2018/04/29

MOJA BIBLIOTECZKA - WIEDŹMY HIMMLERA KATARZYNY MARCISZEWSKIEJ

Witajcie Kochani!
Zgodnie z obietnicą, ja się urlopuję a nowe wpisy się Wam pojawiają =) Dzisiaj, jak to na niedzielę przystało, ponownie zajrzymy do mojej domowej biblioteczki. Szmer kartek papieru kocham całym sercem, więc bardzo się cieszę, że ta seria cieszy się takim pozytywnym odbiorem! Co przygotowałam dla Was na dzisiaj?


Oczywiście powracamy do jednego z moich ulubionych gatunków, czyli kryminałów. Historia dla mnie szczególna, bo ciągnął mnie do niej nie tylko tytuł i gatunek, ale również tło. Po więcej szczegółów zapraszam dalej =) 



TYTUŁ: WIEDŹMY HIMMLERA
AUTOR: KATARZYNA MARCISZEWSKA
WYDAWNICTWO: NOVAE RES
LICZBA STRON: 398

Moja fascynacja tą pozycją rozpoczęła się w momencie, gdy przeczytałam pierwsze zdanie tylnej okładki: 

Na dachu poznańskiego Okrąglaka zostaje znalezione ciało badaczki największego zbioru dokumentów masońskich w Europie.  

No i proszę Państwa, przepadłam. Jak wiecie - pochodzę z Poznania, mieszkam w nim od urodzenia i siłą rzeczy kocham to zakorkowane miasto. Historia również nie jest mi obca, bo rozszerzona matura z tego przedmiotu sama się nie napisała. Czy mogłabym trafić lepiej? =) 

Zabrałam się do tej książki z ogromnym zapałem i niemałymi wymaganiami. Liczyłam na ciekawą historię kryminalną połączoną ze spacerem po krętych, poznańskich uliczkach. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że się nie rozczarowałam =P 


Z główną ekipą śledczą poznajemy się już na początku historii (zaraz po krótkim rozdziale historycznym poświęconym Himmlerze). Mamy tutaj samotnego ojca Rogera, jego bystrą pomocnicę Joannę oraz śliczną prokurator Zalewską. Wszyscy pochylają się nad rozbebeszonym ciałem szanowanej pani profesor historii, leżącej na tarasie widokowym poznańskiego Okrąglaka. 

I nie jest to byle kto. Zasługi młodej pani profesor są nadzwyczaj doceniane na poznańskim uniwersytecie, ma pod swoimi skrzydłami bibliotekę zbiór masońskich w Ciążeniu i jest znana ze swojego trudnego charakteru. 

Przez dłuższy czas historia toczy się nadzwyczaj spodziewanie - przesłuchują męża alkoholika, który się do niczego nie przyznaje, rozmawiają z ojcem ofiary, a także z jej siostrą. Grono podejrzanych poszerza się z prędkością światła, każdy wydaje się winny, jednak ciężko wytypować coś konkretnego. 

Bo w zasadzie na każdego można coś znaleźć. Mąż od dwóch lat spotyka się z kochanką, więc na tacy mamy dwóch pierwszych podejrzanych. Jej siostra - Magdalena zarzuciła karierę naukową po tym, jak jej siostra nie wyraziła zgody na doktorat mówiący o wiedźmach Himmlera. Od tego czasu ich stosunki były oschłe, a Magda obwiniała siostrę o zniszczenie jej życia. Pracownicy biblioteki w Ciążeniu również mogliby dołączyć do grona podejrzanych - kto w końcu nie chciałby objąć po pani profesor dyrektorskiego stołka? 

Uwagę przyciągają liczne wstawki historyczne dotyczące masonów, różokrzyżowców czy tytułowych wiedźm. A także romanse Rogera i cięty język jego babci =P Bohaterowie są naprawdę kolorowi, ciekawi i dopracowani w każdym calu. Czytając kolejne strony bez większego problemu poznajesz ich charakter, przez co masz wrażenie, jakbyś znał ich od zawsze. 

Nie myślcie jednak, że historia jest nudna jak flaki z olejem i przewidzicie wszystko, co ma znaleźć się na następnych kartkach. Autorka z wyczuciem dawkuje emocje, rzucając niby mimochodem kolejne informacje o bohaterach, a w czytelniku rodząc niemy bunt - Kto tu jest w końcu winnym?!


Prawdziwy bunt i chęć przekartkowania książki do końca wzbudziła we mnie śmierć Magdaleny. Według historii przedawkowała narkotyki i pozostawiła po sobie list... Całą sobą chciałam krzyczeć, że to nie może być prawda, że to nie tak, że powinni szukać dalej sprawcy morderstw... A prokurator Zalewska chciała zamykać sprawę! 

Ale więcej Wam nie powiem =P Zainteresowanych odsyłam do księgarni po własny egzemplarz, bo naprawdę warto!

Dla mnie dodatkową wartością był oczywiście Poznań w tle. Kto czytał historię dziejącą się w znajomym miejscu ten wie, ile radości sprawiają obrazy stające przed oczami. Umiejscowienie profesora Matuszewskiego na Sołaczu było strzałem w dziesiątkę, tak samo jak oprychy z baraków na Opolskiej czy drobne, gwarowe wstawki, których moim zdaniem mogłoby być zdecydowanie więcej. 

Ostatni raz taką radochę miałam jako dziecko czytające Jeżycjadę =) Z całego serducha polecam! 

Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =) 

14 komentarzy:

  1. Już dawno nie czytałam kryminałów. Czas do nich powrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa pozycja i ją również zanotuje na mojej liście, bo uwielbiam kryminalne klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę,że mogłaby mi się spodobać.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna książka. Cieszę się, że Ci się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ją tylko u Ciebie zobaczyłam, wiedziałam, że będzie moja 😊

      Usuń
  5. Książka jest naprawdę świetna :) jeden z lepszych kryminałów jakie miałam okazję czytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z fajnych kryminałów czytałam ostatnio behawiorystę mroza 😊

      Usuń
  6. Ja za książkami w tym gatunku nie przepadam, ale wydaje się być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki gatunek wolisz? Podziel się jakąś ciekawą pozycją 😊

      Usuń
  7. Po takiej recenzji pędzę do księgarni!
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie daj znać, jak Tobie się podobała 😊

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.