2018/04/16

#LIMITED_EDITION - LET'S TALK ABOUT TREND OD BELL

Dzień dobry Kochani!

Jak Wam się podoba zamysł serii #Limited_edition? Dzisiaj przychodzę do Was już z drugim wpisem na jej temat! Co tym razem wrzuciłam na tapet? =D


Jest to oczywiście nowa edycja kosmetyków Bell dla sieci sklepów Biedronka. Na co się skusiłam? Co myślę o moich łupach? Wszystkiego dowiecie się z tego wpisu! =)



PUDER BANANOWY 
- BANANA STORY NO. 01 -


Puder bananowy to szał ostatnich kilku miesięcy. Ponoć idealny do kamuflowania cieni i zasinień pod oczami. Ten konkretny ma bardzo przyjazny, jasny kolor. Po nieciekawych doświadczeniach z pudrem Ecocera [KLIK] bardzo zwracam na to uwagę =D 

Pod palcami jest jedwabiście miękki, nabierany na pędzel nieco się pyli, jednak zachowuje się w granicach przyzwoitości. Rzeczywiście ładnie utrwala korektor pod oczami, przy czym jego żółty odcień zauważalnie zmniejsza widoczność cieni. Nie warzy się, nie zbiera w zmarszczkach mimicznych, nie jest też jakoś specjalnie widoczny. No... Chyba, że z nim przesadzimy, to możemy skończyć z lekką plamą pod okiem =D 


Jego wykończenie określiłabym jako satynowe, bardzo naturalne. Równie dobrze sprawdziłby się jako puder wykańczający i tak czasami go używam. Cera od razu wygląda na bardziej ożywioną i zdrowszą, jednak nakładane przeze mnie ilości są wtedy minimalne =D I oczywiście stosowane na puder matujący - moja tłusta cera unicestwiłaby ten bananowy puder z prędkością światła, gdybym nie zabezpieczyła go dobrym, matującym sypańcem =D 

Muszę przyznać, że jest to już któryś z rzędu produkt Bell w takim opakowaniu i uważam je za jedne z lepszych. Są trwałe, wytrzymałe, a przede wszystkim płaskie i bardzo pojemne. Puder brązujący z edycji Chillout wożę ze sobą regularnie w kosmetyczce i nawet poziom zdarcia nadruków nie jest jakiś zauważalny. A brak wypukłości wieczka ułatwia przechowywanie i oszczędza miejsce w naszej toaletce. Jestem jak najbardziej na tak =) 


Od razu po otwarciu wieczka wyczuwalny jest zdecydowany i mocny, słodki aromat. Ni to ciasteczka, ni to landynki ... Jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza, jednak ten zapach towarzyszy całej serii Let's talk about trend i lepiej, żebyście byli na to przygotowani =D Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może ten zapach przypaść do gustu. 

Do kompletu Bell wypuściło również bananowy korektor pod oczy, na który póki co się nie zdecydowałam. Cały czas o nim myślę, ale po nałożeniu próbki na rękę zoksydował mi do ciemnej pomarańczy z prędkością światła i trochę się go obawiam. Póki co nakładam pod niego łososiowy korektor Wake Up od Catrice [KLIK] i taka mieszanka świetnie mi się sprawdza. Gdyby jednak okazało się, że ten bananowy korektor to jakiś hit i ciężko bez niego żyć, to dajcie znać =D Chociaż całkiem możliwe, że jeżeli znajdę się jeszcze w okolicach Biedronki to po niego wejdę =P 

Na deser dorzucam Wam jeszcze zdjęcie składu. W końcu pamiętam, że część z Was jest tym tematem zainteresowana =)

 


LIQUID METAL LIPSTICK
- JUST BECAUSE NO. 03 - 


To już chyba pewnego rodzaju pewniak, że w nowych limitkach Bell znajdzie się coś do ust =) Tym razem firma postawiła na hit sezonu, czyli metaliczne pomadki. Osobiście za nimi nie przepadam - za bardzo rzucają się w oczy i przypominają perłowe pomadki z poprzedniego stulecia, jednak te mają coś w sobie. 

Postawiłam na kolorek 03, który jest twarzowym, nieco ciemniejszym odcieniem nude. Zamknięty w tradycyjnym opakowaniu z poręcznym aplikatorem nie sprawia najmniejszych problemów z dokładnym nałożeniem. 


Tego pana również charakteryzuje słodki, ciasteczkowo - landynkowy zapach. Im bardziej się nad nim zastanawiam, tym bardziej przypomina mi ciasteczka herbaciane przekładane słodkim kremem z galaretką w środku. Nie jestem pewna, ale chyba Dr. Gerard miał coś takiego =) 

Pomadka nie należy do tych najtrwalszych, ledwie zastyga na ustach, więc łatwo się zjada. Jednak nie wylewa się poza kontur ust, nie wymaga konturówki i można jej dokładać w nieskończoność =) Jest też bardzo komfortowa, bo nie wysusza, nie zbiera się w załamaniach ani nie ma żadnych drapiących drobin w sobie. 


I możecie wierzyć lub nie, ale kolor, który sobie wybrałam, idealnie zgrywa się z kolorem moich ust. Jako, że za metalicznym efektem na ustach za bardzo nie przepadam, jest mi to jak najbardziej na rękę. Co więcej, powiem Wam, że na mnie wygląda niemal jak tradycyjny błyszczyk - chyba właśnie znalazłam swoją pomadkę na lato =)


Jak widać, robię pierwsze, nieśmiałe przymiarki do swatchy na ustach. Z tego jestem akurat w miarę zadowolona, ale kilka dni wcześniej pracowałam nad zdjęciami matowych pomadek na ustach ... Efekt może nie powala jeszcze na kolana, ale każdy się kiedyś uczy, więc i tak niedługo będziecie mogli je ocenić podczas czytania wpisu porównującego pomadki longstay z soft & matte od Golden Rose. Krytyka mile widziana =D 


PEELING DO SKÓREK I PAZNOKCI


Kolejną, a zarazem ostatnią nowością jest peeling do skórek i paznokci. Wcześniej nie miałam okazji używać tego typu produktu, a moje miodowe serum z Wibo niebezpiecznie dotyka dna, więc uznałam to za doskonały moment na zakup tego cuda. 

Produkt oczywiście ma wyrazisty, słodkawy zapach. Tym razem kojarzy mi się z gumą balonową, ale naprawdę ciężko określić, czym konkretnie to pachnie =D 


Produkt zamknięto w tradycyjnym opakowaniu na lakier do paznokci. Poręcznie, wygodnie i bezproblemowo, co bardzo mi się podoba. Pędzelek, choć dość cienki, nabiera odpowiednią ilość preparatu. 

Jak się pewnie domyślacie, z peelingiem ten produkt nie ma zbyt dużo wspólnego. Owszem, ma w sobie jakieś ścierające drobiny, jest ich nawet całkiem sporo, ale są one zbyt delikatne, żeby wywrzeć na moich palcach jakiekolwiek wrażenie. 


Jednak nie mam sumienia oceniać tego produktu źle. Sama obecność tych drobin niejako zmusza nas do wykonania masażu, a co za tym idzie wtarcia preparatu w skórki i paznokcie. A przecież o to właśnie przy aplikacji serum chodzi! Jeżeli dodatkowo te drobne kuleczki mają jeszcze jakoś działać, to fajnie, ale nie mamy co liczyć, że za pierwszym użyciem zmiękczą nam skórki, zedrą drobne zrogowacenia i sprawiają, że będziemy mieć paluszki jak niemowlak =D W gruncie rzeczy, to bardzo fajny produkt! 

W ofercie Let's talk about trend znajdziecie jeszcze wcześniej wspomniany bananowy korektor pod oczy, dwie potrójne paletki różów (wyglądają obiecująco, ale naprawdę nie potrzebuję aż takiej ilości różów w swoich zbiorach =P), lakiery do paznokci, serum do nich oraz różnego rodzaju osuszacze i inne cuda. Wszystko w pięknych opakowaniach i za niską cenę. 

Dajcie znać, na co dałyście się skusić lub co planujecie kupić =) Ja cały czas myślę nad tym korektorem, ale jakby nie patrzeć, w zapasach mam ze trzy inne =P 

Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =) 

10 komentarzy:

  1. Z Bell mam tylko pomadkę. Słyszałam że bronzer jest bardzo fajny i chciałabym puder spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bronzer z edycji chillout jest świetny! Używam codziennie i jakoś ciężko mi sięgnąć po coś innego 😊 Natomiast puder całkiem całkiem, chociaż z moją przetłuszczającą się cerą wolę wersje matujące 😊

      Usuń
  2. Mam tę limitkę, ale dopiero od dwóch dni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś dużo używałam bell, obecnie stram się testować różne kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dużo kombinuję i sięgam po różne produkty, jednak te limitki z Bell mają naprawdę świetną jakość i warto się o tym przekonać na własnej skórze 😊

      Usuń
  4. Podobają mi się opakowania ;)
    Już się nie mogę doczekać wakacji i przyjazdu do PL, wtedy chyba zrobię napad na Biedronkę ;p ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowania ładne, a w środku całkiem fajne kosmetyki =) Koniecznie będziesz musiała zaliczyć zakupy w Biedrze =)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.