Jak Wam idzie świętowanie? Wszystkie zapasy wyjedzone, czy może jeszcze coś zostało? =D W przerwie od świątecznego obżarstwa (a może w towarzystwie do kolejnego kawałka serniczka?) chciałabym Was zaprosić na marcowych ulubieńców!
Ponownie wyłoniłam jedynie piątkę laureatów i myślę, że jest to liczba optymalna. Pozwala pokazać to, co naprawdę przypadło mi do gustu, ale również pozwala wspomnieć o tym, o czym zdarza mi się zapomnieć =) Zapraszam!
Pojawienie się tutaj paletki Nabla Dreamy raczej nikogo nie zaskoczy. Jestem zachwycona jej pigmentacją, kolorystyką, jakością... No... Dosłownie wszystkim! Odkąd trafiła w moje ręce używam jej przy każdym makijażu.
Chociaż nie uważam się za mistrza makijażu, to przy tej paletce jestem zadowolona z każdego efektu, jaki uzyskam. Nie muszę się martwić, że jakieś połączenie kolorystyczne nie wypali, albo będzie dziwnie wyglądać. Jedyne, na co muszę uważać, to żeby z nią nie przesadzić =D Nie w każdym miejscu można sobie pozwolić na taką ilość brokatów i błyskotek.
Recenzja tej paletki jest już na blogu, więc zapraszam tutaj: [KLIK]
Na drugą gwiazdę wpisu wytypowałam gąbeczkę do makijażu od marki Donegal z serii Jungle. Używam jej już od dobrych 4 miesięcy i jakoś ciągle zapominam Wam o niej wspomnieć, a przecież jak najbardziej jest tego warta!
Pierwszym atutem jest niezaprzeczalnie jej cena. Jest tania jak barszcz, a przy tym bardzo, ale to bardzo mięciutka. W przypadku ich poprzedniej, różowej gąbki miałam wrażenie, jakbym używała piłki do tenisa - tutaj jest zupełnie inaczej. Po namoczeniu robi się co najmniej raz taka, jak na zdjęciu i ekspresowo rozprowadza podkład czy rozciera kremowe produkty. Używam jej też do nakładania sypkich pudrów i sprawdza się w 100%. Odkąd ją mam piorę ją prawie codziennie i jak widać, jest bardzo wytrzymała, a przy tym łatwo i szybko się domywa. Jedynym, do czego mogłabym się przyczepić, to ilość wypijanego przez nią podkładu. Mogłaby być nieco mniej chłonna, ale za tą cenę jestem w stanie jej to wybaczyć =)
Punktem numer trzy naszego programu jest już przeze mnie wspominana maseczka węglowa Balea. Niewiele masek w płacie radzi sobie z oczyszczaniem porów, więc tym bardziej powinno się o nich mówić!
Ta, choć stacjonarnie w sklepach niedostępna (chyba, że w takich z niemiecką chemią) skradła moje serce. Nie jest zbyt mocno nasączona, jednak działanie ma rewelacyjne, a przy tym nie wysusza ani nie podrażnia skóry. Produkt dla wielbicieli różanych zapachów - ja akurat go nie lubię, ale dla dobrego działania jestem w stanie wiele ścierpieć =)
Jej recenzja znalazła się w tym wpisie: [KLIK]
Jak pewnie wiecie, z peelingami do twarzy mi nie po drodze. Większość ma zbyt mało drobin bądź kiepską jakość tego ścierania, więc od blisko roku opieram ten etap pielęgnacji na korundzie. Całkiem niedawno wpadło w moje ręce pewne niewielkich rozmiarów cudo:
Peeling Vis Plantis jest pierwszym od dawna peelingiem, który nie wymaga ode mnie dodawania korundu. Jest konkretnym, mocnym zdzierakiem, czyli dokładnie takim, jak lubię =) Nie ma się jednak co martwić, nie podrażnia skóry, nie wywołuje zaczerwienień. Jedynie pozostawia skórę miękką, gładką a ponadto delikatnie nawilżoną. Dawno nie byłam taka zadowolona =)
Pełną recenzję znajdziecie tutaj: [KLIK]
Ostatnim ulubieńcem marca jest jeden z moich ostatnich nabytków. Maseczka do włosów Kallos wzbudziła w komentarzach niemałe zainteresowanie i nic w tym dziwnego. W końcu to ostatnia nowość firmy. I muszę nieśmiało rzec, że jestem zachwycona!
Maseczka ma przede wszystkim nawilżać, odżywiać oraz ułatwiać rozczesywanie włosów. Dwie pierwsze funkcje spełnia zadowalająco - nie jest to produkt obciążający, bez obaw można go nakładać już od nasady włosa, a cała fryzura nie traci na objętości. Z jednej strony nie obraziłabym się, gdyby nawilżał mocniej - z drugiej cieszę się, że tego nie robi. Dlaczego? Bo dzięki temu mogę jej używać po każdym myciu, nawet codziennie i nie przyspiesza przetłuszczania się moich włosów, fryzura lśni zdrowym blaskiem, a rozczesywanie włosów w końcu przestało być dla mnie katorgą.
Wpis z jej recenzją planuję zamieścić jeszcze w tym tygodniu!
Moi ulubieńcy miesiąca przedstawiają się następująco =) Koniecznie dajcie znać, co Wam spodobało się w marcu i co z czystym sercem możecie polecić innym! =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Coś czułam, że paleta Nabla pojawi się w tym zestawieniu u Ciebie :) Maski Kallos bardzo lubię, a ta maseczka Balea czeka u mnie w kolejce - na pewno na dniach ją użyję, bo jestem bardzo ciekawa jej działania :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na Twoje wrażenia 😊
UsuńChyba za każdym będę się zachwycała designem tej paletki :D
OdpowiedzUsuńCudowna jest! 😍
UsuńTak czytając Twojego posta pomyślałam: matko kiedy ja robiłam ulubieńców. Ostatnio nic nie kupuję i nic ciekawego nie testuje. Jakoś nic nie trafiło aż tak w moje serce by trafiło do ulubieńców. Paleta nabli wygląda fajnie ale mam wrażenie że nie byłabym wstanie zrobić z niej wielu makijaży. Bardziej mnie kuszą solo cienie z Nabli i stworzenie swojej paletki :)
OdpowiedzUsuńCienie pojedyncze też są genialbe! Mam 4 błyskotki i miejsce na kolejne 3 😝 zastanawiam się czy postawić na Nable czy spróbować tych nowinek z glamshopu 😝
UsuńChyba się nie przestanę zachwycać paletą Nabla :) A maski Kallosa są fajne, ja akurat ukochałam sobie wersję Omega :)
OdpowiedzUsuńO, tej wersji jeszcze nie miałam. Bananowa też była fajna 😊
UsuńNie służą mi maski Kallosa, ale tej wersji nie znam.
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, a których używałaś? 😊
UsuńNie znam niczego, prócz cieni Nabla.
OdpowiedzUsuńAle słoiczek od maski Kallos, jest przezacny.
Uwielbiam te małe pojemności! W sam raz, żeby zużyć i się nie znudzić 😊
UsuńJa powoli zaczynam dostrzegać minusy paletki Nabli (kleksy a la podbite oko), ale jeszcze zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńJa żadnych kleksów nie zauważyłam 😱 jedynie ten ciemny brąz inaczej się rozciera i trochę mnie drażni 😝
UsuńNajbardziej ciekawi mnie maska kallos jak skończę co mam to nie omieszkam wypróbować :D
OdpowiedzUsuńJestem mega zadowolona! I to właśnie dlatego, że mogę jej używać nawet codziennie :D
UsuńPrawdziwe perełki!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Jak to w ulubieńcach powinno być! :D
Usuńnie znam tych poduktów,ale paletka po samym wyglądzie robi mega wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna jest! Zresztą jak wszystkie cienie Nabli 😊
UsuńGąbeczka rzeczywiście godna polecenia :) Z maską niestety się nie polubiłam :(
OdpowiedzUsuńMaseczka ma bardzo delikatne działanie - dla mnie w sam raz, ale domyślam się, że dla niektórych może być za słaba =)
Usuń