- OGÓLNY PRZEGLĄD ZAWARTOŚCI -
O ile pakowanie kosmetyczki na 2 - 3 dni mam opanowane do perfekcji, to dłuższe wyjazdy zawsze sprawiają mi mały problem. Co zabrać? Ile tego zabrać? Co tak naprawdę będzie mi potrzebne, a co wrzucam do kosmetyczki zupełnie bezsensownie?
Zadanie pierwsze w urodowym wyzwaniu Trusted Cosmetics [KLIK] pomaga w stworzeniu listy najpotrzebniejszych kosmetyków, a także pozwala oszacować, co jeszcze możemy dorzucić =)
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie najważniejsza jest pielęgnacja twarzy. Jest to długofalowa inwestycja, która za kilkadziesiąt lat powinna odwdzięczyć się Nam młodą i pięknie wyglądającą skórą. Dlatego też nigdy nie żałuję miejsca na oczyszczające żele czy nawilżające kremy. Za to z uporem maniaka przelewam i przekładam je do mniejszych opakowań.
Dzięki temu mogę zabrać komplet ukochanych kosmetyków, a nie zamartwiać się, że jednak tydzień czy dwa bez konkretnego serum czy toniku w jakikolwiek sposób odbija się na mojej cerze. Na zdjęciu widzicie ozdobne buteleczki z Rossmanna, które jeżdżą ze mną w krótsze trasy. Na wyjazdy z ograniczonym bagażem zabieram najczęściej specjalnie zostawione opakowania po miniaturach. W ciągu wakacyjnego wyjazdu je opróżniam, a w drodze powrotnej ich miejsce zastępują pamiątki =)
Wakacje to czas beztroskiej zabawy i nic nie powinno Nam popsuć tego założenia. Dlatego warto zaopatrzyć się w kosmetyki z wysokimi filtrami - zarówno tymi do twarzy, jak i do ciała. Z dobrą ochroną żadne wycieczki ani słoneczno - wodne kąpiele nie powinny być straszne!
W swoich wyborach kieruję się przede wszystkim formułą - szukam produktów, które zapewnią mi wysoką ochronę, ale ich konsystencja jest bardzo lekka i nie wymagająca długotrwałego wcierania. Dlatego najczęściej sięgam po preparaty w sprayu - łatwo i szybko się rozprowadzają, nie ma najmniejszego problemu z ich powtórną aplikacją i nawet mój mężczyzna jest w stanie znieść ten upokarzający moment kremowania =D
Ochrona ochroną, jednak pakując się na wakacje, lubię być przygotowana na każdą ewentualność. Dlatego najcięższym elementem mojego bagażu są balsamy i preparaty kojące poparzoną słońcem skórę.
Ponownie stawiam na preparaty z atomizerem, dzięki którym nie będę musiała dotykać mocno spieczonych ramion czy ud. Wszelkiej maści olejki szybko się wchłaniają, mocno nawilżają i przynoszą ukojenie. Na ratunek poparzonej skórze może również pospieszyć aloes, panthenol (koniecznie w piance!) oraz maseczki nawilżające. Może to i dużo, ale dla mnie jest to obciążenie tylko w jedną stronę. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby mój mężczyzna zabrał ze sobą choć namiastkę balsamu do ciała i na wakacjach zawsze dobiera się do moich zapasów =D
A skoro już jesteśmy przy pielęgnacji ciała, to nie zapominajmy też o podstawach. Wakacje to idealny czas, żeby sięgnąć po sprawdzone, ulubione produkty, które kojarzą się nam z tym beztroskim okresem. Jeżeli miałabym się pakować w tej chwili, to z pewnością zabrałabym ze sobą słodko pachnący żel pod prysznic od Le Petit Marseillais. Są delikatne dla skóry i zostawiają dodatkową warstewkę nawilżenia, która w tropikalnych klimatach wakacyjnych jest na wagę złota =D
Ciepłe temperatury zdążyły już Nas trochę rozpieścić, więc z pewnością zdążyłyście już odczuć, że nie tylko o skórę należy dbać. Moje włosy na szczęście nie wymagają jakiejś szczególnej, letniej pielęgnacji, jednak nie zmienia to faktu, że trzeba mieć czym je umyć i czym nawilżyć. Tutaj z pomocą ponownie spieszą mi miniaturki i odlewki - największy sprzymierzeniec lekkiego, ale w pełni skompletowanego bagażu =D
Ufff... Dużo się tego nazbierało. A ja mam wrażenie, że to ciągle nie koniec. Owszem, mam już jak się wykąpać i jak wypielęgnować. Nawet zapewniłam mojej skórze jakąś tam ochronę słoneczną ale... Co z chwilą, w której postanowię poprawić sobie to i owo przed wieczorną dyskoteką?
Chociaż momenty, w których pomalowałam się na wakacjach mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki, to ... Po prostu lubię mieć przy sobie chociaż zestaw minimum z minimum. Mam głębokie przeczucie, że gdybym pojechała bez niego, pogoda okazałaby się najgorsza na świecie a ja miałabym ochotę malować się codziennie =D Co warto zabrać? A co z czystym sumieniem można sobie odpuścić? O tym z pewnością opowiem Wam w poście dotyczącym zadania makijażowego =D
Teraz do pełni szczęścia brakuje mi jedynie ukochanego zapachu. Lato 2018 zostało zdominowane przez Pera Granita od Guerlain oraz Pomegranate Noir Cologne, Jo Malone. Który zostanie wtłoczony do mojego niezastąpionego Travalo? Obstawiam, że ten drugi. Obecnie nie potrafię bez niego żyć =D
Także oficjalnie - Kochani! Niniejszym wpisem deklaruję swój udział w urodowym wyzwaniu organizowanym przez Trusted Cosmetics, a tak przedstawia się pierwsze zadanie. Gdyby ktoś właśnie wręczył mi bilety lotnicze do słonecznej Grecji albo Hiszpanii, to moja kosmetyczka wyglądałaby pewnie w ten sposób. W następnych zadaniach przybliżę Wam poszczególne kosmetyki, uwzględniając w tym całe moje kosmetyczno - podróżnicze doświadczenie i opowiem, które produkty mi się sprawdziły, a które lepiej sobie darować =D
Pozdrawiam Was Gorąco,
SnuKraina =)
Świetny wpis, ja muszę wreszcie się za niego zabrać :)
OdpowiedzUsuńBierz się bierz, bo sama czekam na Twój :D
UsuńTeż jestem fanką przelewania swoich ulubionych kosmetyków do mniejszych opakowań ;)
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego, niż zabrać ze sobą coś nowego, co okaże się bublem :D A tak - kosmetyk sprawdzony, bagaż lżejszy, żyć nie umierać :D
UsuńLubię zabierać ze sobą różne miniatury. Z kolorówki zazwyczaj wtedy nie korzystam :)
OdpowiedzUsuńMiniaturki najlepsze na wyjazdy :D
UsuńNie potrafię napisać nic konkretnego, bo myślę, że zawarłaś wszystko co trzeba zabrać. Ja też lubię być przygotowana na każdą okazję, co czasem powoduje torebkę wypchaną po brzegi :D. Bardzo przyjemny wpis. Super mi się go czytało :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! =D
UsuńWow, lots of interesting products!
OdpowiedzUsuńKisses ))
Thanks! =D
Usuńnigdy, przenigdy nie biorę ze sobą kolorówki na wakacje ;)
OdpowiedzUsuńJa z reguły biorę absolutne minimum w razie jakiegoś głupiego odpału - tusz do rzęs, żel BB, koloryzujący żel do brwi i jakąś pomadkę =D
UsuńOj tak miniaturki na wyjazdach są zbawienne super wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! =)
UsuńMiniaturki są bardzo wygodne tez je lubię:)u mnie wyzwanie również rozpoczęte:)
OdpowiedzUsuńWidziałam! =D
UsuńTeż lubię przelewać kosmetyki do mniejszych opakowań, które zbieram namiętnie na okazję wyjazdów :D W końcu zawsze mi się przydadzą :D
OdpowiedzUsuńTeż mam manię zbierania buteleczek i mniejszych słoiczków. Tych przynajmniej nie żal mi zostawić w hotelowym koszu :D Te z żaglówkami kupiłam głównie na kilkudniowe wyjazdy, i one ze mną wracają :D
UsuńPodczas pakowania się na ostatni wyjazd zastanawiałam się czy wszystko, co wpycham do kosmetyczki jest niezbędne... Niby było, ale wyszło pół walizki kosmetyków... ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam :D Szczególnie, że kosmetyczka mojego mężczyzny jest rozmiarów XS i muszę na zapas myśleć jeszcze o nim :D
UsuńBardzo fajna zawartość. Ja staram się na urlopie wykorzystać wszystkie miniaturki jakie mam :)
OdpowiedzUsuńTeż często sięgam po miniaturki, jednak najczęściej są one do włosów bądź ciała. Jeżeli chodzi o pielęgnację twarzy wolę mieć ze sobą coś sprawdzonego =D
Usuń