2017/10/26

MASECZKI #8 - BIELENDA, DERMO PHARMA+, SANASE

Ostatnie zakupy obfitowały w maseczki różnego typu, w tym też znalazła się spora ilość saszetek. A że wszystkie trzymam w jednym pudełeczku, które już się powoli nie chce domknąć, pora na kolejny post maseczkowy =)



W dzisiejszym zestawieniu chcę Wam przedstawić płatki pod oczy od firmy Dermo Pharma+, maseczkę typu peel off od Bielendy oraz jedną z najdroższych jednorazówek jakie przyszło mi testować - nawilżającą maseczkę od Sanase. Zapraszam! =)



HYDROŻELOWE PŁATKI NAWILŻAJĄCE
- NAWILŻENIE & ODŚWIEŻENIE -
DERMO PHARMA+



Zgodnie z opisem producenta, płatki mają walczyć z matową, przesuszoną i zmęczoną skórą pod oczami. Skoncentrowane działanie substancji aktywnych, takich jak kwas hialuronowy, fitokolagen i Ginkgo Biloba precyzyjnie uderzają w problem, utrzymując prawidłową wilgotność naskórka i skóry właściwej, neutralizując wolne rodniki, zwiększając elastyczność oraz rozjaśniając cienie pod oczami. 

Cena: +/- 5,50 zł/ dwa płatki. 

Skład: WATER, GLYCERIN, SORBITOL, SODIUM POLYACRYLATE, POLYACRYLIC ACID, RICINUS COMMUNIS OIL (CASTOR OIL), TRIETHYLHEXANOIN, CELLULOSE GUM, TARTARIC ACID, ALUMINUM HYDROXIDE, METHYL PARABEN (METHYLISOTHIAZOLINONE), TITANIUM, DIOXIDE, DISODIUM EDTA, TOCOPHEROL, ACETATE, PHYTOCOLLAGEN (NATTO GUM), ALLANTOIN, SODIUM HYALURONATE, GINKGO BILOBA LEAF EXTRACT

Hydrożelowa warstwa znajdowała się na bardzo grubym waciku, dzięki czemu płatki przyklejały się mocno do skóry i nie przesuwały. Rozmiarowo również były zadowalające - ani za duże, ani za małe, wycięte w odpowiedni kształt łódeczki. Nie wywoływały żadnego nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia czy ciągnięcia skóry, odczuwalny był jedynie delikatny chłód. Efekt był całkiem przyzwoity, skóra pod oczami była nawilżona i odżywiona. Nie zauważyłam jednak żadnego rozjaśnienia czy chociażby rozświetlenia. Ponownie do nich nie wrócę, ponieważ znam tańsze i lepsze - płatki pod oczy z Purederm, które niedługo doczekają się osobnej recenzji. 

_________________________________________________________________________________

OCZYSZCZAJĄCA MASKA WĘGLOWA
- CARBO DETOX, PEEL OFF -
BIELENDA


Obietnice producenta zakładają, że jest to oczyszczająca maska węglowa o silnym działaniu detoksykującym, która błyskawicznie poprawia stan skóry mieszanej i tłustej. Innowacyjna formuła oparta na aktywnym węglu szybko i skutecznie oczyszcza skórę z toksyn, zwęża pory i przeciwdziała powstawaniu wyprysków. Maseczka wchłania nadmiar sebum i usuwa martwe komórki naskórka, poprawiając kondycję i nawilżenie skóry. 

Cena: +/- 5,00 zł/ 2x6ml. 

Skład: AQUA, POLYVINYL ALCOHOL, ALCOHOL, GLYCERIN, POLYSORBATE 20, PEG-40, HYDROGENATED CASTOR OIL, CITRUS PARADISI FRUIT EXTRACT, CITRIC ACID, ALLANTOIN, CHARCOAL POWDER, POLYGLYCERYL -10 STEARATE, POLYGLYCERYL -10 MYRISTATE, POLYGLYCERIN -10, SODIUM DEHYDROACETATE, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, XANTHAN GUM, EUCALYPTUS GLOBULUS OIL, LIMONENE

Gdyby nie fakt, że dostałam ją w prezencie, pewnie nigdy bym po nią nie sięgnęła. Maski peel - off z moją skórą się bardzo nie lubią, nie chcą na niej zastygać, ściekają i rwą się. Z tą, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu było nieco inaczej. Nakładała się w zasadzie jak każda inna maska tego typu, nie odbiegała konsystencją od znanych mi produktów typu peel - off. W jednej saszetce jest wystarczająca ilość kosmetyku, jednak w mojej opinii jest jej "na styk", gdyby było nieco więcej, łatwiej i bardziej komfortowo by się ją nakładało. A tak trzeba dość mocno rozcierać ją na skórze, żeby wystarczyło na całą twarz. Maska zastygła prawie że w regulaminowym czasie i bardzo ładnie się zdejmowała, co było dla mnie nowością. Ładnie oczyściła pory i nawet minimalnie je zwęziła, a po za tym pozostawiła skórę tak niewiarygodnie miękką i nawilżoną, że byłam w szoku =) Jedynym minusem może być zapach - olejek eukaliptusowy, choć jest na szarym końcu składu, jest wyczuwalny bardzo mocno i gryzie w oczy, może powodować łzawienie. Jednak, jeżeli lubicie maseczki peel - off to szczerze Wam ją polecam, bardzo fajnie się sprawdziła =).

_________________________________________________________________________________

MORELOWA MASECZKA DO TWARZY
- NAWILŻAJĄCA -
SANASE


Maseczka dogłębnie nawilża, poprawia elastyczność i wyrównuje koloryt skóry, zapewniając jej gładszą teksturę. Jej bazą są silne oleje o właściwościach nawilżających, wzmacniających i ochronnych dla bariery skórnej. 

Cena: 38,00 zł/ 10ml. 

Skład: AQUA, GLYCERIN, KAOLIN, CAPRYLIC/ CAPRIC TRIGLYCERIDE, GLYCERYL STEARATE, CETYL ALCOHOL, DIMETHICONE, TITANIUM DIOXIDE, C10-18 TRIGLYCERIDES, PEG-75 STEARATE, PRUNUS ARMENICA SEED POWDER, STEARETH-20, CETETH-20, CAPRYLYL GLYCOL, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS OIL, MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL, PERSEA GRATISSIMA OIL, SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, TETRASODIUM GLUTAMATE DIACETATE, XANTHAN GUM, TRIETHANOLAMINE, BHT, CALENDULA OFFICINALIS FLOWER EXTRACT, FUCUS VESICULOSUS EXTRACT, PANAX GINSENG ROOT EXTRACT, PHENOXYETHANOL, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, HEXYL CINNAMAL, LIMONENE, AMYL CINNAMAL, PARFUM.

Maseczka miała standardową, kremową konsystencję, jednak wyróżniają ją drobiny zawarte w składzie. Swoją formułą, jak i zapachem jest wręcz idealnym odwzorowaniem peelingu morelowego od Himalaya Herbals
Produkt, choć łatwo się nakłada i dość łatwo zmywa, to niestety wywołuje na skórze lekkie pieczenie. Może nie było jakieś specjalnie dotkliwe, jednak za każdym razem jak je czuję, mam ochotę od razu zmyć maskę, bojąc są mocnego podrażnienia. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, skóra nie była nawet zaczerwieniona. Produkt ładnie nawilża i odżywia skórę, dając pod palcami wrażenie lekkiego liftingu, zwiększenia gęstości skóry - na pewno wiecie o czym mówię =) Niestety, biorąc pod uwagę cenę, spodziewałam się cudów. W sumie kto by się nie spodziewał za taką cenę! Sama bym jej pewnie nigdy nie kupiła, maseczka trafiła do mnie wraz z sierpniową edycją Liferii. Cieszę się, że mogłam ją przetestować, jednak z własnej woli drugi raz po nią nie sięgnę. Na rynku jest wiele masek nawilżających, które nie tylko są tańsze i łatwiej dostępne, ale również działanie mają nieco bardziej wyraziste =) 

_________________________________________________________________________________

Kolejny test maseczek za mną! 
Podawajcie w komentarzach, jakie produkty powinnam jeszcze koniecznie przetestować! =)

Do następnego wpisu,
SnuKraina =) 

2 komentarze:

  1. Miałam czarą maseczkę Carbo Detox z Bielendy, ale nie wersję peel-off i była całkiem niezła, tylko przy jej użyciu ubrudziłam nie tylko siebie, ale i pół łazienki :D Na razie więc wstrzymuję się z powrotem do niej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, maseczki z węglem mają to do siebie, że oczyszczają pory i zanieczyszczają łazienkę =)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.