Jak nastrój po weekendzie? Na szczęście pogoda dopisała i pozwoliła naładować baterie =) Nawet nie wiecie, jak bardzo brakuje mi już takiej ciepłej, słonecznej pogody... Na poprawę humoru ostatnich pochmurnych dni postanowiłam umilać sobie dni zwierzakowymi maskami od Bielendy.
Są po prostu przeurocze i pozwalają nam przybrać twarz naszego drugiego ja =) W moim przypadku jest to zdecydowanie kot, a w Waszym?
CRAZY MASK
- KOTEK -
BIELENDA
Wyjątkowo wygodna w użyciu maseczka oczyszczająca w plastycznym płacie 3D idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy. Śmieszny wizerunek kotka wprawia w doskonały humor, a skóra w tym czasie oczyszcza się sama. Maseczka to idealny sposób na oczyszczenie, odświeżenie i poprawę kondycji każdego rodzaju cery, zwłaszcza szarej, z niedoskonałości, dająca natychmiastowy efekt wizualnej poprawy wyglądu naskórka. Zawiera algi koralowe, które optymalnie nawilżają i wygładzają skórę, zapobiegają jej wiotczeniu ; witaminę C, która wzmacnia i regeneruje skórę, wyrównuje jej koloryt, zmniejsza skłonność do przebarwień, dodaje cerze blasku oraz ekstrakt z wiśni, który odżywia i ujędrnia naskórek, łagodzi podrażnienia.
EFEKT: piękna, pełna blasku, świeża i gładka cera o ładnym i wyrównanym kolorycie.
Muszę przyznać, że mając w pamięci pierwsze maseczki w płachcie tej firmy ([KLIK] i [KLIK]) nie byłam do końca przekonana. Jednak seria crazy mask pozytywnie mnie zaskoczyła. Płachty są mięciutkie, niezbyt grube i mocno nasączone serum. Wycięcia również są w miarę okej, a sam proces nakładania nie sprawia większych problemów, maseczki też nie przesuwają się w trakcie noszenia.
Kotek okazał się być wersją oczyszczającą i w tym celu sprawdził się rewelacyjnie. Wszelkie pory zostały dogłębnie oczyszczone oraz zminimalizowane, co było widoczne na mojej skórze przez kilka dni. Samo serum nie podrażniało, nie wywoływało nieprzyjemnego pieczenia ani nie sprawiło innych nieprzyjemnych niespodzianek. Mimo swoich oczyszczających właściwości, maseczka również delikatnie nawilża oraz rozświetla skórę, co czyni ją bardzo uniwersalnym i wielofunkcyjnym produktem.
Do zapachu również przyczepić się nie mogę. Był delikatny, lekko słodki, mi kojarzył się z lizakami =)
CRAZY MASK
- PANDA -
BIELENDA
Wyjątkowo wygodna w użyciu maseczka detoksykująca w plastycznym płacie 3D idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy. Śmieszny wizerunek pandy wprawia w doskonały humor, a skóra w tym czasie oczyszcza się sama. Maseczka to idealny sposób na detoks, odświeżenie i poprawę kondycji każdego rodzaju cery, zwłaszcza mieszanej, tłustej i trądzikowej, dająca natychmiastowy efekt wizualnej poprawy wyglądu naskórka. Zawiera bambus, który silnie nawilża, wygładza i rozświetla cerę, zieloną herbatę, która wspomaga redukcję trądziku i ściąga rozszerzone pory oraz węgiel, który działa antybakteryjnie, głęboko oczyszcza skórę i zapobiega powstawaniu wyprysków.
EFEKT: piękna, pełna blasku, świeża i matowa cera. Pory zwężone i mniej widoczne, a niedoskonałości zredukowane.
Niby nadruk i skład mamy inny, ale działanie moim zdaniem jest łudząco podobne do wersji kociej. Cera równie dobrze oczyszczona, pory zwężone a skóra nawilżona i pełna blasku. W sumie ciekawe urozmaicenie pielęgnacji - raz być kotem, raz pandą a skóra świeża i oczyszczona =)
Jednak jeżeli liczycie, że któraś z tych masek działa lepiej lub gorzej, albo daje inne efekty... Tu będzie ciężko wyznaczyć jakieś różnice. Moim zdaniem te maseczki robią dokładnie to samo.
CRAZY MASK
- MOPS -
BIELENDA
Wyjątkowo wygodna w użyciu maseczka nawilżająca w plastycznym płacie 3D idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy. Śmieszny wizerunek mopsa wprawia w doskonały humor, a skóra w tym czasie nawilża się sama. Maseczka to idealny sposób na nawilżenie, odświeżenie i poprawę kondycji każdego rodzaju cery, nawet wrażliwej, dająca natychmiastowy efekt wizualnej poprawy wyglądu naskórka. Zawiera minerały morskie, które regenerują i rewitalizują skórę, zatrzymują w niej wilgoć, kwas hialuronowy, który zapobiega przesuszeniu cery, intensywnie nawilża nawet głębsze warstwy skóry oraz aloes, który wzmacnia i wygładza naskórek, łagodzi podrażnienia.
EFEKT: maseczka usuwa widoczne na twarzy ślady zmęczenia i stresu, przywraca skórze promienność i świeżość. Po zdjęciu maseczki odkryjesz prawdziwie piękną, pełną blasku cerę.
W przypadku maseczki nawilżającej zastałam w opakowaniu uroczego, bardzo dobrze nasączonego mopsa =) Płachta, tak samo jak w przypadku poprzednich opcji, łatwo się nakładała i nie zsuwała się z twarzy w trakcie noszenia. Moja skóra przyjęła maseczkę całkowicie bezproblemowo, a więc o żadnym pieczeniu, podrażnieniu czy zapchaniu nie ma tutaj mowy.
Mopsik okazał się być bardzo przyjemną, nawilżającą maseczką, którą z ulgą przyjmie każda cera. Szczególnie po tych zimowych chłodach, ogrzewaniach i wiatrach. Cera wyglądała na zdrowszą i rozświetloną. Jak pewnie się domyślacie, nie jest to produkt, którego nie da się zastąpić, jednak jeżeli szukacie urozmaicenia w nawilżaniu cery, to ten egzemplarz z pewnością Wam się sprawdzi. Nie ma co narzekać =)
Jednak po tej fali zachwytów muszę Wam oznajmić jedną niezbyt przyjemną rzecz. Serum masakrycznie się lepi i po zdjęciu maseczki wymagane jest umycie twarzy. Wacik z płynem micelarnym tutaj nie pomaga. Używałam tych maseczek zarówno rano, jak i wieczorem i za każdym razem ten efekt lepienia się był nie do przeżycia. Albo wszystko będzie się Wam na tym rolowało, albo wszelkie paprochy z poduszki przykleją Wam się do skóry ... Innej opcji tutaj nie ma =P
Także... Jeżeli planujecie relaks z którąś z tych maseczek zarezerwujcie sobie kilka dodatkowych minus na ponowne, porządne umycie twarzy, bo będzie tutaj konieczne =) Pamiętajcie też, że przymierzone maseczki możecie zobaczyć na moim IG, zapraszam =)
Pozdrawiam Was Gorąco,
SnuKraina =)
Może jakąś użyje. Kto wie.
OdpowiedzUsuńWarto czasami urozmaicać swoją pielęgnację =)
UsuńGraficznie bardzo ładnie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze są =)
UsuńNie za dobrze, jeśli tak się kleją :P
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że jednak jakoś się to wchłonie, ale niestety... I nic nie idzie na to nałożyć, wszystko się roluje, płyn micelarny nie jest w stanie tej lepkości opanować... Nie na takie ułatwienia liczę, sięgając po maski w płacie =P
UsuńNo z zewnątrz wyglądają genialnie :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością przyciągają wzrok =)
UsuńLubie urocze opakowania, ale te wydaja mi sie przesmiewczo dziecinne.
OdpowiedzUsuńMoże i mają w sobie sporo dziecinności, ale z drugiej strony ciężko je przegapić na sklepowej półce =)
UsuńOpakowania są przeurocze:) Kupiłam ostatnio zwierzątkową maskę Selfie Project i niestety była kiepska w działaniu, muszę jeszcze dorwać Bielendę i koniecznie mopsika:)
OdpowiedzUsuńAjjj niedobrze, mam w zapasie dwie maseczki Selfie Project (koalę i chyba pandę), więc bardzo niedobrze =P
UsuńOpakowania świetne, szkoda, że się kleją.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale z tym łatwo sobie poradzić przemywając buzię. Gdyby podrażniały albo wcale nie działały byłoby jeszcze gorzej =)
UsuńNawet nie wiedziałam, że bielenda ma w swojej ofercie takie maseczki. Ale jednak trochę kiepsko, że po użyciu musimy ponownie umyć buzię, bo nie dajemy dłuższego czasu na wchłonięcie się tych składników aktywnych.
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Ciężko mi tu mówić o jakimś późniejszym wchłanianiu się czegokolwiek. Serum, które pozostaje na skórze po zdjęciu maski po części się wchłania, a po części zastyga na skórze tworząc klejącą skorupkę =)
UsuńWidziałam te nowości, które bardzo mnie ciekawiły. Może kiedyś się na nie skuszę, bo z Twojej recenzji widzę, że mają dobre działanie. Ostatnio jednak mam dość masek, które zostawiają tę niewchłaniającą się tłustą powłokę, dlatego na razie je odpuszczam. Ale może kiedyś sama zrobię sobie takie zwierzątkowe SPA z Bielendą, kiedy już mi minie ta awersja do tłustych powłok na skórze :)
OdpowiedzUsuńDziałaniu nie mogę zarzucić nic, niewiele masek w płacie tak ładnie oczyszcza i zwęża pory. Ale ta klejąca warstwa strasznie mnie też drażni =)
Usuń