cery - ideał. Zużyłam dwie butelki pod rząd i nie zauważyłam żadnych oznak zapychania czy podrażnienia, a że ostatnio szał na niego minął to i z dostępnością jest łatwiej =)
PUDER RYŻOWY PRASOWANY, ECOCERA [KLIK]
Zdaję sobie sprawę z tego, że jego skład nie jest idealny, jednak wychodzę z założenia, że jeżeli coś działa i nie robi mi krzywdy, to nie może być z nim aż tak źle. Właściwości matujących i utrwalających temu pudrowi odmówić nie można - radzi sobie z tym świetnie, a nawet lepiej, niż polecany przez Was i testowany od kilku tygodni przeze mnie puder matujący od marki Rimmel. Jego dodatkowym atutem jest oczywiście postać prasowana oraz dobrej jakości lusterko, przy którym byłam w stanie się umalować. Wiem, że kwestia travel friendly robi się przereklamowana, jednak dla osoby wyjeżdżającej w podróż średnio raz na dwa tygodnie i chcącej się spakować w miarę kompaktowo to dość ważne =) Oczywiście ciekawość ciągnie dalej, za czymś może jeszcze lepszym i z lepszym składem, jednak serce tęskni - szczególnie, gdy z przyzwyczajenia zapomni się zabrać lusterka =)
LASH SENSATIONAL WATERPROOF MASCARA, MAYBELLINE NEW YORK [KLIK]
Pierwszy tusz, który w 100% spełnił moje oczekiwania. Nie tylko ładnie podkreśla rzęsy, wydłuża je i rozczesuje, a jego szczoteczka jest poręczna i nie można nią sobie wydłubać oka. Jego największą zaletą jest trwałość - wytrzymuje nie tylko kurtyny wodne i drobne łezki, ale również ulewny deszcz i kaskadę łez. Do jego zmycia potrzeba co prawda płynu dwufazowego, ale dla mnie to nie problem. Od ostatnich zakupów mam gorące postanowienie - ten tusz musi być, inne ewentualnie mogę testować =)
PHOTOFOCUS EYESHADOW PRIMER, WETnWILD, [KLIK]
W swoim życiu przetestowałam niewiele baz pod cienie, bo głównie używałam w tym celu korektorów i kamuflaży, które sprawdzały się całkiem całkiem. Jednak odkąd dałam się ponieść promocji i kupiłam ten produkt, nie żałuję żadnej złotówki. Jego aplikacja jest dziecinnie łatwa, sam produkt jest mega wydajny, a cienie trzymają się na nim nie tylko w nienaruszonym stanie, ale również świetnie się blendują a ich kolor jest mocniejszy. Baza co prawda nie daje koloru, nie zasłoni Wam zasinień czy żyłek na powiece, ale za to zwiększona moc cienia zasłoni Wam wszystko :P Z pewnością sięgnę po kolejne egzemplarze!
PŁYNNE POMADKI, JEFFREE STAR
Tutaj trochę oszukam z moimi 12 produktami, bo odwołam się ogólnie do produktu. Chodzi mi oczywiście o genialne matowe pomadki w płynie od Jeffree Star Cosmetics. Póki co mam dwa kolory - Calabasas & Family Jewels i zdecydowanie pragnę kolejnych. Nie spotkałam jeszcze tak trwałych, a przy tym niewysuszających pomadek do ust. (Ewentualnie mogę napomknąć, że jedna firma jest w stanie je teraz zdetronizować, domyślacie się może, o którą mi chodzi? :P) Mają piękne, intensywne kolory i choć nie są tanie, to ja przepadłam na amen :P Powstrzymuję się nogami i rękami przed zamówieniem innych produktów, bo jeżeli spodobają mi się tak samo, jak pomadki, to będzie trzeba ogłosić bankructwo :P
PŁYNNA POMADKA NO. 19, GOLDEN ROSE
Klasyczne, czerwone pomadki nie są dla mnie - czuję się w nich nieswojo, jakby przemalowana i niekoniecznie odpowiednia (widocznie nie znalazłam jeszcze swojego odcienia ;P). Jednak w przełamanym pomarańczem, bardziej ceglasto - brązowym kolorze czuję się idealnie. Właśnie taką barwą jest numer 19, po który od momentu zakupu sięgam bardzo, bardzo często. W końcu czerwień pasuje do większości makijaży, prawda? :P
CIENIE DO POWIEK, ZOEVA
Tadadam... Kolejne małe oszustwo, za sprawą którego zamiast jednego produktu mamy dwie palety cieni, ale za to producent jest ten sam :P Zoeva makijażowo zdominowała rok 2017 i jeżeli tylko kolorystyka przypadnie mi do gustu, nie zawaham się kupić kolejnej palety. Cienie są dobrze napigmentowane, pięknie się ze sobą łączą i nawet bez bazy są bardzo trwałe. Do tego w przeliczeniu na pojedynczy cień wychodzą dość tanio, a jak coś jest tanie, dobre i pięknie wygląda, musi się tutaj znaleźć =)
Tak, tak, wiem. Według tytułowej obietnicy został mi już tylko jeden produkt :P Jednak, że zapachy zmieniam sezonowo, to postanowiłam wrzucić dwie propozycje - po jednej na cieplejsze i chłodniejsze miesiące. Myślę jednak, że nie muszę ich tutaj specjalnie przedstawiać - jeżeli ich jeszcze nie znacie, to po prostu wybierzcie się do Sephory je obwąchać, bo tych perfum nie da się opisać jednym zdaniem =)
U mnie to już wszystko, jednak biorąc pod uwagę moja wzrostową tendencję zakupową, za rok może być już nie 12 a 24 ulubieńców roku =) Po ostatnich testach już widzę, że wybór ulubieńców stycznia będzie ciężki, a ten miesiąc tak na prawdę jeszcze się nie rozkręcił :P
A jakie produkty znalazły się w Waszych ulubieńcach roku? =)
Pozdrawiam Was Gorąco,
SnuKraina =)
Jestem bardzo ciekawa tego kremu po oczy ze śluzem ślimaka.
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować, nie jest zbyt drogi a potrafi zdziałać cuda =)
UsuńMam słabość do tych pomadek z Golden Rose! :)
OdpowiedzUsuńJa też! Uwielbiam płynne pomadki =)
UsuńTeż lubię ten puder z Ecocery, kupiłam właśnie kolejne opakowanie :) Zaciekawiłaś mnie tą bazą pod cienie, bo moja ulubiona z Hean właśnie dobiła dna. Mam też tę 19 z GR! W ogóle mam kilka tych matowych pomadek i kurczę każda jest trochę inna jeśli chodzi o komfort noszenia. Tę kupiłam i niestety póki co mi się nie podoba, może muszę również nauczyć się nią malować tak jak moją ulubioną i idealnie pasującą 21.
OdpowiedzUsuńBaza jest rewelacyjna! I to akurat fakt, że formuła trochę się różni w zależności od koloru, ale nie zauważyłam, żebym miała z 19 jakiś problem =)
UsuńUwielbiam pomadki z Golden Rose ♥
OdpowiedzUsuńJa też, świetne są =)
UsuńNie znam produktów, które pokazałaś, bardzo ciekawi mnie zapach Carolina Herrera:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie sprawdź ją w perfumerii, pachnie obłędnie =)
UsuńCiekawe zestawienie, niektóre produkty znam, inne będę dopiero przerabiać :) Z Twojego zestawienia wypróbowałam podkład Catrice HD, korund kosmetyczny i płynne pomadki GR, wszystkie te produkty bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moi ulubieńcy sprawdzają się również u innych =)
UsuńPomadki z GR uwielbiam. Muszę kupić tą bazę z Wet n wild. Pewnie super wyciągnęłaby pigmentację z palet MUR :)
OdpowiedzUsuńPodbija każdy cień, jaki na nią nałożę, więc z MUR nie powinno być inaczej =)
UsuńWidzę wiele fajnych kosmetyków, choć żadnego z nich nie miałam, ale niektóre są na mojej liście tych, które chcę sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńA które konkretnie chcesz przetestować? :P
Usuńz chęcią poznałabym Twoje ulubione zapachy<3
OdpowiedzUsuńPachną obłędnie, więc przy najbliższej wizycie w perfumerii polecam je sprawdzić =)
UsuńSzczególnie spodobał mi się ten krem pod oczy, będę go musiała wypróbować, bo mam straszne doły pod oczami :/ Super ulubieńcy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://mayyflowerblog.blogspot.com
Kremik bardzo przyjemny i nie drogi - polecam wypróbować =)
UsuńGood Girl - piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńOj tak! =)
Usuńmoim ulubieńcem jest maska Biovaxa - keratyna i jedwab. po ujrzeniu efektów u mojej przyjaciółki wiedziałam już, że też chcę takie piękne i zadbane włosy. Wygodnie się rozprowadza i od razu zauważyłam efekty. Po miesiącu byłam oszołomiona!
OdpowiedzUsuńZarówno keratyna jak i jedwab robią cuda na moich włosach, dziękuję za polecenie tej maski, będę musiała sprawdzić =)
Usuń