Już po raz drugi (a zastanawiam się, czy już nie na stałe) przychodzę do Was z serią #maseczkowo w niedzielę. Miniony tydzień był dla mnie bardzo pracowity i obfitujący w wiele pozytywnych wiadomości. Mam nadzieję, że Wy również nie macie na co narzekać! =D
Przechodząc jednak do sedna, przetestowałam trzy maseczki Beauty Shot od marki Marion. Na naszym rynku są od niedawna, ale wydaje mi się, że już każdy o nich słyszał. Czy warto się w nie zaopatrzyć? Czy mam ochotę poznać resztę serii? Zapraszam do dalszej części wpisu =)
PIELĘGNACYJNA MASECZKA ZŁUSZCZAJĄCA
- AHA'S ARE STRONG -
MARION
Pielęgnacyjna maseczka złuszczająca poprawia kondycję skóry problematycznej, trądzikowej i tłustej. Eksfoliujące kwasy AHA i nawilżający Hydrafeel aktywują cerę do regeneracji.
Cena: 2,99 zł/ 10ml, zakupiony tutaj: [KLIK]
Bardzo gęsta, kremowa maseczka o owocowo - perfumowanym zapachu. Sięgnęłam po nią jako pierwszą, więc i pierwsza trafia do recenzji =) Muszę przyznać, że przeraziła mnie ta maseczka nie na żarty, bo już w chwilę po nałożeniu czułam mocne pieczenie i szczypanie. Wytrzymanie w niej 5 minut to nie lada wyczyn, a o 10 minutach nawet nie wspominam. Po jej zmyciu skóra była wyraźnie zaczerwieniona, jednak (na szczęście) nic więcej złego się nie wydarzyło.
Maseczki od Marion tak naprawdę nigdy mi nie służyły, często podrażniały, piekły i przynosiły mierne efekty. Nie inaczej jest i tym razem, przez co tak naprawdę ciężko mówić mi o jakichkolwiek efektach. Skóra rzeczywiście była wygładzona, jakby po peelingu, jednak pod palcami wydawała się sucha i szorstka. Dorzucając do tego dyskomfort podczas użytkowania, bez wahania mogę powiedzieć, że już drugi raz po tą maseczkę nie sięgnę.
EKSKLUZYWNA MASECZKA ROZŚWIETLAJĄCA
- GOLD IS SHINING-
MARION
Ekskluzywna maseczka rozświetlająca doda blasku skórze przesuszonej i szarej. Bogata w minerały złota glinka oraz nawilżające masło shea przywracają cerze piękny, promienny i świeży wygląd.
Cena: 2,99 zł/ 10 ml, zakupiona tutaj: [KLIK]
Wersja rozświetlająca, pod względem technicznym, różni się jedynie kolorem i zapachem, chociaż nie są to różnice znaczące. Bardzo przyjemnie się takie kremowe maseczki nakłada, jednak i ta wersja nie okazała się dla mnie łaskawa. Ponownie wystąpiło pieczenie, na szczęście dużo lżejsze, niż w przypadku wersji złuszczającej. Jednak tak, jak poprzednio, tak i tutaj, ciężko mi mówić o jakiś zauważalnych efektach.
Bardzo nie lubię tego mówić, ale u mnie ta maseczka nie zrobiła po prostu nic. Jedynym plusem (a raczej pocieszeniem) jest fakt, że żadna z tych maseczek nie doprowadziła u mnie do większych podrażnień czy zapchania. Ale chyba nie o to tutaj chodzi, żeby cieszyć się z tego, że maseczka nie zrobiła nam nic złego ...
WZMACNIAJĄCA MASECZKA DO CERY NACZYNKOWEJ
- TEA IS HEALTHY -
MARION
Wzmacniająca maseczka łagodzi i wycisza skórę naczynkową. Oczyszczająca zielona herbata i probiotyk niwelują przebarwienia, sprzyjają poprawie wyglądu i kondycji naskórka.
Cena: 2,99 zł/ 10g, zakupiona tutaj: [KLIK]
Ta maseczka okazała się najlepszą, a na pewno najłagodniejszą z tych, które dane było mi wypróbować. Nie czułam pieczenia, nie czułam szczypania, a po zmyciu skóra nie była zaczerwieniona. Jednak jest to jej jedyny atut, ponieważ efektów nadal próżno szukać.
Chociaż seria Beauty Shot składa się z naprawdę wielu wersji, to te trzy wystarczająco przekonały mnie do tego, by dać sobie z nimi spokój. Możliwe, że inne warianty przynoszą jakieś efekty, nie podrażniają skóry i są naprawdę warte uwagi, jednak ja się o tym nie dowiem. Chyba, że Wy mi o tym powiecie =)
Pozdrawiam Was Gorąco,
SnuKraina =)
Miałam 3 wersje tych masek, w tym rozświetlającą - była dość fajna, aczkolwiek nie na tyle by do niej wracać, bo efekty były delikatne ;) Ale cieszę się, że je wypróbowałam i mimo wszystko mam ochotę na pozostałe wersje w tym złuszczającą i wzmacniającą - z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńSuper! W takim razie daj znać, jak u Ciebie się sprawdziły i czy nie powodowały pieczenia, tak jak u mnie =)
UsuńWersją złuszczającą i rozświetlającą, chętnie przetestuję.
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak już będziesz po testach =)
UsuńBardzo lubię markę Marion. Te maseczki wypadły u mnie świetnie :)
OdpowiedzUsuńMoncia Lifestyle
Cieszę się bardzo =)
UsuńZa takie shoty to ja też podziękuję:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
No niestety - przy delikatnej cerze o podrażnienia nie trudno, szczególnie jak lista składników jest dłuższa niż objętość maski =D
UsuńWidziałam je u Zaczarowanej i tu też muszę napisać że formą przypominają śmietankę do kawy. Szczypanie i czerwona skóra jak w pierwszej są dla mnie nie do przejścia. U mnie zawsze to działa źle i na pewno nie trzymałabym maseczki tyle co pisze producent tylko szybciutko zmyła ;)
OdpowiedzUsuńO właśnie - śmietanka do kawy to jest to, czego mi brakowało! I fakt, przy pieczeniu nie ma co ryzykować, nigdy nie wiadomo jak to się może skończyć. Ja swoje też zmyłam wcześniej, a przy okazji kontrolowałam wszystko w lusterku =)
UsuńJa ich nigdzie wcześniej nie widziałam. Co prawda miałam maseczki w kapsułkach, ale innych firm. Szkoda, że Twoja skóra zareagowała na nie w ten sposób :( Jednak kiedy gdzieś je przypadkiem spotkam, może zaopatrzę się w którąś, by sprawdzić, jak to będzie z nimi u mnie.
OdpowiedzUsuńJak już Ci się uda, to daj znać jak było - sama jestem ciekawa, jak sprawdzi się u Ciebie =)
Usuń