2018/06/29

PROJEKT DENKO (GIGANT) - CZERWIEC 2018/ POZBYWAM SIĘ BUBLI!

Witajcie Kochani!

Jak Wam minął czerwiec? U mnie nastroje dość zmienne, tym bardziej, że jakimś cudem udało mi się rozchorować w ostatnim tygodniu. Na szczęście wszystko idzie do przodu, ja się czuję coraz lepiej, a wszelkie inne zawiłości życiowe zaczynają się prostować =) 


Żeby dopomóc szczęściu i nie wchodzić w lipiec z zaległościami, przygotowałam dla Was projekt denko. I już na wstępie muszę zaznaczyć, że jestem z niego bardzo zadowolona =) Czerwiec i lipiec ogłosiłam miesiącem umiarkowanego detoksu zakupowego, a więc kupuję jedynie to, co jest mi naprawdę potrzebne (co nie tyczy się oczywiście kolejnych maseczek i żeli pod prysznic =D). Dlatego taka ilość pustych opakowań, które pojawiły się same z siebie (bo nie denkuję nic na siłę), cieszy podwójnie =D



Czerwiec okazał się miesiącem obfitującym we wszystkie anomalie pogodowe. Od wysokich temperatur i pustynnej aury, aż po deszcze, burze i wyraźne ochłodzenie klimatu. To wszystko przyczyniło się do wysuszenia skóry mojego ciała zdecydowanie bardziej, niż zimowe kaloryfery. 

 

W ruch poszły dwa kremy do rąk, które traktowałam zarówno jako nawilżacz do ciała, jak i do stóp i dłoni. Widząc jednak ich zużycie wytoczyłam ciężkie działa i sięgnęłam po zapas balsamów do ciała. Jak wiecie, nie lubię smarowania, więc takie pojemności otwieram z czystej konieczności =D

CHŁODZĄCY SORBET DO RĄK, PERFECT PINK, BALEA
Produkt o śmiesznej, żelowej konsystencji i przyjemnym, wyrazistym zapachu. Efekt chłodzenia był tak lekki, że na rękach był kompletnie niewyczuwalny. Zauważyłam go dopiero wtedy, gdy posmarowałam tym kremem nogi =D Generalnie fajnie nawilżał, nie pozostawiał lepkiej ani tłustej warstwy i dość szybko się wchłaniał. Mogłabym do niego wrócić. 

ODŻYWCZY KREM DO RĄK Z EKSTRAKTEM Z CHMIELU, VIANEK
Kremowy, niezbyt gęsty produkt o delikatnym i nienachalnym zapachu. Szybko się wchłaniał, dobrze nawilżał, nie pozostawiał po sobie lepkiego i tłustego wspomnienia. Jedyne, co mi się w nim nie podobało, to napompowana tubka, która informowała o zbliżającym się dnie dopiero wtedy, kiedy w opakowaniu rzeczywiście pozostawało niewiele. Nie wykluczam powtórzenia tej znajomości. 

BALSAM UJĘDRNIAJĄCO - ANTYCELLULITOWY, TERMISSA
Sam balsam był niczego sobie - treściwy, gęsty, dobrze się rozprowadzał i szybko się wchłaniał. W chwilę po nałożeniu go na skórę mogłam się ubrać bez obawy o wytłuszczenie ciuchów czy lepienie się ich do ciała. Produkt mocno nawilżający, jak to na kosmetyki ujędrniające przystało. Działań antycellulitowych czy wyszczuplających nie zauważyłam, ale też wcale na nie nie liczyłam - wyciągnęłam ten balsam z zapasów dlatego, że jego termin przydatności był najkrótszy =D Najbardziej denerwowała mnie sama tuba, która była niewymiarowa i nieporęczna - zbyt wysoka, co utrudniało wydobywanie produktu wilgotnymi rękami. Mimo niezłego sprawowania się samego balsamu, nie zamierzam do niego wrócić. 


Nikogo nie zaskoczę tym, że pielęgnacja twarzy zdominowała czerwcowe denko. Co takiego udało mi się zużyć do cna?

ŻEL DO MYCIA TWARZY EFFACLAR, LA ROCHE POSAY
Miniatura żelu naprawdę świetnie się sprawdziła do oczyszczania mojej tłustej cery. Zmywała z twarzy całe sebum, rozpuszczała resztki makijażu, wspomagała walkę z trądzikiem. A przy tym nie wysuszała zbyt mocno, ani nie wywoływała podrażnień. Na dłuższą metę raczej nie mogłabym go stosować ze względu na zapach, który mi nie odpowiadał.
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]

SODOWY PUDER DO MYCIA TWARZY, SODA CLEAN, EVREE
Przyjemnie pachnący gadżet o delikatnych właściwościach myjących i solidnych zdolnościach nawilżających. Na wieczór dla mnie był zdecydowanie za słaby, warstewka nawilżenia sprawiała wrażenie niedomytej buzi. Stosowany rano sprawdzał się nieźle, jednak raczej do niego nie wrócę. Puder był fajną odskocznią, jednak wolę pianki i żele. 
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]

KREMOWY PEELING DO TWARZY, HELIX VITAL CARE, VIS PLANTIS
Istota prawie że doskonałego peelingu dla mojej twarzy. Porządny, wyczuwalny zdzierak, który nie podrażniał skóry, miał neutralny zapach i nie zapychał porów. Nie na darmo znalazł się w ulubieńcach i chętnie bym do niego jeszcze wróciła.
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK


Wśród zużyć znalazły się również dwie buteleczki serum oraz dwie buteleczki po olejach. Z tych drugich jestem szczególnie zadowolona, bo ich zużywanie ciągnęło się i ciągnęło... Już myślałam, że w tych niepozornych opakowaniach nie ma dna =D

KOKTAJL MŁODOŚCI, S.O.S. SEBUM CONTROL, AVA LABORATORIUM 
Lekkie serum o wyczuwalnym zapachu olejku z drzewa herbacianego. Świetnie radziło sobie z leczeniem wyprysków i śladów po nich. Nie wysuszało, nie podrażniało, nie wywoływało pieczenia. Jedynie to regulowanie sebum to jakaś ściema, bo ja u siebie nie zauważyłam żadnej poprawy. 
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK

AKTYWATOR MŁODOŚCI, WITAMINA C Z ACEROLĄ, AVA LABORATORIUM
Produkt o bardzo niskim stężeniu witaminy C, przeznaczony raczej dla początkujących, niż dla osób regularnie stosujących tego typu preparaty. U mnie wielkiego szału nie zrobiło, a na pewno nie podtrzymało efektu, jaki dała mi Delia [KLIK]
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]

OLEJ Z PESTEK MALIN, YOUR NATURAL SIDE
Olej o specyficznym, niekoniecznie przyjemnym zapachu, jednak działanie potrafi to zrekompensować. Olej zmniejsza wydzielanie sebum, pomaga utrzymać nawilżenie skóry na odpowiednim stopniu, zmiękcza i wygładza. Gdyby nie to, że w zapasie mam inne oleje do testowania, mogłabym do niego wrócić. 
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK

OLEJ Z ACAI, MOHANI
Przyjemnie pachnący, lekko zielony olejek młodości. Czy rzeczywiście dbał o utrzymanie mojej cery w odpowiednio młodym stanie i opóźniał powstawanie zmarszczek, to nie jestem w stanie powiedzieć =D Wiem za to, że świetnie radził sobie z regeneracją mojej skóry i leczeniem ranek po wypryskach. Nadawał też mojej cerze zdrowy koloryt i fajnie ją rozświetlał. W sumie, to mogłabym go jeszcze trochę poużywać =D 
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK


Do kosza powędrowały również dwa opakowania po maseczkach oczyszczających. Wszystkie puściutkie =D Sama jestem pod wrażeniem, że używając takiej ilości jednorazówek, jestem w stanie opróżnić również coś o większej pojemności. 

BŁOTO Z MORZA MARTWEGO, MOHANI
Rewelacyjny, naturalny produkt do oczyszczania cery - ostatecznie tylko do tego go używałam, chociaż ma wiele innych zastosowań. Trzymany za długo może trochę wysuszać, więc czas relaksu musicie dopasować pod siebie. Ale po za tym świetnie oczyszcza pory i likwiduje nadmiar sebum, a przy tym nie podrażnia. Jedynie dość ciężko się zmywa, więc pilnujcie, żeby błoto nie zaschło na skórze =D
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]  

OCZYSZCZAJĄCA MASECZKA Z GLINKĄ WULKANICZNĄ, INNISFREE 
Produkt nie tani, za to diabelnie wydajny. Jego gęstość zaskakiwała mnie za każdym razem. Niewielka ilość zbitej maski pod wpływem ciepła stawała się bardziej kremowa i łatwiejsza w rozprowadzeniu. Świetnie oczyszczała i zwężała pory, przyjemnie chłodziła i nie podrażniała. Z wielką chęcią bym wróciła do tej maseczki. 
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]  


PŁYN MICELARNY BIAŁY WĘGIEL, BIELENDA
Produkt o żelowej konsystencji nieźle radził sobie z rozpuszczaniem makijażu. Mogłabym nim nawet wykonywać demakijaż okolic oczu, gdyby tak strasznie nie podrażniał tej strefy. To już moja druga butla tego płynu, jednak niech Was to nie zwiedzie - jedną kupiłam, drugą wygrałam i coś z tym trzeba było zrobić. Kolejnego spotkania nie będzie.
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK

LNIANY SZAMPON Z KOMPLEKSEM WITAMIN, BARWA
Świetny, nawilżający szampon o zaskakującej wydajności. Nie pienił się jakoś bardzo, dlatego wylewałam go więcej, niż potrzebowałam a i tak starczył na długo. Dobrze mył, nie obciążał włosów ani nie przyspieszał ich przetłuszczania. Z chęcią wypróbuję coś jeszcze z asortymentu tej firmy =D
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]

OLEJEK POD PRYSZNIC, ISANA
Mój must have do mycia pędzli i gąbek. Gąbkę domywa koncertowo, a pędzlom nie robi krzywdy. Jeszcze tak skutecznego produktu nie miałam, więc kolejne opakowanie jest już w użyciu. Jako produktu do mycia ciała raczej bym go nie użyła, bo zapach mnie nie przekonuje =D


MINERAL LOOSE POWDER, LOVELY
Ale się cieszę, że ten puder się skończył! Niby działał bez zarzutu, fajnie wyglądał na skórze i nawet nieźle utrzymywał mat, ale ten zapach ... Naprawdę nie rozumiem, nad czym tu się tak zachwycać. Zupełnie jakbym się zaciągała cukrem pudrem, i to bardzo pylącym się i włażącym w każdy możliwy otwór. Nigdy więcej tej męczarni =P 
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]

LIQUID EYELINER, ALVERDE
Kolejne osiągnięcie miesiąca =D Do samego produktu czy jego formuły nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Produkt był trwały, nie kruszył się a jego kolor rzeczywiście był czarny. Jednak pacynka, którą sama sobie wybrałam, była jakimś nieporozumieniem. Bardzo sztywna, nie dająca najmniejszego poczucia kontroli, uniemożliwiająca równomierną aplikację... Zużyłam go podczas charakteryzacji na konkurs i jakoś wcale mi go nie szkoda =D

KOREKTOR CONCEAL & DEFINE, MAKEUP REVOLUTION
Kremowy korektor i dobrym kryciu. Fajnie mi się go używało, jednak na mojej skórze pod oczami wyglądał dość sucho i lubił podkreślać zmarszczki. Dlatego też raczej nie planuję powrotu. 
Recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]


CHUSTECZKI DO DEMAKIJAŻU, BALEA
Najlepsze chusteczki, jakich miałam okazję używać. Mięciutkie, mięsiste, dobrze nasączone... Może pełnego demakijażu bym nimi nie wykonała, ale i tak używanie ich to była czysta przyjemność. 

PŁATKI KOSMETYCZNE, BE BEAUTY
Cóż by to było za denko, gdyby nie było w nim wacików. Te, jak zwykle, sprawowały się dobrze, nie rozdwajały się i nie były szorstkie. Z pewnością jeszcze nie raz po nie sięgnę. 


Zbliżając się powoli do końca tego wpisu pragnę zakomunikować, że opróżnianie próbek również idzie mi nie najgorzej. Już powoli widzę światełko w tunelu =D 


Maseczek to jak zwykle u mnie dostatek. Pozwolicie, że nie będę się nad nimi ponownie rozwodzić, tylko od razu przekieruję Was w odpowiednie miejsce =D
  • Maseczki w płachcie ISANA: [KLIK]
  • Maseczki w płachcie BALEA, BIELENDA, PUREDERM: [KLIK]
  • Maseczka kremowa CZYSTE PIĘKNO: [KLIK]

  • Maseczki kremowe CAFE MIMI, PILATEN: [KLIK]
  • Maseczki bąbelkujące AA: [KLIK]
A na zupełnym końcu czekają kosmetyki, które i tak nie doczekałyby się u mnie denka. 


KREDKA DO OCZU, BELL
 Jest już ze mną tak długo, że strach jej używać. Dużo mi jej tam nie zostało, jednak doskonale wiem, że już po nią nie sięgnę. 

ODŻYWKA DO PAZNOKCI, FITOKOSMETIK
Nie cierpię tego typu produktów, które są niczym bezbarwny lakier i zaczynają schodzić z paznokci przy pierwszym myciu rąk. Do tego odżywka rzeczywiście jest wzmacniająca - paznokcie zrobiły się tak twarde, że znowu zaczęły odchodzić od łożyska (skutki uczulenia na hybrydy nadal się za mną ciągną). 

MATUJĄCA BAZA POD MAKIJAŻ, LOVELY
Na ten temat pisałam tutaj: [KLIK]

MAGIC BASE, BIELENDA
Na ten temat pisałam tutaj: [KLIK]

BŁYSZCZYK PROVOKE, DR IRENA ERIS
Na ten temat pisałam tutaj: [KLIK

I... To by było na tyle =) Teraz z czystym kontem mogę wkroczyć w nowy miesiąc. I mam nadzieję, że pod wieloma względami będzie on przełomowy =)

Pozdrawiam Was Gorąco,
SnuKraina =) 

20 komentarzy:

  1. Vianek i Evree bardzo lubię. Płatki BE BEAUTY z biedronki są moimi ulubieńcami.
    Kosmetyki Balea zawsze chciałam sprawdzić,ale jakoś nie było mi z nimi po drodze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, Balea jest dostępna głównie za granicą. Nam pozostają sklepy z niemiecką chemią, sklepy internetowe i wycieczki np. do Niemiec =)

      Usuń
  2. Czyli z tego co piszesz ten sodowy proszek to żadne cudo i w sumie już mi się go odechciało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę no... To nie jest tak, że on jest zły. Jest bardzo delikatny i pozostawia na skórze wyczuwalną warstewkę, taką jakby olejową. Niby nic do niej nie mam, ale po całodziennym maratonie czuję potrzebę porządnego oczyszczenia mojej tłustej cery, a po tym proszku czuję się nadal jakby brudna. Na rano - spoko, każda dawka nawilżenia mile widziana, jednak wieczorem przede wszystkim mycie, a później mogę się bawić w maseczki i kremy nawilżające. Pisałam o nim w osobnym poście, gdzie oczywiście zapraszam =)

      Usuń
  3. Amazing products, dear, so nice and interesting post!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam jedynie płatki bebeauty, których sama namiętnie używam 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najczęściej sięgam po Isane, ale to zależy gdzie mam po drodze 😊

      Usuń
  5. szkoda, ze ten płyn micelarny z bielendy się nie sprawdził za bardzo - nie chciałabym, by mi podrażniał oczy. Ten korektor mur bym i tak wypróbowała,bo przy mojej cerze nie powinien wyglądać sucho :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować można, na każdym wygląda zapewne inaczej a sporo osób jest zadowolonych 😊

      Usuń
  6. U mnie również szykuje się ogromne denko :P Ale potem z lekkością można wkroczyć w kolejny miesiąc :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nazbierało się tych rzeczy :) Płatki z Biedronki najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam ciekawa co powiesz o tej sodzie. Dużo osób ją poleca, żałowałam że się nie zdecydowałam na nią na promce w rossmannie. W końcu wzięłam piankę z U20 i w sumie to też taki poranny produkt, odświeżający, ale nie jakoś genialnie myjący. Twój blog kojarzy mi się z maseczkami i olejkami. Z przyjemnością przeczytałam o nich, bo bardzo Ci ufam w tej sprawie. Chyba się pokuszę na ten z pestek malin. Wiesz że nigdy nie miałam tego olejku z Isany? Jakoś do pędzli zawsze biorę szampon który mi się akurat nie sprawdza, albo zwykłe mydło w płynie. Uśmiałam się przy opisie pudru z lovely! Chciałam go kupić, ale w moim rossmannie jak na złość go nie ma. Płatki Bebeauty to klasyk, zawsze kupuję i w moim denku są co miesiąc. A zamiast korektora MUR polecam Lovely, jest mocnokryjący ale pięknie wygląda pod oczami. Nienawidzę suchego efektu, taki daje też Catrice w płynie. Ja też już czekam by opublikować denko, wywalić wszystko do kosza i zacząć nowy miesiąc. To dla mnie taki rytuał - denko do kosza, to nowe życie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też mur i catrice wyglądają sucho, a korektor z lovely jest mega 😁 Dziękuję za wszystkie miłe słowa z Twojego komentarza 😁

      Usuń
  9. Fajne zużycie. Ja tez od czasu do czasu robię porządek i pozbywam się bubli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię wyrzucać pełnych opakowań, ale nie ma też sensu w trzymaniu czegoś, czego się nie używa 😊

      Usuń
  10. Rzeczywiście, spore denko! Znam z niego tylko płatki kosmetyczne (które sama bardzo lubię), olejek Isana (oczywiście do mycia pędzli) i krem do rąk z Balea, reszty nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile pędzle mogę umyć w szamponie i krzywda im się nie dzieje, to na gąbeczkę najlepiej działa właśnie Isana :D Jeszcze nie znalazłam produktu, który tak dobrze radziłby sobie z trwałymi podkładami na gąbce :D

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.