ZIELONA GLINKA
- OCZYSZCZAJĄCA MASKA DO TWARZY I CIAŁA -
NACOMI
Może jeszcze pamiętacie, jak jakieś pół roku temu miałam szał na maseczki glinkowe. Część z nich zużyłam w całości, a ta jakoś zgubiła mi się w odmętach kosmetycznych zapasów. Ostatnio robiłam tam małe porządki i okazało się, że zostało mi jej akurat na jedno użycie! Także w piątek urządziłam sobie małe SPA a teraz przychodzę do Was z zaległą recenzją =)
Obietnice producenta:
Oczyszcza z toksyn i odżywia skórę. Posiada właściwości odtłuszczające, matujące i lekko złuszczające skórę. Doskonale wspomaga walkę z problemami z cerą trądzikową.
Sposób użycia: Należy zmieszać glinkę z wodą lub olejem do uzyskania maski o konsystencji gęstego błota. Nałożyć na skórę i poczekać do wyschnięcia. Po chwili zmyć maseczkę z twarzy.
Cena: 14,43 zł/ 65g do kupienia tutaj: [KLIK]
Moje wrażenia:
Glinka o szaro - zielonym kolorze, zamknięta w poręcznym plastikowym opakowaniu z zakrętką. Po zmieszaniu z wodą nabiera ciemno zielonej barwy i charakterystycznego, ziemistego zapachu. Mieszałam ją zarówno ze zwykłą wodą, tonikiem jak i aktywatorem z tej samej firmy [KLIK] i nigdy nie sprawiała większych problemów. Za każdym razem uzyskanie odpowiednio gęstej, a zarazem gładkiej konsystencji było prościzną =)
A dobra konsystencja, to już połowa sukcesu! Maseczkę od razu łatwiej się aplikuje na skórę, nie ścieka z twarzy, nie ucieka z pędzla... Wszystko w jak najlepszym porządku. Co ciekawe, nawet po zastygnięciu bardzo łatwo się tą maseczkę zmywa. Chociaż ja staram się do tego nie dopuszczać - jestem nauczona, że zaschnięta glinka, to niedziałająca glinka a przecież nie o to w pielęgnacji chodzi.
Dlatego też takie zabiegi najczęściej robię siedząc w wannie, gdzie nie martwię się, czy czegoś nie ubrudzę. I tak sobie siedząc, gdy czuję, że maseczka powoli zaczyna zastygać, moczę ręce i delikatnie przykładam je do twarzy. Niby można użyć wody w spreju, ale skoro już i tak dookoła jest pełno wody ... =)
Zielona glinka bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem, a nawet delikatnym ściągnięciem porów. Po jej zastosowaniu skóra jest mięciutka, gładka i rozświetlona. Jest to jedna z tych maseczek, która nie tylko pomoże się uporać z zanieczyszczeniami, ale również z suchymi skórkami. Jej delikatne właściwości złuszczające są do tego wprost stworzone =)
A przy tym nie podrażnia ani nie wysusza wrażliwej skóry. Po jej zastosowaniu nie musimy biegiem lecieć po krem nawilżający, bo skóra wydaje się być nawilżona i odżywiona, a krem może poczekać do końca kąpieli. Nie jest to produkt o bardzo inwazyjnym działaniu, przypadnie więc do gustu każdej cerze, która potrzebuje oczyszczenia.
Próbowałyście już pojedyncze glinki, czy wolicie jednak gotowe maseczki? Jeżeli macie ochotę, to białą glinkę możecie wygrać w rozdaniu - zostały już tylko dwa dni na zgłoszenia! =)
Link: [KLIK] |
Trzymajcie się ciepło!
SnuKraina =)
Nie miałam jeszcze takiej glinki.
OdpowiedzUsuńA planujesz sprawdzić? =)
UsuńZdecydowanie wole gotowe produkty.
OdpowiedzUsuńNa pewno są wygodniejsze, ostatnio też częściej sięgam po gotowce, niż wersje do mieszania.
UsuńNo popatrz, nie zdążyłam spróbować glinki a już minęła na nie moda;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Moda minęła, ale raczej u mnie =P Swego czasu uwielbiałam eksperymentować z takimi półproduktami, mieszać z tonikami i tak dalej. Obecnie zrobiłam się strasznie leniwa =)
UsuńBardzo lubię robić maseczki z glinki. Ze względu na wrażliwą skórę najczęściej sięgam bo glinkę białą :)
OdpowiedzUsuńMam taką w zapasach, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać =)
Usuńbardzo lubię maseczki glinkowe :D zazwyczaj wybieram już te gotowe jednak takie też lubię :)
OdpowiedzUsuńU mnie glinkowe sprawdzają się najlepiej =)
UsuńMiałam maseczki z glinką ale tylko takie gotowe, nie próbowałam takich do zrobienia :)
OdpowiedzUsuńMoże warto spróbować na sobie? =)
UsuńJa jeszcze nigdy nie robiłam sobie glinki, mimo że lubię tego typu maseczki :)
OdpowiedzUsuńTo jak, próbujesz? =)
UsuńPo balsamach do ust z Nacomi, nie wiem, czy chciałabym jeszcze kupować cokolwiek z tej firmy...
OdpowiedzUsuńOgólnie, glinki wszelakie są fajne. Może więc warto dać temu produktowi szanse. Daj znać, jak się toto sprawdza, przy długoterminowym stosowaniu.
Generalnie maseczek na bazie glinki bądź czystych glinek używam regularnie, mieszając sobie marki. W oczyszczaniu sprawdzają się u mnie dużo lepiej niż te na bazie węgla czy czegoś innego. Nie widzę też przesuszeń czy innych niepożądanych objawów. Glinki są w pełni naturalne, więc ciężko o podrażnienia. No i można też je nieco wzmocnić np. nawilżającymi tonikami.
UsuńA powiedz mi, co takiego zrobiły Ci balsamy do ust? Nie słyszałam o nich jeszcze nic złego.
Ja z glinek najbardziej lubię białą :)
OdpowiedzUsuńMam taką w zapasach, zobaczymy jak sprawdzi się u mnie =)
UsuńGreat post dear :) ♥
OdpowiedzUsuńI'm following you, visit my blog♥
janalukic.blogspot.com
Nie lubię się z glinkami, moja buzia jak i włosy źle znoszą jej towarzystwo :(
OdpowiedzUsuńJuż niedługo i u mnie rozdanie! :)
Na włosach jeszcze nie stosowałam, ale na buzi jest u mnie niezastąpiona. W takim razie czekam na rozdanie =)
UsuńBardzo lubię zieloną glinkę i często po nią sięgam :)
OdpowiedzUsuńJa już swoją wykończyłam =)
UsuńGotowe maseczki z glinką to ja kocham wręcz :) Takiej osobnej jeszcze nigdy nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńGotowce górą! =) Jeżeli chciałabyś spróbować czegoś naturalnego, a jednak nie bawić się przy tym w mieszanie, to jeszcze jest błotko - już mokre =)
UsuńKupiłam ostatnio tą maseczkę niestety na mojej skórze w trakcie trzymania maseczki pojawia się straszne pieczenie a po zmyciu moja skóra jest czerwona, myślałam że będzie łagodniejsza
OdpowiedzUsuń