Jak tam samopoczucie w ostatni dzień stycznia? Ja siedzę podniecona i zniecierpliwiona czekając na zdjęcia od pana montującego nam płytki w łazience. Trochę poszaleliśmy z panią projektant i umieram z ciekawości, jak to będzie wyglądało =D
A tymczasem chciałabym Was zaprosić na styczniowy projekt denko. Trochę mi jeszcze ten 2018 rok nie pasuje, ale myślę, że w końcu się przyzwyczaję do zmiany daty =)
Jeżeli miałabym określić, po jaką paletę i po które cienie sięgałam w styczniu najczęściej, to nie potrafiłabym określić po którą z tych dwóch maluszków sięgałam częściej.
Obie wersje kolorystyczne bardzo mi się podobają, są w pełni moje i pasują mi do wszystkiego. Same paletki są moim zdaniem genialnie skomponowane, ponieważ jestem nimi w stanie wykonać pełny makijaż, niezależnie czy dzienny, czy też bardziej wieczorowy. Cienie bardzo dobrze się rozcierają, są bardzo trwałe (swatche musiałam zmywać dwufazówką :P) i nie sprawiają mi problemów podczas aplikacji. Prawdziwe cudo! Od razu po otwarciu prezentowały się następująco:
Szalenie się cieszę, że jednak udało mi się je dorwać a przeczucie mnie nie myliło. O ile do dużych palet od Huda Beauty nie ciągnęło mnie wcale, tak te zapowiadały się genialnie i dokładnie takie są :D Podczas nakładania na pędzel trochę się pylą, ale przy delikatnym nakładaniu nie jest aż tak źle, a przy ich rewelacyjnej pigmentacji nawet wskazana jest taka delikatność =P
Poza tymi paletkami moim hitem stycznia jest większości dobrze znany podkład Revlon Colorstay [KLIK] dla cery mieszanej i tłustej. Produkt ma rewelacyjne krycie i bardzo długo utrzymuje mat na skórze. Jest również bardzo wytrzymały i trwały, nawet przy niewielkim przypudrowaniu. Jako okularnica z wiecznie odciśniętymi oprawkami na policzkach mogę go z całego serca polecić, bo w znacznym stopniu wyeliminował ten problem =) Przy cienkiej warstwie wygląda bardzo naturalnie i nie robi efektu maski. Czuję, że ta przyjaźń będzie długowieczna!
Baza do sypkich pigmentów z Bell [KLIK] pochodzi z ostatniej limitowanej edycji dla Biedronka i jest genialna! Aplikator jak z błyszczyka bardzo ułatwia wydobywanie produktu - ja preferuję nakładanie na rękę a później palcem na powiekę, ale bezpośrednio nałożona również nie psuje makijażu. Umożliwia nałożenie sypkich pigmentów, wydobywa moc z innych mieniących się cieni i utrwala je na amen. Do samego demakijażu nie miałam nigdy żadnego osypu na policzkach, a używałam tej bazy ostatnio namiętnie.
Jeszcze do niedawna prędzej umieściłabym tę edycję Dr. PawPaw w bublach niż ulubieńcach. Jej lekko czerwony kolor i sporej wielkości brokat to zdecydowanie nie jest to, w czym byłabym skłonna wyjść na ulicę, więc od momentu zakupu leżał raczej odłogiem. Jednak styczniowa deszczowo - wietrzna pogoda zaowocowała sporą częstotliwością pojawiania się opryszczek na moich ustach. Nie chcąc przenosić bakterii na balsam w sztyfcie przeszukałam swoje zapasy i wydobyłam to. W końcu miało mieć super właściwości nawilżające i odżywcze, a że siedziałam w domu, to postanowiłam zaryzykować. I to był strzał w dziesiątkę =) W miesiąc zużyłam prawie połowę tego opakowania, nakładając ten balsam jedynie w domu - gdy nikt nie widzi brokat i rozlana czerwień jest do przeżycia. A usta są super nawilżone, odżywione i bez ani jednej suchej skórki. Z pewnością jeszcze kupię ten produkt, jednak w edycji bez brokatu =)
Maseczka oczyszczająca z glinką od Enilome [KLIK] to nawet nie ulubieniec, od już must have! Jej działanie oczyszczające jest zadowalające, chociaż nam silniejsze produkty, jednak tylko ten tak znacząco wpłynął na moją przetłuszczającą się skórę. Dzięki regularnemu używaniu tej maseczki już nie świecę się jak bombka w połowie dnia, mogę zrezygnować z nadmiernego pudrowania i ciągłego zerkania w lusterko. Moja skóra aż do wieczora pozostaje w stanie zadowalającym, a kolejne pudrowanie nie jest konieczne. Nie rezygnuję z dalszego testowania maseczek, jednak ta znajduje już stałe miejsce w mojej pielęgnacji =)
Na deser rozświetlająco - nawilżająca maseczka w płacie od Purederm [KLIK], która świetnie oczyszcza pory, odżywia skórę i kosztuje całe 3,49! Obecnie jest ją coraz ciężej dostać (występowała w Biedronce) jednak za każdym razem jak ją jeszcze widzę, to kupuję. Obecnie mam w zapasie trzy sztuki i chętnie bym te zapasy powiększyła. Maska rewelacyjnie przylega do skóry, nie spływa, nie cieknie a jej zapach kojarzący się z poziomkami jest obłędny. Pisząc ten post właśnie sobie narobiłam na nią ochoty - wieczorem z pewnością ją nałożę na twarz =)
Kochani, to już by było wszystko, co mam Wam dzisiaj do pokazania. Dajcie znać, co Wam sprawdziło się w styczniu, bądź co uważacie na temat moich ulubieńców. Przy okazji chciałabym przypomnieć o ciągle trwającym rozdaniu walentynkowym, do którego bardzo Was zapraszam:
Link: [KLIK] |
Udanego dnia!
SnuKraina =)
Maska rzeczywiście jest świetna ☺
OdpowiedzUsuńPotwierdzam! =)
UsuńMnie też ta maska zainteresowała.
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam do poszukiwań =)
UsuńSame perełki widzę 😊 A paletki hudy są prześliczne ❤
OdpowiedzUsuńOj są są 😍
UsuńTa maska Purederm zbiera sam pozytywne opinie, muszę wypróbować, paletki Huda obydwie są piękne, ale ogólne zestawienie kolorów nie do końca moje. Balsamy PawPaw bardzo lubię, Oryginal już dawno zużyłam, jeszcze mam Tinted Peach Pink Balm do ust i na policzki, jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńTen czerwony też niby jest do ciała no ale ten brokat ... Tak nie za bardzo :D
UsuńMam ta maseczkę Purederm , ale musi poczekać w kolejce zanim ją zastosuję :)
OdpowiedzUsuńWidziałam w Twoim poście z zakupami. Czekam na recenzję =)
UsuńZ tego co widzę to nie miałam jeszcze nic :) obecnie mam taki zapas kosmetyków że zrobiłam sobie szlaban na nie. Brokat... akceptuję tylko na powiekach:D
OdpowiedzUsuńTo z tym brokatem mamy tak samo =) Chociaż w takiej sporej wielkości i małej ilości raczej nawet na powiekach nie wyglądałby dobrze =)
Usuńmaseczkę chętnie bym wypróbowała podkład z Revlon jest bardzo lubianym produktem:)
OdpowiedzUsuńPolecam i maseczkę i podkład =) Świetnie mi się sprawdzają =)
UsuńTe paletki to cuuudo, marzą mi się te i jeszcze z Nabli Dreamy :D
OdpowiedzUsuńOj tak, Dreamy sama bym chętnie przygarnęła =)
UsuńPaletki są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się =)
UsuńPaletki są tak piękne, że aż nie da się od nich oderwać wzroku! :)
OdpowiedzUsuńFakt, coś w nich jest =)
UsuńWidzę, że mamy podobny gust :) obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Zapraszam częściej =)
UsuńPrzypadkowo zakupiłam tę maseczkę Purederm - muszę jutro przetestować :D
OdpowiedzUsuńDaj później znać, czy polubiłaś się z nią tak samo jak ja =)
UsuńAle cudnie, marzy mi się paletka Hudy <3 piękne ma kolorki <3
OdpowiedzUsuńświetni ulubieńcy ;)
zapraszam na nowego bloga bo tamten będzie nieaktywny ale dziękuje za odwiedziny ;) będzie mi miło jak zaobserwujesz również <3 buziaki miłej nocy <3
W takim razie lecę w odwiedziny =)
UsuńNa taką malinową maseczkę bym się sama skusiła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W takim razie szukaj! W niektórych Biedronkach jeszcze powinny być, a jak dobrze pamiętam kosztowała jakieś 3,50 :D
Usuń