MINERAL LOOSE POWDER
- I FEEL MINT -
MIYO
Pamiętacie jeszcze sypki puder miętowy od Innisfree [KLIK]? Od czasu do czasu z wielką przyjemnością po niego sięgam, ale bardzo nie chcę, żeby dotknął dna. W trakcie przeszukiwania blakfrajdejowych promocji natknęłam się na inny, również mineralny i miętowy puder sypki. Ostatnio używam go wręcz namiętnie...
Obietnice producenta:
Lekki puder mineralny z drobinkami bambusa, ekstraktem z mięty i aloesu. Idealnie wykańcza makijaż absorbując nadmiar sebum, nadaje trwały matowy efekt z subtelną nutą mięty. Zawartość naturalnych składników sprawia, że skóra wygląda naturalnie, świeżo i zdrowo. Nie zawiera konserwantów, barwników oraz talku.
Cena: 19,99 zł/ 8g na stronie producenta [KLIK]
Skład:
MICA, DIMETHYLIMIDAZOLIDINONE RICE STARCH, BAMBUSA ARUNDINACEA STEM POWDER, LAUROYL LYSINE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, MENTHA ARVENSIS LEAF OIL (LIMONENE, CITRAL), ALOE BARBADENSIS LEAF EXTRACT*
*Nie byłam w stanie dostać się do składu na opakowaniu, także skład pochodzi ze strony producenta: [KLIK]
Moje wrażenia:
Puder został zamknięty w poręcznym słoiczku wykonanym z grubego plastiku. Duży plus za tradycyjną, zakręcaną pokrywkę, która zmniejsza we mnie poczucie strachu przed atakiem białego puchu w kosmetyczce. Niestety, opakowanie nie zostało wyposażone w żaden puszek. Nie, żebym zamierzała go używać, ale takie coś zawsze w pewnym stopniu chroni przed przesypywaniem się pudru przez sitko.
A jak widać otwory solniczki są całkiem spore. Puder ma biały, lekko przybrudzony szarością kolor i przyjemny, miętowy zapach. Jest drobno zmielony, chociaż znam pudry bardziej miękkie i jeszcze bardziej zmielone. Jednak jego faktura i konsystencja w żaden sposób nie utrudniają aplikacji, ani nie psują makijażu. Jego ogromną zaletą jest jednak to, że jak na puder sypki, pyli się ledwie zauważalnie. A ja lubię z pudrem przesadzić, nałożyć go na gąbeczkę trochę za dużo i później wyglądam jak córka młynarza :D
Jak już wspominałam, rozprowadzam go na twarzy mokrą gąbeczką i to w dość dużych ilościach. Nie ciastkuje mi się, nie warzy, w niewielkich ilościach używam go również do utrwalenia korektora. W niewielkich, bo oszczędzam i szanuję moją skórę pod oczami, a nie dlatego że mogłoby się zadziać coś niepożądanego.
Pudru sobie nie żałuję, a mimo to zużywa się dość wolno, za co jestem mu bardzo wdzięczna :D Ponadto nie zauważyłam, żeby mnie zapychał czy przesuszał. Nałożony nawet w nadmiarze jest przeze mnie niewyczuwalny na skórze. Nie sprawia też problemów w dalszym makijażu - wszystkie kosmetyki kolorowe ładnie się rozprowadzają i nie zmieniają swoich właściwości czy kolorów.
Przejdźmy jednak do najważniejszego! Jak wygląda na skórze i jak się na niej sprawuje? Dla przypomnienia, moja cera jest bardziej tłusta niż mieszana, chociaż im dalej od strefy T, tym moje policzki stają się bardziej normalne. Puder łączyłam już z wieloma podkładami, m.in. z HD Liquid Coverage Foundation Catrice, Photofocus Foundation WnW, Rimmel Breathable czy Revlon Colorstay. Za każdym razem spisał się bardzo dobrze, nie tworzył efektu maski i nie bielił twarzy. Jeżeli zdarza Wam się robić baking nie pod oczami, a w strefie T, to uzyskacie bardzo ładny efekt konturowania :P Puder rzeczywiście nie bieli skóry, jednak nałożony w nadmiarze przez pierwszą godzinkę czy dwie może być minimalnie jaśniejszy. Jednak z pierwszym pojawieniem się sebum wszystko wraca do normy =)
Puder genialnie utrwala makijaż, radzi sobie nawet z lekkimi podkładami, które mają tendencję do zbierania się w zmarszczkach. Tak jak Rimmel Breathable potrafi mi się przy innych pudrach zebrać w skrzydełkach nosa, tak zagruntowany I Feel Mint nie robi mi już takich niespodzianek.
Efekt matu również bardzo mi się podoba. Nie jest to ciężki, płaski mat tylko efekt zdrowej, niebłyszczącej się skóry. Przy lekkich i niematujących podkładach efekt utrzymuje się u mnie do 5 - 6 godzin w zależności od intensywności dnia i warunków pogodowych. Przy cięższych, matujących podkładach efekt ten utrzymuje się w zasadzie przez cały dzień i do momentu zmycia makijażu nie zaprzątam sobie głowy świeceniem.
Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym pudrem. Taki tani i taki niepozorny, a używa mi się go lepiej niż sypanych pudrów z Ecocera =) No i daje sobie radę z moją przetłuszczającą się skórą! Ze swojej strony mogę jedynie polecić =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Dawniej miałam prasowany puder od nich ryżowy i bardzo go lubiłam, ten teraz mnie kusi, bo słyszałam dużo dobrego :D
OdpowiedzUsuńJa mam go w zapasie =) tym bardziej się cieszę, że go lubiłaś =)
UsuńMojej siostrze pewnie by się spodobał.
OdpowiedzUsuńW takim razie możesz polecić siostrze :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tym produkcie! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam CAKEMONIKA :)
Widzę, że popularność nie jest mocną stroną tego produktu :p
UsuńNigdy o nim nie słyszałam i rzeczywiście, wygląda całkiem niepozornie. Dobrze, że się sprawdza, może kiedyś sie na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa się kiedyś natknęłam jak szukałam miętowego pudru koreańskiego. Jest na prawdę całkiem niezły :)
UsuńPierwszy raz o nim słyszę :) Ale może kiedyś jak wykończę zapasy pudrowe to się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
UsuńMam ten puder i bardzo go lubię, ogólnie niedawno odkryłam dla siebie Miyo i jestem mega zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Tobie też się sprawdza :)
UsuńJa jestem straszną niezdarą w przypadku pudrowy sypkich i zawsze mam wszystko urypanej 😂 ostatecznie od nich odeszłam ale niedawno kupiłam podkład mineralny i nie wiem czy sobie w kolano nie strzeliłem 😂 zaciekawił mnie ten puder w uwagi na dodatek mięty.. bardzo oryginalne😊
OdpowiedzUsuńDlatego najpierw się maluje a później ubieram. Wcześniej zawsze miałam przykurzone pudrem spodnie :p
Usuń