Ciężko mi uwierzyć, że już zamykamy kwiecień a za chwilę wyjeżdżamy na majówkę. Czas ostatnio mija mi z prędkością światła - od odbioru, do odbioru. Przynajmniej koniec remontu majaczy już na horyzoncie i nawet nie wiecie jak się z tego cieszę =)
Jednak pomińmy kwestię kończącego się remontu i przejdźmy do nowości kwietnia. Co takiego wpadło w moje ręce w tym miesiącu? Czy poszalałam na promocji -55% w Rossmannie? O jakie zapachy wzbogaciła się moja kolekcja żeli pod prysznic? =D Ciekawych odpowiedzi zapraszam na wpis! =)
Przez dobrą połowę kwietnia trwała wszystkim znana już promocja -55% na kolorówkę w Rossmannie. Podobnie jak przy poprzednich edycjach starałam się zachować zdrowy rozsądek i sięgnęłam jedynie po to, co chciałam bądź potrzebowałam. Nie robiłam zapasów, nie kupiłam piętnastu podkładów ani dziesięciu pudrów. Większość tego asortymentu można znaleźć w internecie w dużo niższych cenach, więc sobie odpuściłam =)
Puder sypki to obowiązkowe wyposażenie mojej toaletki - nic tak dobrze nie matuje i nie utrwala makijażu, jak odpowiednia dawka sypkiego pudru =) Widząc resztki w opakowaniu po miętowym pudrze MIYO [KLIK] postanowiłam uzupełnić zapasy polecanym i zachwalanym pudrem od LOVELY. Póki co nasza relacja jest taka sobie. Przede wszystkim nie mogę przyzwyczaić się do tego przesłodkiego, wchodzącego wszędzie zapachu, ale z działania jestem zadowolona =) Do kompletu dobrałam sobie ostatnie nowości tej marki - korektor w płynie oraz bazę matującą w bardzo podobnym opakowaniu. Jeszcze nie miałam okazji ich użyć, ale mam nadzieję, że będą niezłe =)
Oczywiście nie mogło tutaj zabraknąć mojej ulubionej marki i jej ostatnich nowości. Jak wiecie, Bielenda wypuściła ostatnio nową mgiełkę z pudrem (której chyba nigdy nie nauczę się stosować xD) oraz nowe bazy o właściwościach kremu BB. Dopiero się z nimi poznaję i uczę stosować, ale walka jest nierówna i czuję, że jestem na straconej pozycji =D Mam nadzieję, że to się jednak zmieni!
Całkiem niedawno w polskich Rossmannach stanęła też szafa z koreańskimi maseczkami. Chociaż mam ich już cały karton, to jakoś nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wziąć chociaż trzech, skoro mam je na wyciągnięcie ręki.
Ponadto moja kolekcja żeli pod prysznic wzbogaciła się o trzy nowe zapachy, z czego wersja jaśminowa Festival love to mój zdecydowany faworyt! Uwielbiam zapach jaśminu, a ten jest przyjemnie intensywny.
Dwa aktywatory z Ava Laboratorium dorzuciłam w ramach eksperymentu. Od dobrych dwóch tygodni używam witaminy C innej marki i jestem bardzo zadowolona z efektów, a przed wyjazdem trzeba uzupełnić zapasy. Marzy mi się jeszcze serum sebum control, które pewnie zamówię razem z nową paletką Nabla, która wychodzi już 3 maja! =)
Na kwiecień przypadał również weekend zniżek, w tym m.in. na produkty Golden Rose. Jak pewnie wiecie, marka wypuściła ostatnio dwie gorące nowości, których po prostu musiałam spróbować =)
O pomadkach zdążyłam już stworzyć osobny post, który znajdziecie tutaj: [KLIK], a do wpisu o podkładzie już się przygotowuję. Muszę przyznać, że jest milion razy lepszy od swojego poprzednika z serii Longstay [KLIK], jednak po ostatnim skoku temperatur zrobił się zwyczajnie za ciężki. Z pewnością będę po niego sięgać w chłodniejsze dni, a na więcej informacji musicie poczekać =) Puder sypki wzięłam tak po prostu, na zapas, skoro jest taki zachwalany i polecany, ale jeszcze nie zdążyłam go otworzyć =)
Nie da się ukryć, że pogoda zrobiła nam się wręcz letnia, a moja opalenizna w zasadzie jeszcze zimowa. Chcąc zrezygnować z podkładów i przerzucić się na krem BB, który w letnim makijażu jest dla mnie zbawieniem, sięgnęłam po ostatnią nowość marki Skin79
Użyłam go dopiero kilka razy i jestem pod ogromnym wrażeniem. Krem ma świetne krycie, pięknie stapia się z cerą i bez problemu radzi sobie z letnią atmosferą za oknem =) Póki co jest jeszcze w fazie testów, ale recenzja pojawi się z pewnością =)
Zakupy w kwietniu w dużym stopniu upłynęły mi pod znakiem sklepu Biedronka. Zresztą sami zobaczcie:
Nowa kolekcja od Bell - Let's talk about trend nie mogła ujść mojej uwadze i chociaż w minimalnym stopniu musiałam się z nią zapoznać. Wybór padł na bananowy puder, metaliczny błyszczyk i scrub - serum do skórek. I to był bardzo dobry strzał, bo kosmetyki okazały się być świetnej jakości i sięgam po nie regularnie. Na ich temat pojawił się już nawet osobny wpis, na który serdecznie zapraszam: [KLIK]
A skoro już przy wersjach limitowanych jesteśmy, to marka Le Petit Marseillais również pokusiła się o wypuszczenie własnej. Już od początku kwietnia w sklepach Biedronka znaleźć możemy ich żele pod prysznic w dwóch apetycznych zapachach - gruszki i jeżyny.
Mi najbardziej podoba się jeżyna, a Wam? Link do recenzji tych żeli znajdziecie tutaj: [KLIK]
Jednak to nie koniec zakupów kosmetycznych w tym sklepie. Sama jestem zaskoczona, ale w kwietniu mieli naprawdę przyciągające oferty =) Promocja 3+1 zaowocowała nowymi maseczkami do twarzy:
Jeszcze się do nich nie dobrałam, ale opinie na ich temat są bardzo podzielone. Z pewnością niedługo poznacie także moją =) A z rzeczy już przetestowanych, muszę Wam napomknąć o olejku do włosów, który jest moim ostatnim zakupem z Biedronki:
Olejek z czarnuszki pojawił się w puste miejsce po jedwabiu do włosów od Marion [KLIK] i od razu skradł moje serce. Lekki i nieobciążający, a przy tym cudownie zmiękcza włosy i ułatwia ich rozczesywanie. Recenzja na jego temat już niedługo =)
Przyznajcie się Kochane, która widząc dodatki do ostatniego Zwierciadła nie poleciała od razu do najbliższego kiosku? Bo ja się przyznam, że od razu wpisałam tą gazetę na listę zakupów =)
Produktów, takich jak toniki, kremy do rąk czy płyny micelarne u mnie nigdy dość! Z pewnością się nie zmarnują, a mi pozwolą na bliższe poznanie mojej skóry z marką Vianek. Oby ta znajomość była owocna =)
Chciałabym powiedzieć, że to już koniec moich kosmetycznych nowości, jednak tak naprawdę, to jesteśmy dopiero w połowie =) na samym początku miesiąca dotarła do mnie również ostatnia przesyłka z kosmetykami z Drogerie Mark i widząc ich nowe zapachy żeli i mydeł zaczęłam już szukać drogerii internetowej, która pozwoli mi na zgromadzenie jeszcze większej ilości produktów. To już chyba obsesja, którą powinno się leczyć, ale pomińmy ten drobny fakt =)
Żele pod prysznic od Balea to obowiązkowy punkt wycieczki. Malina z liczi oraz melon z karambolą to zapachy, na które udało mi się załapać. Obecnie wyszedł jeszcze zapach ananas z kokosem, z którym również chętnie bym się poznała =)
Nie wiem, czy mieliście okazję wąchać te wersje, ale melon z karambolą to mój zdecydowany faworyt, a ostatnio wyszło nawet mydło do rąk o tym samym zapachu. Czy wśród Was znajdę chociaż jedną osobę, która ma takiego samego bzika na punkcie mydełek i żeli? =) Sama mogłabym je kolekcjonować xD
Balsamy do ciała oraz kremy do rąk to również obowiązkowy punkt imprezy. Sorbetu do rąk jeszcze nie wąchałam, ale balsam rabarbar z wanilią pachnie obłędnie! Nawet się nie spodziewałam, że rabarbarowe kosmetyki mogą tak przyjemnie pachnieć =)
Była lama, więc przyszła pora na ... Wielbłąda! =) Z tej edycji można dorwać jeszcze balsam do ciała oraz pomadkę do ust. Najchętniej przygarnęłabym wszystko =)
Na zakończenie zakupów z DM'u mam jeszcze dwie maseczki. Nie miałam okazji, żeby się do nich dobrać, ale prędzej czy później z pewnością o nich usłyszycie =)
A skoro już przy maseczkach jesteśmy, to udało mi się dwa razy wziąć udział w konkursie organizowanym przez Selfie Project. W dużej mierze nieświadomie - wstawiłam na IG zdjęcie w ich maseczce i dostałam od nich wiadomość o wygranych trzech kolejnych egzemplarzach =D
Znacie mnie już dość dobrze i wiecie, że na nadmiar maseczek nie narzekam nigdy, więc obie paczki przyjęłam z otwartymi ramionami =)
Jak pewnie pamiętacie, na blogu jest już recenzja wszystkich czterech maseczek z tej serii. Znajdziecie ją tutaj: [KLIK]
Wśród prezentów dotarła do mnie również paczka ze sklepu JOKA [KLIK]. Znalazłam w niej dwa nowe kolory pomadek od Golden Rose oraz rewelacyjne serum z witaminą C od Delia Cosmetics. Całkiem spora ilość próbek też z pewnością się nie zmarnuje =)
Kwiecień to również czas moich urodzin oraz imienin, nie mogło zabraknąć więc prezentów. Rodzice postanowili spełnić jedno z moich marzeń i kupili mi nowe perfumy:
Zapach pomegranate noir to cudowne połączenie granatu, maliny i męskich akcentów. Początkowo zapach wydaje się być nieco ciężki i słodko - ostry, z wyraźnymi męskimi nutami. Dopiero z czasem granat i malina nabierają mocy, a zapach staje się przyjemnie słodki i soczysty. Jestem oczarowana i zakochana w tym zapachu =)
Tym pięknie pachnącym akcentem mogę w końcu zakończyć ten wpis. Niby nie ma tego dużo, bo wszystko zdążyłam już pochować po szafkach, a jednak z wpisu zrobił się tasiemiec. Dotrwaliście do końca? =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Przy promocjach należy mieć zdrowy rozsądek i nie warto kupować zwłaszcza kolorówki na zapas ponieważ promocje są ostatnio tak często, że zawsze można zdążyć i coś dokupić.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Tym bardziej, że drogerie internetowe oferują bardzo ciekawy asortyment i to w lepszych cenach, niż rossmann na promocjach :D Po prostu trzeba się rozglądać a nie brać na ślepo, bo napisali, że taniej =)
UsuńWczoraj kupiłam pomadkę z nowej serii golden rose, zobaczymy jak się mi sprawdzi ☺
OdpowiedzUsuńO! Jaki kolorek? =)
UsuńPodkład z GR oglądałam na stoisku, ale za Chiny Ludowe nie umiem tam zobaczyć tych kolorów, bo na wyspach ciemno jak w d. a jak podejdę pod światło to każdy wydaje mi się zbyt różowy. Chyba będę musiała standardowo zabrać swój ideał do torebki i na tej zasadzie porównywać. Niemniej jednak ostatnio kupiłam genialny podkład i póki co nie planuję. Ciekawią mnie te cudaczki z Bielendy, bazy etc :D
OdpowiedzUsuńNawet mi nie mów... Te Kolory z GR są rzeczywiście jakieś dziwne i to bez tego okropnego, wyspowego światła. Długo się nimi maziałam i ostatecznie wzięłam dwójkę - 1 za jasna i różowa, dwójka co prawda żółtawa, ale mi oksyduje na taki opalony odcień a o reszcie to w ogóle szkoda mówić =P Myślę, że niedługo napiszę jego recenzję, a używanie zostawię sobie na jesień, w tych ostatnich temperaturach okropnie mi się warzy na skórze ...
UsuńŻałuję trochę, że jak byłam w DM, to akurat nie było zbyt ciekawych zapachów żeli - malina i liczi taka średnia, arbuza nawet nie brałam, bo miałam kiedyś podobny i był strasznie sztuczny :P
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie ten melon z karambolą podoba, chętnie zamówiłabym sobie drugi xD malina rzeczywiście jakaś taka... nijaka =) Póki co to i tak więcej kupuję, niż zużywam - jak się w końcu przeprowadzę i wyjmę te żele i balsamy z kartonów, to pozostaje się modlić, żeby półki wytrzymały xD
UsuńJa trochę poszalałam w Rossmannie, ale muszę jeszcze dokupić pomadki z GR :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę owocnych zakupów =)
UsuńSuper nowości :) Znam jedynie i również bardzo lubię olejek z Czarnuszki do włosów :)
OdpowiedzUsuńNie ma się co dziwić, w końcu podpatrzyłam go u Ciebie =)
UsuńSame cudne nowości. Też na promocji w Rossmannie kupiłam ten korektor, udało mi się również dorwać Zwierciadło z dodatkami :)
OdpowiedzUsuńZarówno jedno jak i drugie było mocno rozchwytywane =)
UsuńSam cuda :P Dużo kosmetyków sama bym przygarneła szczególnie maseczki i żele Balea :D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :D
UsuńWłaśnie robię u cioci zamówienie z dm i mam ochotę na te limitowane żele :)
OdpowiedzUsuńCo ja bym dała za taką ciocię z Niemiec... =P
UsuńŚwietne nowości :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 😊
UsuńJa mam dostęp u siebie w mieście do produktów z Dm:) I Balea co jakiś czas gości u mnie :)Uwielbiam ich żele :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! 😊
UsuńTak bardzo żałuję, że nie udało mi się zdobyć na promocji w Hebe tego kremu BB ze Skin79 :( Poza tym dużo cudownych nowości, zwłaszcza te z DM! <3 Ja też kupiłam w Biedronce te nowe żele Le Petit i równiez bardziej trafia do mnie jeżyna ;) I szkoda, że tych maseczek w moim markecie nie widziałam, pewnie znowu bym kupiła (więc w sumie może to i lepiej dla moich zapasów?:)).
OdpowiedzUsuńZapasów nigdy dość 😝
Usuń