W przeciągu ostatnich dwóch tygodni zdecydowanie częściej sięgałam po maski kremowe, a w szczególności te, które już mam otwarte i wypadałoby kiedyś dobić do ich dna. Nie oznacza to jednak, że nie znalazłam trzech chwil na przetestowanie kilku innych maseczek i sprawdzenia, co takiego one potrafią. Jeżeli sami jesteście ciekawi, to zapraszam do dalszej lektury =)
MASKA ZE ŚLUZEM ŚLIMAKA
- BŁYSKAWICZNA REGENERACJA -
L'BIOTICA
Na pierwszy ogień ruszyła jedna z ostatnich nowości marki L'Biotica, czyli regenerująca maseczka w płacie ze śluzem ślimaka. Muszę przyznać, że już sama płachta mnie zaskoczyła. Oprócz tego, że była mocno nasączona i przyjemnie mięsista, to została obdarzona dodatkowym przeszyciem idącym od środka czoła w dół. Początkowe zaskoczenie szybko przerodziło się w miłość, ponieważ ten prosty zabieg sprawił, że maseczka przylegała do twarzy jak żadna inna! Nic się nie przesuwało, nie zsuwało, płat długo pozostawał wilgotny, a ja mogłam skupić się na relaksie zamiast na odstającej maseczce, jak to potrafi się niejednokrotnie zadziać.
Maseczka ze śluzem ślimaka natychmiastowo poprawia kondycję skóry. Daje mocny zastrzyk nawilżenia, koi podrażnienia, przynosi ulgę. Skóra stała się nie tylko miękka i gładka, ale również bardziej elastyczna, a zaczerwienienia na policzkach stały się mniej widoczne. Natychmiastowy efekt rozświetlenia i zdrowo wyglądającej cery, i to nie na chwilę! Efekt był zauważalny jeszcze przez kilka następnych dni, za co ogromny plus!
Sama muszę przyznać, że ta maseczka jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ponieważ dotychczas nie miałam tak dobrych doświadczeń z produktami do twarzy tej marki =)
MASKA BĄBELKOWA W PŁACIE
- OCZYSZCZENIE -
EVELINE COSMETICS
Nie wiem jak Wy, ale ja kocham bąbelkujące maseczki. Nic więc dziwnego, że widząc ten egzemplarz na sklepowej półce, nie mogłam się oprzeć =) Maska jest wykonana z czarnej, dość grubej tkaniny, która nie utrudnia aplikacji a później nie odstaje od twarzy. Efekt bąbelkowania, choć z opóźnionym zapłonem, przyjemnie masuje skórę i wspomaga relaks. Nic tutaj nie szczypie, ani nie piecze, nawet piany nie ma jakoś szczególnie dużo, dzięki czemu nie wdziera się ona do ust, oczu czy nosa.
Maseczka przede wszystkim świetnie odświeża skórę, eliminując nadmiar sebum i drobne zanieczyszczenia. Pory są wyraźnie czystsze oraz ulegają zwężeniu, dzięki czemu cera jest bardziej gładka. Po zdjęciu maski skóra jest zauważalnie rozświetlona, a jej koloryt ujednolicony. Myślę, że spodoba się każdemu, kto walczy z zanieczyszczeniami i rozszerzonymi porami =) Nie obraziłabym się, gdyby efekt utrzymywał się dłużej, ale z drugiej strony ... to tylko maseczka, która wspomaga codzienną pielęgnację a nie cudotwórca =D
MASECZKA OCZYSZCZAJĄCA
- SKIN ACTIVE -
GARNIER
Druga czarna płachta w tym zestawieniu, jednak tej producent nie wzmocnił efektem bąbelkowego masażu. Pamiętam, że była nieźle nasączona, a serum nie podrażniało mojej skóry, co po serii nawilżającej było naprawdę przyjemnym zaskoczeniem!
Ta maska to prawdziwy rozpuszczalnik sebum! Moja cera jeszcze po żadnej masce nie była tak przyjemnie matowa i to bez przesuszeń czy uczucia ściągnięcia. Ba! Ta maseczka jeszcze nawilża, poprawia elastyczność i dodaje skórze zdrowego kolorytu. Pełni szczęścia dopełnia obraz czystych i zwężonych porów. Jak tylko będę miała okazję, kupię kilka sztuk na zapas =D
A Wam jakie maseczki ostatnio umilały czas? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Maseczki zawsze z przyjemnością testuję. Ich nigdy za dużo. 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Z chęcią do Ciebie wpadnę =)
UsuńPrzypomniałaś mi że już dawno żadnej maseczki nie miałam...czas to zdecydowanie zmienić!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Koniecznie! =D
UsuńBardzo lubię maski Garniera i ta czarna była według mnie świetna! Z L'Biotica testowałam wersję różaną i także ją sobie chwalę. Przyjemnie chłodziła skórę podczas aplikacji ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nasze opinie są podobne =D
UsuńTa czarna maska Garnier brzmi super. Muszę ją gdzieś złapać 😉
OdpowiedzUsuńPolecam! =D
UsuńA jakoś tak wyszło, że mimo ogromnych zapasów maseczkowych to żadnej z tych co pokazałaś jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńPrzy takiej ilości masek na naszym rynku nie ma się co dziwić =D
UsuńPóki co testowałam same hity lbiotica więc nie dziwię się że i ta maska świetnie się sprawdziła. Jestem ciekawa jak wygląda ta płachta z przeszyciem, chyba się nie spotkałam z czymś takim ;). Ja też uwielbiam bąbelkujące maseczki. Miałam już z AA i Bielendy. Maseczkę z Garniera miałam w wersji z aloesem i była świetna. Tej jeszcze nie widziałam. Na pewno się skuszę, bo walczę z zanieczyszczoną skórą ;). Ja w tym miesiącu testowałam trochę balea, 7th heaven i też staram się skończyć zaczęte maseczki w słoiczkach ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko mi maseczki się cudownie mnożą =D A co do L'Biotici to pamiętam jeden niewypał i była to bąbelkująca maska oczyszczająca. Piekła niesamowicie, a oczyszczała tak, że jeszcze z dwa tygodnie walczyłam z wysypem niedoskonałości =D
Usuń