2019/05/06

PROJEKT DENKO - KWIECIEŃ 2019

Kochani! Idąc za wynikami instagramowego głosowania (nie wiesz o co chodzi? obserwuj tutaj: [KLIK]) przygotowałam dla Was wpis z comiesięcznymi zużyciami. Ubiegły miesiąc nie okazał się aż tak udany, jak mi się początkowo wydawało, ale to nic. Ważne, że w jakimkolwiek opakowaniu udało mi się sięgnąć dna =) 


POKRZYWOWY SZAMPON DO WŁOSÓW PRZETŁUSZCZAJĄCYCH SIĘ,
HERBAL CARE, FARMONA

Produkt, który niewątpliwie sporo mnie nauczył. Przede wszystkim tego, że jak producent radzi myć włosy dwa razy, to wypadałoby się do tego stosować. Dopóki myłam swoją czuprynę jednokrotnie, ten szampon nie wydawał mi się jakiś specjalny. Nierobiący szału zwyklak, który nie robi krzywdy przy codziennym myciu głowy. Zwyczajny przypadek sprawił, że umyłam włosy dwukrotnie i doznałam olśnienia =D Po takim zabiegu moje włosy wyglądały zupełnie inaczej! Bardziej się błyszczały, optycznie było ich więcej, no i fajnie odbiły się od nasady. Muszę przyznać, że to pierwszy raz, kiedy podwójne mycie włosów zrobiło mi taką różnicę! Z pewnością będę wracać do tego szamponu =) 
Recenzja: [KLIK]

NORMALIZUJĄCY SZAMPON I ODBUDOWUJĄCA ODŻYWKA
IDEA TOSCANA

Kwiecień zdecydowanie obfitował w dobre szampony! Ten z Idea Toscana zauroczył mnie już po pierwszym myciu, nadając moim włosom niesamowitej objętości i błysku. Zauważalnie walczył z moją przetłuszczającą się skórą, a jednocześnie pielęgnował i nawilżał. Różnica była widoczna gołym okiem =) 
Za to odżywka, tak dla równowagi, wcale mnie nie porwała. Delikatnie nawilżała i ułatwiała rozczesywanie włosów. Gdyby chociaż minimalnie wpływała na układanie się mojej fryzury, to byłabym zadowolona. 
Recenzja: [KLIK]

SERUM PRZECIW WYPADANIU WŁOSÓW DLA MĘŻCZYZN,
PILOMAX

Czy Wasi mężczyźni również zmagają się z nadmiernym wypadaniem włosów lub ich osłabieniem? Jeżeli tak, to z czystym sumieniem możemy polecić serum z Pilomax. Zauważalnie wzmacnia i pogrubia włosy, dbając jednocześnie o ich dobrą kondycję, nawilżenie i miękkość. Poza tym gołym okiem widać, jak zakola i inne ubytki ustępują miejsca nowym, zdrowym i mocnym włosom. Mój M. zauważył również, że jego fryzura jakby szybciej rośnie, generując częstsze podcinanie włosów. No cóż, coś za coś =D 


ŻEL POD PRYSZNIC, MARAKUJA & GRAPEFRUIT
ISANA

Kolejny żel marki Isana sięgnął dna - tym razem wybrałam zapach z serii Aroma Dusche, który swoimi tropikalnymi nutami przywoływał lato. Już samo otwarcie butelki pobudzało do życia, dodawało energii i poprawiało humor. Takie zapachy lubię! 

ŻEL POD PRYSZNIC, VIOLET DREAMS
I LOVE...

Było coś przyjemnego, to dla równowagi zmieniam front =D Żel Violet Dreams śni mi się po nocach i gwarantuję Wam, że nie są to przyjemne sny. Wszystko za sprawą szalenie intensywnego, mocno perfumowanego zapachu, który był przesycony do cna sztucznością. Nie byłam w stanie wyczuć w nim chociaż jednej znajomej nuty, nie mówiąc już o tym, żeby była ona przyjemna. Żel ostatecznie skończył jako płyn do kąpieli, bo jedynie mocne rozcieńczenie tego produktu pozwalało na uwolnienie się od tego mocnego zapachu, a zarazem sięgnięcie dna. 

ŻEL POD PRYSZNIC, MORSKI
ROSA

Moim zdaniem ten żel nie pachnie niczym. Kolorowy, mocno rozwodniony żel, który bardzo mocno się pieni. Mój M. przynosi je z pracy, więc niech sobie je zużywa =) Ja wolę moje pachnące Isany i Balea =D 

PEELING DO CIAŁA, CZEKOLADOWE PRALINY
ZIAJA

Jeżeli śledzicie mój profil na Instagramie, to z pewnością wiecie, jak ogromnie się cieszę, że ten produkt się już skończył. Przemilczę już fakt tragicznego, przeładowanego parafiną składu, a skupię się na efektach. Ten peeling nie złuszczał, co najwyżej delikatnie drapał, a przede wszystkim okropnie oblepiał skórę. Po masażu wykonanym tym produktem byłam zmuszona myć się jeszcze raz, ponieważ nie mogłam znieść tego uczucia tłustej, obklejonej skóry. Na deser mogę jedynie dołożyć słodki, prawie że, czekoladowy zapach, który po 2 - 3 użyciach peelingu był dla mnie równie drażniący, jak sam peeling. Zdecydowanie nigdy więcej tego błędu nie powtórzę. 
Recenzja: [KLIK]

KREM DO RĄK I CIAŁA Z WITAMINĄ E
INSTITUTO ESPANOL

Zestawienie produktów do pielęgnacji ciała wypadałoby zakończyć jakimś pozytywnym akcentem, więc pochwalę się pustym opakowaniem po miniaturze kremu z witaminą E. Naprawdę fajnie nawilżał skórę, koił wszelkie podrażnienia czy suchości i ekspresowo się wchłaniał. Bardzo podobało mi się to, jak prezentowała się skóra po kremowaniu tym produktem - miękka, gładka i zdrowo lśniąca, jakby codziennie dostawała taką nawilżającą bombę. A przecież nie od dziś wiadomo, że u mnie z kremowaniem jest bardzo niesystematycznie =) 
Recenzja: [KLIK]


KUCHENNE MYDŁO DO RĄK,
ISANA

Niewiele jest kosmetyków, do których wracam regularnie, ale na powyższym zdjęciu możecie zaobserwować złotą trójkę. =) Mydło kuchenne z Isany towarzyszy mi od zawsze, sama nie wiem, które to będzie opakowanie, ale nie wyobrażam sobie, żeby w mojej kuchni mogło go zabraknąć. Oprócz tego, że dobrze myje i zabija wszelkie zapachy (a moje dłonie wyjątkowo mocno je chłoną, nie dając się później domyć), to nie wysusza ani nie podrażnia dłoni. Śmiało można nadużywać =D 

ANTYPERSPIRANT W KULCE
GARNIER MINERAL

To już pewnie setne opakowanie, które pokazuję na blogu, ale nic na to nie poradzę. Jedyny, niezawodnie chroniący przed potem i brzydkim zapachem, który nie brudzi ubrań ani nie podrażnia skóry. W użyciu mam oczywiście kolejne opakowanie, bo jakżeby inaczej =D

PASTA DO ZĘBÓW, EXTREME MINT KISS
BLEND A MED

Jeżeli chodzi o wybór pasty do zębów, to za każdym razem sięgam po coś innego - a to jakaś nowość wejdzie na rynek, albo akurat wpadnę na ciekawą promocję... Jednak jeżeli nic nie przyciągnie mojego wzroku, sięgam po tę konkretną. A co mnie w niej zauroczyło? Przyjemny, miętowy smak, który kojarzy mi się z zieloną gumą Orbit! 


OCZYSZCZAJĄCA PIANKA DO MYCIA TWARZY,
NATURE QUEEN

Ale to był przyjemny produkt! Generalnie, to bardzo lubię używać pianek, ze względu na tę ich puchatą konsystencję. Ta sprawdzała się lepiej, niż dobrze, bo była bardzo delikatna dla skóry, a dawała sobie radę dosłownie ze wszystkim. Zmywała oleje, makijaż, wodoodporne kosmetyki i nawet nie podrażniała oczu. Zamiast uczucia ściągnięcia, skóra była przyjemnie gładka i nawilżona. W przyszłości chętnie powtórzę! 
Recenzja: [KLIK]

REGENERUJĄCY PŁYN MICELARNY
NATURE QUEEN

Kolejny, świetny jakościowo produkt. Delikatnie rozpuszczał wierzchnią warstwę makijażu i chociaż nie zawsze sobie radził (szczególnie z trwalszymi produktami), to nie podrażniał ani skóry, ani oczu, a cera była po nim jakaś taka... wypielęgnowana. Równie dobrze mógłby się sprawdzić w roli toniku, dlatego szczególnie chętnie sięgałam po niego rano, zamiast pianki czy żelu do mycia twarzy. 
Recenzja: [KLIK]

ULTRACALMING SERUM CONCENTRATE
DERMALOGICA

Wierzcie lub nie, ale jeszcze nie miałam produktu, którego koniec byłby dla mnie taki smutny. To serum ratuje skórę od podrażnień, wyprysków i bólu spowodowanego czymkolwiek. Nie ważne, czy wyskoczył Wam pryszcz - wulkan czy wiatr przesuszył skórę na wiór... Ten produkt dawał radę. Przywracał cerze normalność, koił podrażnienia, likwidował przyczynę bólu, swędzenia czy pieczenia. Prawdziwa petarda! 
Recenzja: [KLIK]

OCZYSZCZAJĄCA MASECZKA, EKSTRAKT Z KIWI I OLEJ Z DRZEWA HERBACIANEGO
ISANA

Jak widać - rzeczywiście walczę z moimi maseczkowymi zapasami (ach, tak by się chciało kupić coś nowego ...=D), poprzez częstsze sięganie po produkty w większych pojemnościach. Ten egzemplarz bardziej odświeżał, niż oczyszczał. Sprawiał, że skóra była przyjemnie matowa i wolniej się przetłuszczała. Nie wysuszała, nie podrażniała, raczej drugi raz jej nie kupię, ale fajnie było przetestować. 
Recenzja: [KLIK]


SERUM & PRIMER, UNICORN TEARS
WIBO

Zmęczyłam to serum, chociaż jego budyniowy, słodki zapach zaczynał mi przeszkadzać coraz bardziej. Właśnie zdałam sobie sprawę, że w tym wpisie strasznie marudzę na zapachy, ale takie widocznie miałam szczęście do kosmetyków. Tego produktu używałam jako bazy pod makijaż (przy codziennej pielęgnacji pewnie bym zwariowała od tego zapachu =D) i w tej roli sprawdzał się nieźle. Makijaż wyglądał świeżo i promiennie, nawet przy użyciu cięższych podkładów, które nic a nic nie traciły na kryciu i trwałości, za co daję temu produktowi plusa. Mimo częstego stosowania nie doprowadził do tragedii na twarzy, jednak nie zdecyduję się na kolejne opakowanie. 
Recenzja: [KLIK]

BANANOWY PUDER, PERFECT POWDER
BELL

Trzeba przyznać, że w kwietniu zdenkowałam sporo nielubianych kosmetyków, ale odeszło mi też kilka tych ulubionych, a bananowy puder niezaprzeczalnie był jednym z nich. Był to jeden z nielicznych, który z nazwy nie był matujący a utrwalał mój makijaż tak, że do wieczora poprawki były zbędne. Dodawał mojej skórze zdrowego blasku i sprawiał, że makijaż wyglądał naturalniej. Jasny, delikatnie żółty kolor świetnie ożywiał cerę i rozjaśniał podkład. Aż żałuję, że była to wersja limitowana. 

MATOWA POMADKA
W7

Miniatura Butterfly Kiss pochodząca z kalendarza adwentowego, to delikatnie ciepły, jednak nie zażółcający zębów róż. Łatwo się ją nakładało, dobrze się trzymała, jedyny minus - to trochę wysuszała usta, jednak w granicach normy =D Bardzo często po nią sięgałam i trochę żałuję, że to już koniec. 
Recenzja: [KLIK]


Przy okazji wykończyłam również dwie miniatury zapachów. Tak, jak Mon Paris nie do końca wstrzelił się w mój gust [KLIK], tak First Instinct skradł moje serce od pierwszego spryskania. Mam go już na liście zakupowej zapachów na zimę, mówię Wam, jest boski! [KLIK]


Z jednorazowymi maseczkami w kwietniu było nieco gorzej, jednak to zawsze kilka egzemplarzy bliżej do kolejnych zakupów =) O ile recenzję maseczek do twarzy znajdziecie tutaj: [KLIK], tak koniecznie muszę Wam polecić maseczkę złuszczającą do stóp kupioną w Biedronce za jakieś 4 - 5 złotych. Przecież ja już zaczęłam tracić nadzieję, że coś poniżej dychy będzie w stanie ruszyć ten mój niekoniecznie estetyczny naskórek na piętach, a tu proszę. Trzy dni po zabiegu, który nawet nie trwał przepisowych 60 minut skóra mi się łuszczy jak szalona, a na świat wychodzą mięciutkie, gładziutkie stópki. Nic tylko brać =D 

I tak, jak mówiłam na początku - to już wszystkie moje zużycia. Kwiecień może nie przyprawił o zawrót głowy ilością, ale za to bardzo ucieszył ze względu na wykorzystanie kosmetyków, których już naprawdę chciałam się pozbyć. A Wam co udało się zużyć w minionym miesiącu? =) 

Do następnego wpisu,
SnuKraina =) 

12 komentarzy:

  1. Niestety nie znam żadnego produktu oprócz kulki Garnier🙁

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne denko. Ja to się zastanawiam czy takiego męskiego serum do włosów nie zastosować na swojej głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie =) Jeżeli chodzi o inne produkty na porost, to mogę polecić olejek do włosów z Khadi - Vitalising Hair Oil. Jego recenzję znajdziesz na blogu, ale już mogę powiedzieć, że naprawdę nieźle się u mnie sprawdził!

      Usuń
  3. Ten Perfect Powder z Bell to chyba co i raz pojawia się w jakiejs limitce tylko w innym opakowaniu. Ja kupiłam teraz podobny produkt ( z poprzedniej limitki, nie tej błyszczącej ) i daje dosłownie taki efekt o jakim piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie muszę się rozejrzeć w Biedronce, co tam tak naprawdę leży w tej szafie =)

      Usuń
  4. Dziwnie zabrzmi, ale znam jedynie maskę w płachcie Garniera - i bardzo sobie chwalę. Oólnie uważam, że Garnie ma bardzo dobre maski w płachcie i przynajmniej mają bardziej przystępne ceny niż wiele koreańskich... Kosmetyki Instituto Espanol są świetne, jak dotąd nie trafiłam na żadnego bubla. Uważam, że ta marka jest bardzo niedoceniana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po kilku produktach od Instituto Espanol ciężko się nie zgodzić, naprawdę fajnie działają i nie mordują ceną na wejściu =)

      Usuń
  5. Kurde, miałam ten szampon herbal care i myłam nim raz włosy, nie doczytałam że trzeba dwa. Przy jednym razie i tak nie było źle, włosy mi się mniej przetłuszczały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie chyba na większości szamponów jest adnotacja, żeby "w razie potrzeby czynność powtórzyć". =D Dobrze, że i bez tego Ci się sprawdził =)

      Usuń
  6. Zna tylko pastę do zębów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo ciekawostek. Uwielbiam firmy, WIBO, ISANA, PILOMAX. Polecam je serdecznie. reszta nie zapadła mi w pamięci :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.