2017/10/24

BELL - EDYCJA CHILLOUT

Już dobry miesiąc temu do sieci Biedronka wkroczyła edycja limitowana kosmetyków Bell - Chillout. Początkowo zainteresował mnie jedynie róż w kremie, po który oczywiście poleciałam, przy okazji wrzucając do koszyka żel do brwi. W końcu nie mam obecnie nic takiego, to się przyda, nie? 


Kilka dni temu uległam ponownie, wrzucając do koszyka bronzer. Już nawet nie liczę, ile ich mam i czy kiedykolwiek uda mi się je zużyć. Próbowałam, ale nie byłam w stanie się mu oprzeć =) 
Wiem, że wrzucam te recenzje baaardzo późno, jednak te kosmetyki cały czas można jeszcze dorwać =) Sprawdzałam!



KREM OD UST I POLICZKÓW
NO. O1. 
BELL, CHILLOUT


Wcześniej nie miałam styczności z kremowymi kosmetykami do makijażu (nie licząc kółka do konturowania z KOBO, które dość średnio się u mnie sprawdziło), więc byłam baardzo ciekawa tego produktu. 

Konsystencja tego różu bardziej mi przypomina balsam do ust niż krem, jednak bardzo łatwo się go rozprowadza. Wklepuję go zarówno palcem, jak i gąbeczką. Jest to świetny produkt dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z makijażem - nawet jak nałożymy go za dużo, to nadal można go wklepać/ rozklepać/ przykryć resztką podkładu na gąbeczce. I za to go bardzo lubię! Niestety, kiepskie oświetlenie nie zawsze ułatwia mi wykonywanie makijażu, więc przed przypudrowaniem wszystkiego mogę się jeszcze dobrze poprzyglądać, czy ten róż jest w ogóle widoczny, czy już zrobił mi neonową plamę. Produkty prasowane nie zawsze dają się uratować. 


Kolor, jedyny dostępny w ofercie, bardzo przypadł mi do gustu. Moim zdaniem jest to bardzo jasny koral, połączenie różu z pomarańczą - bardzo twarzowy, uniwersalny, sprawdzi się przy większości dziennych makijaży. Ostatnio używam go non stop! 

Mimo swojej kremowej konsystencji, nie raz zdarzało mi się używać go na już przypudrowaną twarz i ani razu nie zrobił mi efektu ciastka. Łatwo się go rozprowadza, a na mojej skórze ze spokojem wytrzymuje cały dzień. Używałam go przy różnych podkładach i pudrach, ani razu się nie zważył czy nie starł, podczas wykonywania dalszego makijażu również nie sprawia problemów. 

Ani razu nie zastosowałam go na usta, więc akurat pod tym względem wypowiadać się nie mogę.

Produkt kosztował 7,99 zł, więc jest to na prawdę niska cena jak na taką jakość produktu! 

_________________________________________________________________________________

ŻEL DO BRWI
TRANSPARENTNY
BELL, CHILLOUT



Żel utrwalający do brwi akurat nie należy do produktów, bez których nie mogę żyć. Brwi mam gęste, jednak układają się bardzo naturalnie, na co dzień wystarcza mi delikatne podkreślenie kredką czy cieniem. Jednak czasami, jak każda kobieta, lubię sięgnąć po coś nowego, a żelu nie miałam już prawie rok! =) 

Jak widać, produkt rzeczywiście nie posiada wyraźnego koloru (choć przezroczysty nie jest, bardziej biały). W każdym wypadku nie barwi włosków na żaden kolor. Ma bardzo drobną szczoteczkę, za co dostaje ode mnie dużego plusa - wygodnie się nim przeczesuje brwi, można dokładnie ułożyć włoski, według własnego upodobania. Kolejny plus daję za nieprzezroczyste opakowanie - tak! Chyba pierwszy raz podoba mi się fakt, że nie widzę zawartości =) Jednak nie trudno sobie wyobrazić, jak taki "bezbarwny" żel będzie wyglądał po kilku aplikacjach, a to bardzo nieestetycznie wygląda. Od siebie dołożyłabym jednak nieco lepiej ściągający produkt wylot opakowania, taki jak przy tuszach do rzęs - tutaj niestety żelu nabiera się zdecydowanie za dużo i trzeba poświęcić dłuższą chwilę, żeby zdjąć nadmiar. 

Sam żel działa bez zarzutu, nie skleja włosków, nie robi efektu skorupy, utrwala. Jednak nie jest to nie wiadomo jak długi efekt, z moich brwi utrwalenie znika po jakiś 4 czy 5 godzinach. Mi to w zupełności wystarczy, jednak znam fanki lepszego utrwalenia =)

Cena: 9,99 zł, więc nadal taniocha =)

_________________________________________________________________________________

PUDER MODELUJĄCY
NO. O1 
BELL, CHILLOUT


Mój ostatni łup z biedronkowej edycji, to śliczny bronzer w neutralnym, lekko chłodnym odcieniu brązu. Produkt jest niezwykle delikatny, łatwo się rozciera i nie robi plam. Jednak jeżeli jesteście fankami wyraźnego konturowania, to albo Wam ten produkt nie przypadnie do gustu, albo będziecie dużo machać pędzlem =) 

Jeżeli już o pędzlach mowa - polecam stosować te z włosia naturalnego, ponieważ przy syntetykach bronzer pyli jak szalony. Dawno nie widziałam aż tak imponującego poziomu pylenia, które przy pędzlach naturalnych nie występuje w ogóle. 


Same widzicie, że na ręce dość ciężko go wypatrzeć =) Daje bardzo naturalny efekt cienia, w sam raz do bardzo jasnych karnacji i dziennych, delikatnych makijaży. Ja z tego produktu jestem bardzo zadowolona =) Dodając do tego jego cenę - 12,99 za 10 gramów produktu, wychodzi jak za darmo =)

Po za tymi produktami, w kolekcji Chillout znaleźć można:
  • kremowy korektor pod oczy - sprawdzany w sklepie miał podobną konsystencję do różu i wpadał w delikatne, żółte tony. Gdybym nie miała nadmiaru takich produktów w kosmetyczce, na pewno bym po niego sięgnęła. 
  • uniwersalny balsam - który można stosować zarówno na twarz, usta czy ręce. 
  • matowe pomadki w płynie - spotkałam się z dość mieszanymi opiniami, a że obecnie czaję się na co innego, to zrezygnowałam. Jednak kolory mają przepiękne.
  • modelująca baza pod makijaż - ze względu na hasło "strobing" w nazwie zrezygnowałam, przy swojej przetłuszczającej się skórze stawiam na matowe bazy i rozświetlacze prasowane =) 
_________________________________________________________________________________

I to już by były wszystkie moje biedronkowe łupy. Dajcie znać, na które produkty dałyście się skusić! =) 

Do następnego wpisu,
SnuKraina =) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.