Odkąd wyprowadziłam się na swoje, zmieniłam pracę i wrzuciłam sobie na barki kilka dodatkowych aktywności, jakoś nie mogę ogarnąć się czasowo. Staram się jak mogę, jednak cały czas walczę z czasem i własnymi możliwościami. Stąd, gdy tylko minęła mi połowa listopada, postanowiłam, że kolejne denko będzie podwójne, październikowo - listopadowe.
Moje denka nigdy nie były krótkie, a co dopiero takie podwójne =D Dlatego zabierzcie ze sobą jakiś prowiant, herbatkę czy co tam lubicie i zapraszam do lektury!
Październik można by określić miesiącem denkowania małych buteleczek. W ruch poszły miniatury, mniejsze pojemności i inne drobiażdżki. Co wcale nie oznacza, że produkty były mało wydajne, a ich opakowania powędrowały do kosza po dwóch czy trzech użyciach - wręcz przeciwnie!
OLEJEK STYMULUJĄCY WZROST WŁOSÓW, KHADI
Pierwszy w historii olejek, który zagościł na moich włosach i jednocześnie rozwiał wszystkie negatywne myśli na temat olejowania włosów. Nie sprawiał problemów przy zmywaniu, nie przetłuszczał włosów ani ich nie sklejał. Wręcz przeciwnie! Dodawał mojej fryzurze objętości, pięknie odbijał włosy od nasady, a przy tym rzeczywiście zagęszczał moją czuprynę. Przy regularnym stosowaniu ilość baby hair zauważalnie się zwiększyła, a pozostałe włosy stały się mocniejsze i bardziej lśniące. Z takim startem ciężko spojrzeć przychylnym okiem na inne, olejowe produkty do włosów =D
Moja recenzja: [KLIK]
OLEJEK OCZYSZCZAJĄCY DO TWARZY, KOZMETICS
Pierwszy w historii olejek, który nie tylko sprawdził mi się, ale również spodobał przy codziennym demakijażu twarzy. Świetnie radził sobie z rozpuszczaniem całego makijażu (włącznie z tuszem i trwałymi pomadkami), dobrze się zmywał i nie pozostawiał na skórze tłustej warstewki. Nie pozostawiał uczucia ściągnięcia, nie podrażniał ani nie zapychał. Skóra była po nim przede wszystkim czysta, ale również przyjemnie nawilżona. Z chęcią bym do niego wróciła!
Moja recenzja: [KLIK]
UJĘDRNIAJĄCE SERUM POMARAŃCZOWE, MOKOSH COSMETICS
Trzeci z rzędu olejek w tym denku =) Tym razem przeznaczony do pielęgnacji cery, w czym sprawdził mi się bardzo dobrze. Miał ujędrniać, wyrównywać koloryt i walczyć z niedoskonałościami cery. Nadal ciężko mi w to uwierzyć, ale ten produkt rzeczywiście to wszystko robił! I to naprawdę zauważalnie! Minął dobry miesiąc, odkąd się skończył, a ja nadal za nim tęsknię, a to już chyba o czymś świadczy, prawda? =D
Moja recenzja: [KLIK]
PIELĘGNUJĄCE OLEJKI DO KĄPIELI, KNEIPP
Uwielbiam długie, wieczorne kąpiele w wannie pełnej gorącej, pachnącej wody z lekką pianką. A te malutkie buteleczki potrafiły mi to zapewnić zadziwiająco wiele razy =) Już niewielka ilość barwiła wodę i roznosiła piękny zapach po całej łazience. Wszystkie wersje przypadły mi do gustu, jednak to ta niebieska buteleczka skradła moje serce. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo można odpocząć, rozluźnić się i zrelaksować dzięki takiemu małemu cudowi. Już mam w planach zakup kolejnej, najlepiej większej, buteleczki =)
Pozostając w temacie kąpielowym, razem z moim M. zużyliśmy trzy butelki żeli pod prysznic i raczej bez problemu domyślicie się, co jest czyje =) Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jestem zakochana w żelach Balea, które są zdecydowanie bardziej gęste i bardziej wydajne niż te z Isany, a jagodowa wersja They See Me Rollin' to moja ulubiona limitka. W zapasie mam jeszcze dwie butelki, do których z chęcią za jakiś czas wrócę. Moim zdaniem są to jedne z lepszych produktów myjących do ciała, jakie można dorwać w tak niskiej cenie. Mają piękne zapachy, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie, dobrze myją a przede wszystkim - nie wysuszają ani nie podrażniają skóry. Mam ich z pół szafki i regularnie uzupełniam zapasy =D
CEDROWY BALSAM - NALEWKA WZMACNIAJĄCO - ODŻYWIAJĄCA, BANIA AGAFII
Naprawdę rzadko dopada mnie moment, w którym nie wiem co powiedzieć. A tak, niestety, jest w przypadku tego balsamu do włosów. Nawet przy codziennym, regularnym stosowaniu nie zauważyłam chociażby najmniejszego efektu na moich włosach. Co najwyżej ułatwiał rozczesywanie od razu po myciu, ale to i tak za mało, jak na dodatkowy krok w pielęgnacji włosów, który wymaga nie tylko nałożenia, ale również zmycia, a zmywał się średnio. Jedyne, do czego mi się rzeczywiście przydał, to do emulgowania oleju na włosach, dzięki czemu nie musiałam ich myć szamponem więcej niż raz, a przy tym miałam pewność, że rano nie obudzę się z tłustymi strąkami. I to by było na tyle =)
NAWILŻAJĄCY SZAMPON DO WŁOSÓW FARBOWANYCH, TINTS OF NATURE
Październikowe denko pełne jest nie tylko trafionych, a wręcz genialnych produktów - takich, jak ten szampon. Niby taki zwykły, po prostu nawilżający, ale czego on nie robił! Odżywiał, nawilżał i zauważalnie wzmacniał włosy. Cała fryzura miała więcej objętości i zdrowo lśniła, a przy tym jej świeżość wydłużała się z każdym myciem. Niewiarygodnie dobry i szalenie wydajny, z pewnością kupię go jeszcze nie raz!
Moja recenzja: [KLIK]
REGENERUJĄCY BALSAM DO RĄK, EVELINE COSMETICS
Zapach słodkich, letnich owoców zamknięty w czarodziejskim balsamie do rąk. Dlaczego czarodziejskim? Produkt bardzo nawilżający, ekspresowo regenerujący, a przy tym wchłaniający się w mgnieniu oka. Jak tylko zbraknie mi mazideł, które mogłabym wrzucić do torebki, z pewnością kupię sobie jakąś inną wersję zapachową.
Moja recenzja: [KLIK]
ANTYPERSPIRANT W KULCE, NIVEA
Ten produkt nie pojawia się tutaj po raz pierwszy =) Jest sprawdzony i od czasu do czasu po niego sięgam. Dobrze chroni, nie brudzi ubrań, zapobiega przed powstawaniem plam, a przy tym nie podrażnia mojej skóry. Z pewnością jeszcze nie raz go u mnie zobaczycie.
ŻEL MICELARNY Z WĘGLEM AKTYWNYM, BALEA
Nawet nie wiecie, jak ja się z tym produktem namęczyłam. Ma on konsystencję żelową, która nie chce wchłaniać się w wacik, więc wszystko mi spływało po twarzy i ręce. Dość kiepsko radził sobie z rozpuszczaniem makijażu, więc żeby zedrzeć pierwszą warstwę, musiałam zużyć sporo płatków kosmetycznych. Po zużyciu tego produktu byłam tak umęczona, że całkowicie przerzuciłam się na olejki i płyny do mycia twarzy, a miceli używam jedynie do porannego przetarcia twarzy =D
WODA KWIATOWA Z MIĘTY PIEPRZOWEJ, YOUR NATURAL SIDE
Kolejny eksperyment z hydrolatami zaowocował zużyciem miętowej wody kwiatowej, która świetnie orzeźwiała i dodawała energii. Polecam szczególnie tym, którzy borykają się z niedoskonałościami bądź szybkim przetłuszczaniem cery, ponieważ ten produkt wyraźnie pomaga w tej nierównej walce =)
Moja recenzja: [KLIK]
ŻELOWY KREM ZE ŚLUZEM ŚLIMAKA, MIZON
Ostatnie, pielęgnacyjne wspomnienie lata =D Wspominam ten produkt jako bardzo lekki, ale dobrze nawilżający żel, po którym moja skóra była miękka, gładka i pięknie rozświetlona. W cieplejsze, letnie dni zastępował mi całą pielęgnację, szybko się wchłaniał i nie przypominał się tłustymi plamami w ciągu dnia. Z pewnością do niego wrócę, jak tylko zrobi się cieplej =)
Moja recenzja: [KLIK]
WYBIELAJĄCA PASTA DO ZĘBÓW, IWHITE
Pasta, jak pasta - dobrze myła, przyjemnie smakowała miętą, jednak nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów w zakresie wybielenia moich zębów. Dużo lepsze efekty przynoszą mi pasty węglowe, które dodatkowo są dużo tańsze. Do tego egzemplarza już raczej nie wrócę.
KREM NAWILŻAJĄCY POD OCZY, BIOLIQ
Bardzo fajny kremik, który sprawdzi się osobom mniej wymagającym, najlepiej jako jeden z pierwszych produktów tego typu. Jedyny efekt, jaki dawał, to bardzo delikatne nawilżenie. Może i nie dużo, ale producent nie obiecywał też nic więcej =)
Moja recenzja: [KLIK]
JUICY JELLY MASK, WERSJA OCZYSZCZAJĄCA, BIELENDA
Co tu dużo mówić - to była kolejna, trafiona maseczka od Bielendy. Oprócz swoich właściwości oczyszczająco - nawilżających, maseczka była wyposażona w dodatkowe drobinki złuszczające martwy naskórek. Jej żelowo - galaretkowata konsystencja, zielony kolor i przyjemny, delikatnie męski zapach dopełniają całości. Super!
Moja recenzja: [KLIK]
A oprócz tego, poszło opakowanie wacików Cleanic, próbka zapachu Domkove.pl i kilka maseczek. Ich recenzje znajdziecie tutaj:
Już sam październik jest nieco przytłaczający, a przed nami jeszcze denko listopadowe. Mam nadzieję, że dacie radę w czytaniem tego tasiemca i nie zanudzę Was na śmierć =)
OLEJEK POD PRYSZNIC, ISANA
Produkt niezastąpiony, przy domywaniu gąbeczek. Zarówno tych do makijażu, jak i tych celulozowych płatków do demakijażu. Nowe opakowanie już czeka w szafce =)
KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC, LE PETIT MARSEILLAIS
Ostatnie opakowanie jeżynowej limitki, które zawieruszyło mi się w szafie. Cudowny, delikatnie męski zapach i kremowa, niewysuszająca konsystencja. Marka mogłaby na stałe wprowadzić jeżynkę do swojej oferty, zdecydowanie!
PIANKA DO GOLENIA, BALEA
Bardzo gęsta pianka, która nieźle mi się sprawdzała. Dawała maszynce poślizg, zapobiegała drobnym rankom, nie wysuszała za bardzo skóry. Z reguły używam do tego celu nietrafionej odżywki do włosów, ten egzemplarz wygrałam w jakimś rozdaniu, więc pewnie Was nie zaskoczę, jak powiem, że kolejnego opakowania nie będzie =)
ŻEL DO GOLENIA, GILLETTE
Żel zmieniający się w piankę, świetnie sprawdzający się przy goleniu męskiego zarostu. Skąd to wiem? Mój M. używa jej praktycznie bez przerwy od momentu pierwszego zakupu, a gdy ja idę na zakupy, dokładnie tłumaczy, którą wersję mam kupić. Nie wiem, co w niej jest takiego magicznego, ale widocznie coś jest =)
KREM EKSFOLIUJĄCY, DERMALOGICA
Dawno nie miałam aż tak wydajnego produktu! Jedna tubka wystarczyła mi na pół roku regularnego używania minimum 2x w tygodniu. Świetnie złuszczał martwy naskórek, przywracał skórze miękkość i blask, nie dopuszczał do zapchania porów i powstawania niedoskonałości. Super!
Moja recenzja: [KLIK]
ŻEL MYJĄCY DO TWARZY, ALOESOVE
Bardzo przyjemny żel do mycia, sprawdzający się nawet przy codziennym używaniu rano i wieczorem. Nie przesuszał skóry, wręcz nawilżał i przywracał skórze przyjemną miękkość i gładkość po całym dniu. Dobrze radził sobie z rozpuszczaniem makijażu, jak i ze zmywaniem olejku do demakijażu. I ku mojemu zaskoczeniu był bardzo wydajny =)
Moja recenzja: [KLIK]
HYDROLAT Z BERGAMOTKI, BEAUTY MARRAKECH
Ależ to pachniało! Trochę jakby zieloną herbatą, trochę kwiatami - bardzo przyjemny, relaksujący zapach, który sprawiał, że dzień od razu stawał się lepszy. Świetnie koił i uspokajał skórę, wspomagał leczenie wszelkich zmian trądzikowych, walczył z zaróżowionymi policzkami. Dawał lekki zastrzyk nawilżenia i dodawał skórze blasku. Szybko się wchłaniał i świetnie sprawdzał się przy rozrabianiu sypkich maseczek. Bardzo przyjemny produkt, a w zapasach mam jeszcze jeden tej marki =)
RUMIANKOWA ESENCJA MICELARNA, POLNY WIANEK
Woda micelarna o przyjemnym, ziołowym zapachu. Świetnie sprawdzała się zarówno do porannego przemywania twarzy, jak i zmywania pierwszej warstwy makijażu. Nie podrażniała skóry ani wrażliwych oczu, nie wysuszała skóry. Cera była po tej esencji delikatnie nawilżona i uspokojona. Zupełnie, jakbym przed chwilą nie pocierała skóry wacikiem i nie wykonywała demakijażu. Mogliby ją produkować w większych pojemnościach, wtedy z pewnością bym do tej esencji wróciła =)
REGULUJĄCA ESENCJA DO CERY TŁUSTEJ, POLNY WARKOCZ
Używam jej od niedawna, butelkę wyrzucam, bo zawartość przelałam do opakowania z atomizerem. Esencji używam jak tonik, ma przyjemny, ziołowy zapach, jednak spryskiwanie nią twarzy nie jest najlepszym sposobem aplikacji. Jej nadmiar może podrażniać bardzo wrażliwe oczy, mam też wrażenie, że stosowana dwa razy dziennie delikatnie wysusza skórę. Nie mogę tego jeszcze stwierdzić w 100%, ale jak skończę całe opakowanie, z pewnością podzielę się z Wami obserwacjami.
JUICY JELLY MASK, WERSJA ROZŚWIETLAJĄCA, BIELENDA
Najlepsza z całej trójki, jedyna w swoim rodzaju maseczka, która sprawia, że skóra wygląda "jak nowa" =D Koloryt pięknie się wyrównuje, cera nabiera wewnętrznego blasku, wygląda, jakbyśmy po prostu porządnie się wyspali. Dodatkowo nawilża i dba o miękkość oraz gładkość skóry, też posiada odpowiednią ilość drobin, by delikatnie zetrzeć martwy naskórek.
Moja recenzja: [KLIK]
ZAPACHOWY OLEJEK - JAŚMIN, AROMA HOUSE
Olejek, którym nasączałam dyfuzory zapachowe w moim domu. Uwielbiam zapach jaśminu, więc dyfuzor w garderobie, jak i patyczki zapachowe w łazience są nasączone właśnie tym olejkiem. Ma przyjemny, niezbyt intensywny, kwiatowy zapach. Z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę =)
ŻEL BB, MARKELL COSMETICS
Najlepszy produkt do wyrównywania kolorytu skóry na lato, który nie spływa ani nie rozwarstwia się. Jest kompletnie niewidoczny, nie wymaga pudrowania, a można przy nim używać wszystkich pozostałych kroków makijażowych, jakim jest m.in. konturowanie. Używałam już kilku zamienników, ale żaden nie był tak dobry!
Moja recenzja: [KLIK]
BB CREAM DARK PANDA, SKIN 79
Leciutki krem BB o średnim kryciu, który świetnie sprawdzał mi się zarówno latem, jak i teraz. Jak na krem BB potrafi wytrzymać naprawdę wiele, ładnie miesza się z innymi produktami kremowymi, produkty prasowane to dla niego również nie problem. Trochę szkoda, że już się skończył =)
Moja recenzja: [KLIK]
PODKŁAD COLORSTAY, REVLON
Kupiłam na próbę, głównie po to, by wiedzieć, o co tyle szumu. Zużyłam cały i raczej już do niego nie wrócę. Naprawdę świetnie kryje i długo się utrzymuje, jest jednak cięższy od ukochanego przeze mnie podkładu z Catrice, a efekt daje podobny. Dlatego cieszę się, że będę miała porównanie na przyszłość i to tyle naszej przygody =)
Moja recenzja: [KLIK]
BRONZER MINERALNY, EARTHNICITY MINERALS LONDON
Miniatura rozświetlającego bronzera była ze mną już zdecydowanie za długo. Może, gdybym używała go zgodnie z przeznaczeniem, skończyłby się szybciej, ale ilość rozświetlających drobin sprawiła, że był to dla mnie mocno błyszczący cień do powiek. Fajny produkt, jednak nie jedyny w swoim rodzaju. Mam wiele podobnych, a nawet lepszych cieni do powiek.
Kochani! Ciężko mi w to uwierzyć, ale powoli zbliżamy się do końca =D W listopadzie zużyłam jeszcze jeden z moich ulubionych zapachów na zimę, czyli La vie est belle od Lancome a także próbkę nowego zapachu Paco Rabanne. Ten drugi również przypadł mi do gustu, i to na tyle, że poprosiłam o buteleczkę pod choinką. Te wyczuwalne pod koniec nuty popcornu są genialne!
Oprócz tego wymieniłam również gąbeczkę do makijażu, ponieważ mój kot ponownie zamienił ją w swoją piłeczkę do zabawy i już nie było co ratować =D Ponownie kupiłam wersję Jungle od Donegal, ponieważ jest utramięciutka i bardzo dobrze mi się jej używało.
Recenzje maseczek znajdziecie tutaj:
Po raz pierwszy, odkąd prowadzę bloga, zdecydowałam się na wpis z podwójnym denkiem i powiem Wam jedno - to był ostatni raz =D Zużywam zdecydowanie zbyt dużo, żeby tworzyć takie tasiemce, bo ich napisanie zajmuje wieki, a czytanie pewnie też było dla Was bardzo męczące.
Koniecznie napiszcie w komentarzu, kto z Was dotarł do końca tego posta! =D
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Sporo tego :) Mam kulkę z Nivea, jednak bardziej sprawdza się u mnie spray
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Moncia Lifestyle
Ja natomiast nie lubię formy sprayu - strasznie nie lubię tego lodowatego podmuchu =D
UsuńBardzo fajne zużycie. Próbkę Paco Ranne mam i bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJa po swojej próbce przepadłam! Totalnie mój zapach na te zimniejsze miesiące =)
UsuńSporo tego 😊 Kulkę Nivea kojarzę, bo kiedyś miałam i fajna była. A hydrolat bergamotkowy to również mój ulubieniec w ostatnim czasie 😊
OdpowiedzUsuńPamiętam! To właśnie po Twojej recenzji postanowiłam dobrać się do bergamotki w pierwszej kolejności =)
UsuńUwielbiam testować produkty do kąpieli, więc te zaprezentowane przez Ciebie, również znajdą się w mojej łazience. 😊
OdpowiedzUsuńOj tak, długa, ciepła kąpiel po ciężkim i zimnym dniu to coś, co tygryski lubią najbardziej =)
UsuńDotarłam do końca ;)
OdpowiedzUsuńZnam tylko olejki Kneipp. Oczywiście miałam też inne marki, np. żele Isany, ale w innych wariantach zapachowych.
Pozostaje mi jedynie pogratulować wytrwałości! =)
UsuńWonderful products, great review:)
OdpowiedzUsuńZnalazłam te płyny kneipp w miarę niskich cenach, więc w najbliższym czasie planuję się skusić. Ja też uwielbiam tę kulkę nivea i ogólnie antyperspiranty przeciw plamom. Pianka do golenia balea była genialna <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się sprawdziła =)
UsuńUwielbiam kulki Nivea:)A denko ja robię co 2 mc i teraz zapowiada się znowu gigant:)
OdpowiedzUsuńOstatni raz porwałam się na taki masochizm :D Zdecydowanie za dużo zużywam =D
UsuńLubię podkłady z Revlonu :)
OdpowiedzUsuńColorstay nie był zły =)
Usuńzółtą maskę z Bielendy miałam dwa razy i kupię trzeci :D
OdpowiedzUsuń