A co to dzisiaj mamy? Ostatni dzień lutego? =D W takim razie najwyższa pora na kosmetycznych ulubieńców tego jakże mroźnego okresu!
Jak zwykle mamy coś z pielęgnacji i mamy coś z kolorówki. Chociaż w lutym stawiałam głównie na to pierwsze, to o tych cudownych pomadkach nie mogłabym nie wspomnieć =)
Zacznijmy od pielęgnacji - luty, choć ostatnimi dniami bardzo mroźny, jakoś specjalnie mi nie dokuczał. Jedynie do pielęgnacji dłoni musiałam się trochę przyłożyć, wiadomo, co mróz potrafi zrobić z rękami. O ile moje kremy i balsamy spokojnie dawały radę ze skórą dłoni, to moje skórki potrzebowały już dodatkowego wsparcia. W takich sytuacjach, od dobrych dwóch lat towarzyszy mi serum od Wibo.
Serum z keratyną i miodem sprawdza się u mnie lepiej, niż oliwki NeoNail czy Semilaca. Świetnie nawilża i odżywia wysuszone skórki, zapobiega ich zadzieraniu a przy tym wpływa również pozytywnie na paznokcie. Szybko się wchłania, nie lepiąc się i nie brudząc otoczenia. Chociaż producent wspomina, że jest to produkt do nałożenia na noc, niejednokrotnie aplikuję go w ciągu dnia. Po dokładnym wmasowaniu produktu jestem znowu gotowa do działania =) Nawet nie liczę, ile takich buteleczek już zdążyłam zdenkować. Bardzo lubię ten produkt, a wcześniej jakoś nie miałam okazji Wam o nim wspomnieć.
Drugim produktem, który zyskał miano ulubieńców będzie szampon. Ale to nie jest byle jaki szampon! Produkt z olejem kokosowym, którego początkowo mocno się obawiałam okazał się być strzałem w dziesiątkę. Nawet moje przetłuszczające włosy się z nim pokochały =)
Produkt od Desert Essence [KLIK] wymaga przede wszystkim regularności. Im dłużej się go używa, tym lepiej działa na włosy - są nawilżone, odżywione i zwiększają swoją objętość. Ich świeżość również zaczyna się poprawiać wraz z każdym kolejnym myciem. Początkowo jednak włosy musiały się do tego szamponu przyzwyczaić i przetłuszczały się nieco szybciej. Dlatego też nie polecam Wam go mieszać bądź stosować na zmianę z innym produktem - wtedy tych cudownych efektów w ogóle nie widać.
Ostatni produkt z kategorii pielęgnacja, to czarne mydło w kostce. Nawet nie myślałam, że po latach stosowania żeli i pianek do mycia buzi powrócę do tradycyjnego mydła w kostce. A tu taka niespodzianka =) Mowa oczywiście o detoksykującym mydle z węglem od Mohani [KLIK]
Mydło mocno się pieni, domywa wszelkie pozostałości makijażu czy sebum, pozostawiając skórę miękką, gładką i piszcząco czystą =) Jak pewnie doskonale wiecie, jestem z tej grupy, która uwielbia taki efekt na skórze. A przy tym wszystkim mydełko nie przesusza skóry i nie robi innych krzywd. Używam go już dobrych kilka tygodni - czasami raz, czasami dwa razy dziennie - i moja skóra wygląda coraz lepiej. Węgiel pozytywnie wpływa na oczyszczanie i zwężanie porów, nowe niedoskonałości w zasadzie się nie pojawiają, nawet wydzielanie sebum jest jakby mniejsze. Jeżeli kiedyś uda mi się zużyć to mydełko (czyli pewnie za jakieś sto lat =P) to z chęcią wypróbuję nowość tej firmy, czyli mydełko siarkowe =)
A teraz, w zasadzie na deser, zostały mi dwa produkty z kolorówki. Pierwszym z nich jest dość niepozorna kredka do brwi od Felicea Natural.
Trafiła do mnie w idealnym momencie, kiedy moja poprzednia kredka właśnie się kończyła. O ile ta z Catrice nie była zła i nawet nauczyłam się z nią pracować, tak ta skradła moje serce od pierwszego użycia. Ma idealną konsystencję - jest na tyle miękka, że nie wyrywa mi włosków a jednocześnie na tyle twarda, że pozwala zachować precyzję w makijażu. Praca z nią to przyjemność (chociaż trwa dosłownie chwilę), a na brwiach utrzymuje się calutki dzień. Gdyby tak jeszcze zamienić tą śmieszną szczoteczkę na tradycyjną spiralkę byłoby idealnie =)
No i został nam ostatni produkt... Pewnie nikogo nie zaskoczyłam tym, że te super trwałe pomadki znalazły się w ulubieńcach miesiąca, prawda? =P
Pomadki Super Stay Matte Ink od Maybelline New York [KLIK] są w stanie przetrwać chyba wszystko =) Rosół, pizza, chińszczyzna czy inne tłuste dania nie stanowią dla niej wyzwania. Utrzymuje się caluteńki dzień, odrobinę przesusza, ale to akurat mogę jej wybaczyć. W lutym królowały na moich ustach dwa kolory: 15 lover i 80 ruler. Nie mogę się doczekać, aż w Polsce będzie dostępna szersza gama kolorystyczna =)
I to już byłoby wszystko. Niby nie dużo, ale za to same perełki =) Koniecznie dajcie mi znać, co u Was stało się ulubieńcem lutego! Kto wie, może sprawdzi się też mi?
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
No właśnie ulubieńcy lutego 😂 a ja jeszcze nic nie przygotowałam 😅 bardzo cieszę się że szampon tak bardzo przypadł Ci do gustu 😙 o skórki to ja wcale nie dbam.. ale zdecydowanie powinnam. Za to mydełko brzmi ciekawie choć ja należę do tej drugiej drużyny.. co trzeszczącej skóry nie lubi 😅 mówisz że pomadki pizzę przetrwają? Wow ! Szacun!
OdpowiedzUsuńSzamponem jestem zachwycona! Genialny jest :D A pomadki przetrwają wszystko, jeszcze nie znalazłam czegoś, co byłoby w stanie je zniszczyć, nie licząc dwufazówki oczywiście xD
UsuńKurczę, nie mogę się przekonać do stosowania mydeł w codziennej pielęgnacji, mimo że wiele osób zachwala sobie te naturalne... Może w końcu jakiegoś gagatka wypróbuję :) A jeśli chodzi o ulubieńców, to chyba nic takiego, co zapadło mi w pamięć i zwaliło z nóg, w lutym nie odkryłam...
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuj jakieś mydełko naturalne, tylko dokładnie dobierz je pod siebie - są tak piekielnie wydajne, że ze swoim węglowym pewnie jeszcze z pół roku będę się bawić =)
UsuńBARDZO FAJNE PRODUKTY! O POŁOWIE NIE SŁYSZAŁAM ALE TERAZ NA PEWNO WYPRÓBUJĘ:)
OdpowiedzUsuńNajlepiej sprawdzić na sobie, polecam =)
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów, ale dobrze, że znalazłaś takie perełki :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej wolę odkrywać takie perełki, niż buble =P
Usuńmuszę przetestować te pomadki z maybelline :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! =)
UsuńBardzo chcę przetestować te pomadki z Maybelline :)
OdpowiedzUsuńZ tego co kojarzę, iperfumy mają parę kolorów =)
UsuńSuper jest to serum z Wibo, a jeśli chodzi o pomadki to muszę wypróbować <3
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serducha, genialne są =)
UsuńTo mydło z węglem mnie zelektryzowało... muszę go poszukać!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Polecam z całego serducha =) Pierwszy węglowy kosmetyk, do którego nie mam jak się przyczepić =)
UsuńTe pomadki wyglądają fajnie :)
OdpowiedzUsuńSą po prostu niezniszczalne =)
UsuńŻadnego z Twoich ulubieńców niestety nie znam.
OdpowiedzUsuńA co stało się Twoim ulubieńcem lutego? =)
UsuńNie znam nic, ale te pomadki mega mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńW takim razie chyba nie ma innej opcji, jak kupić sobie własny egzemplarz =P
UsuńZnam jedynie serum z Wibo, które również uwielbiam i niezmiennie towarzyszy mi już długo :) Nie wiem ile opakowań zużyłam, ale zawsze je mam :)
OdpowiedzUsuńFakt, działa lepiej niż niejeden olejek 😊
UsuńŻadnego z Twoich ulubieńców nie znam ale zaciekawiłaś mnie tym serum do skórek no i oczywiście pomadkami :)
OdpowiedzUsuńPomadki są niesamowite =) A serum ratuje moje skórki w te okropne mrozy już nie pierwszy raz =)
UsuńSama sie czaję na te pomadki Maybelline i pewnie niedługo jakieś zakupię ;)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony polecam - są mega =)
Usuń