2018/07/14

MASECZKOWO - KOREAŃSKIE MASECZKI Z BIEDRONKI VOL. II

Witajcie Kochani!
Jak tam u Was? Ja nawet nie wiem, kiedy mi ten tydzień zleciał. Przeprowadzka w toku, sporo zakupów do nowego mieszkania, pakowania i rozpakowywania. Czyste szaleństwo =) 


Na szczęście czas na relaks z maseczką zawsze się znajdzie =) Dzisiaj mam dla Was kolejną edycję związaną z koreańskimi maseczkami w płachcie dostępnymi w Biedronce. Ktoś nie widział pierwszej? Zapraszam tutaj: [KLIK



SZAMPAŃSKA MASECZKA ROZŚWIETLAJĄCA
COSCODI


Koreańska maseczka w płachcie z tkaniny Cupra z ekstraktem z winogron i róży stulistnej. Rozjaśnia i poprawia koloryt, przywracając skórze sprężystość, gładkość i promienny wygląd. 

Cena: ok 5 - 6 złotych za sztukę. 


Jest to maseczka, którą chętnie kupiłabym ponownie i to przede wszystkim ze względu na zapach. Mocny, winogronowy, przypominający słodkie, czerwone winogrona z ogródka babci. Uwielbiam go =) A po za tym? Maseczka jak najbardziej trzyma poziom. Fajnie nawilża, delikatnie rozświetla, taka typowa maseczka nawilżająca, jakich na naszym rynku nie brakuje. Jeżeli macie na nią ochotę i dojrzycie ją w biedronkowym bałaganie, to bym brała =) 

Sama płachta jest dobrze wycięta, łatwo się ją nakłada i dopasowuje. Nałożona nie zsuwa się z twarzy. Serum troszkę się lepi, więc po zakończonym maseczkowaniu dobrze jest przetrzeć twarz jakimś micelem czy tonikiem. W trakcie relaksu odczuwalne jest jedynie delikatne chłodzenie, nie zauważyłam żadnego podrażnienia, zaczerwienienia czy zapchania. 


SZAMPAŃSKA MASECZKA NAWILŻAJĄCA
COSCODI


Koreańska maseczka w płachcie z ekstraktem z winogron i wąkrotki azjatyckiej, przeznaczona do pielęgnacji cery suchej. Pomaga odświeżyć skórę, przywracając jej promienny, zadbany wygląd. Dzięki zastosowaniu płachty z tkaniny Cupra skóra intensywniej wchłania pielęgnacyjne składniki zawarte w maseczce.

Cena: ok 5 - 6 złotych za sztukę. 


Ta sama płachta, ten sam cudownie winogronowy zapach i działanie w sumie też podobne. Może w przypadku tej wersji skóra była nieco bardziej nawilżona, jednak nie była to jakaś ekstremalna różnica. W porównaniu do wersji różowej, skóra nie straciła ani na rozświetleniu, ani na miękkości. Gdyby nie inne opakowania, można by stwierdzić, że to w zasadzie to samo. Co nie zmienia faktu, że i tak chętnie bym do niej wróciła, bo zapach winogron uwielbiam =D


ROZŚWIETLAJĄCA KURACJA PIELĘGNCYJNA
MARBA, BODY CLUB


ETAP I - delikatna pianka głęboko oczyszcza powierzchnię skóry z zanieczyszczeń i pozostałości makijażu. Preparat oczyszcza z toksyn, odblokowuje pory i normalizuje skórę twarzy. 

ETAP II - skoncentrowane serum kompleksowo poprawia wygląd skóry, zaprojektowane tak, by wspomóc działanie maski - ułatwia przenikanie substancji aktywnych do głębszych warstw skóry. Wielofunkcyjne serum zapewnia optymalne nawilżenie, zmniejsza widoczność porów i poprawia koloryt skóry. 

ETAP III - Rozjaśniająca maska do twarzy - rozjaśnia i poprawia koloryt skóry, zmniejsza przebarwienia i przywraca blask, wzmacnia barierę ochronną i opóźnia procesy starzenia. 


Czy mi się tylko wydaje, czy rzeczywiście te maseczki były kiedyś dostępne pod postacią samej płachty? =D Teraz mamy aż trzy kroki pielęgnacyjne! Najpierw produkt oczyszczający - żel zmieniający się w piankę. Działanie jest super - skóra jest wyraźnie oczyszczona, lekko tępa, taka jak lubię. Jedynie zapach jest mało atrakcyjny, bo dla mnie to pomieszanie mydła z cytrusowym odświeżaczem =D

Etap drugi to serum. Trochę dziwnie, na początku myślałam, że będzie do użycia na końcu, a tu proszę - ma wzmacniać działanie maski, chociaż z drugiej strony każą czekać aż wchłonie się w skórę =) Po tym serum skóra się delikatnie lepi i klei, ale większych efektów nie zauważyłam. 

Etap trzeci - nareszcie płachta! Bardzo duża i nie najlepiej wycięta, ale przy odrobinie inwencji twórczej idzie to nałożyć na twarz. I nawet nie spada! Ja w swojej rozpakowywałam zmywarkę =D Co do działania, to moim zdaniem jest takie sobie. Skóra była lekko nawilżona i rozświetlona, jednak zauważalnie gorzej, niż w przypadku masek szampańskich. Cera w dotyku była miękka i gładka, a sama nie zauważyłam, żeby po tym zestawie działo się z moją skórą coś złego. Jednak nie lubię się męczyć z kiepsko skrojonymi płatami, opcja trzech kroków jakoś niekoniecznie mnie przekonała i raczej nie sięgnę po inne wersje =D 

A Wy jakie maski ostatnio testowaliście? Pochwalcie się w komentarzach =D

Pozdrawiam Was Gorąco,
SnuKraina =) 

20 komentarzy:

  1. Skład chyba nie jest najlepszy tych maseczek. Na samym początku w składzie same zapychające i komedogenne emolienty.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc - dopiero się uczę czytania składów. Dlatego też nie poddaję ich analizie, a jedynie udostępniam zdjęcia ze składem dla innych, bardziej świadomych czytelników =) Sama mogę jedynie powiedzieć, że między tymi maseczkami robiłam sobie dzień - dwa przerwy i nic niepokojącego na mojej skórze się nie pojawiło =)

      Usuń
  2. czemu ja ich nie widziałam w sklepie?! :O ostatnio kupuję maseczki do twarzy jak oszalała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odkąd pamiętam kupuję i zużywam maski tonami :D

      Usuń
  3. Szalejesz z tymi maseczkami:D Nie widziałam ich w biedrze, muszę poszukać!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na to nie poradzę, że to mój ulubiony element pielęgnacji :D

      Usuń
  4. Miałam dziś w rękach tę różową, ale nie było ceny (wiadomo!), więc nie wzięłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie już nie pamiętam ale cena tych szampańskich oscylowała w granicach 6,99 :D

      Usuń
  5. Musze popatrzeć za nimi w Biedornce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedronka ostatnio wprowadziła całą masę koreańskich maseczek w płachcie :D mam nadzieję, że będą dostępne jak najdłużej :D

      Usuń
  6. Interesting beauty products!

    OdpowiedzUsuń
  7. Szalejesz z tymi maseczkami :) Nie wiem, kiedy będę w Biedronce, ale chętnie zakupię choć jedną na próbę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie! W najbliższą sobotę nowości nie będzie, muszę się trochę odkopać z maseczkowych zapasów dlatego planuję duet od Eveline =)

      Usuń
  8. Wczoraj byłam na zakupach i kupiłam sobie 4 nowości do testów. Tych które pokazywałaś nie było. Pierwsza z opisu Twoich odczuć przypomina mi Cony animal mask panda. Chyba wszystkie sera się kleją, przynajmniej te maseczkowe. Fajnie brzmi żel zmieniający się w piankę, lubie takie bajery. Źle wykrojona maska to katastrofa, tylko się człowiek z nią męczy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, Cony nie ma złych maseczek, ale z tego co pamiętam, na kolana mnie nie powaliła =) I fakt, większość serum się klei (szczególnie jak maseczka jest taka mega mega nasączona), ale są takie które wchłaniają się niemal do zera i tego klejenia prawie nie czuć, a są takie, które zastygają Ci na twarzy jak peel off =D Te akurat są gdzieś pomiędzy, czyli do przeżycia =D

      Usuń
  9. O, a tych masek w mojej Biedronce nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebym to ja jedną biedronkę zwiedziła w ich poszukiwaniu ... =D

      Usuń
  10. ja tam w płachtach nie kupuję - przez ostatnie półtora roku miałam dwie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej, żebym ja się za takie liczenie nie brała, zużywam je nałogowo =D

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.