Jakby się dobrze przyjrzeć kalendarzowi, to mamy niedzielę =) A skoro jest niedziela, to najwyższa pora na recenzję kolejnej książki. Tym razem długo obiecywana historia o wydawniczych wojnach Michaliny Wisłockiej =)
Czytaliście Sztukę Kochania? Sama przyznaję, że jedynie ją przewertowałam - obecnie tematyka związków, uprawiania miłości czy rozwoju emocjonalnego nie jest towarem deficytowym (powiedziałabym nawet, że obecny stan to przesyt), więc informacje zawarte w tej książce to dla większości z nas nic nowego. Szczególnie, jeżeli część tego materiału musiało się wkuć na studiach =)
Jednak próba przebrnięcia przez cenzurę i wydanie takiego dzieła blisko 40 lat temu to zupełnie inna bajka. Większość z nas komunizm zna jedynie z opowiadań rodziców bądź dziadków. W sklepach pustki, na ulicy żołnierze, godzina policyjna i cenzura, która w dużej mierze ograniczała dostęp do realnych wiadomości... Jak to wszystko ma się do wydawania książek o tematyce uchodzącej za pornograficzną, demoralizującą i nakłaniającą rodaków do rozwiązłości?
Może ciężko w to uwierzyć, ale właśnie za taką uważano dzieło Michaliny Wisłockiej. Przepełnione informacjami na temat rozwoju i dojrzewania człowieka, emocji i budowaniu związków. Oprócz tego zawierało też wiadomości na temat pozycji seksualnych i po raz pierwszy w historii polskiej literatury dopuszczało (a wręcz wynosiło na piedestał) potrzeby łóżkowe kobiet. Pani Wisłockiej zależało, aby kobiety stały się świadome - zarówno w kwestii potrzeb badania się, ale również przeżywania łóżkowych przyjemności.
Dla nas - nic nowego, dla Towarzyszy - Maruderów same gorszące rzeczy, które nie mają prawa wejść w obieg. Przecież będą namawiać do rozwiązłości seksualnej, a to najgorsze zło świata =)
Może ciężko w to uwierzyć, ale właśnie za taką uważano dzieło Michaliny Wisłockiej. Przepełnione informacjami na temat rozwoju i dojrzewania człowieka, emocji i budowaniu związków. Oprócz tego zawierało też wiadomości na temat pozycji seksualnych i po raz pierwszy w historii polskiej literatury dopuszczało (a wręcz wynosiło na piedestał) potrzeby łóżkowe kobiet. Pani Wisłockiej zależało, aby kobiety stały się świadome - zarówno w kwestii potrzeb badania się, ale również przeżywania łóżkowych przyjemności.
Dla nas - nic nowego, dla Towarzyszy - Maruderów same gorszące rzeczy, które nie mają prawa wejść w obieg. Przecież będą namawiać do rozwiązłości seksualnej, a to najgorsze zło świata =)
Historia wojowniczej Wisłockiej została przez Konrada Szołajskiego opisana w sposób bardzo lekki i przystępny - czyta się to niczym ciekawą powieść o zabarwieniu historycznym. Pozwala nie tylko poznać, ale również wczuć się w realia tamtych czasów, pozostając przy tym ciekawą i zabawną.
W końcu ... kogo nie rozbawiłby opis kochanej pani Michaliny prezentującej pozycje seksualne towarzyszom - maruderom poprzez siadanie im na kolanach? Dziwnym trafem żaden się wtedy nie buntował, że to zdrożne czy nieprzyzwoite =)
Jednak patrząc na tą lekturę z innej strony, można aż nadto zagłębić się w wewnętrznych przemyśleniach. W pierwszej kolejności motywacja (a może upór) autorki do wydania swojego dzieła. Jej nieustępliwość i dążenie do celu jest naprawdę godne podziwu. Nie na darmo mówi się, że Wisłocka zmieniła oblicze polskiej seksuologii i ginekologii. Ciekawe, ilu Wielkich cenzura wykończyła, przez co rozwój świadomości rodaków nie jest na tak wysokim poziomie, jak mógłby być.
Jednak patrząc na tą lekturę z innej strony, można aż nadto zagłębić się w wewnętrznych przemyśleniach. W pierwszej kolejności motywacja (a może upór) autorki do wydania swojego dzieła. Jej nieustępliwość i dążenie do celu jest naprawdę godne podziwu. Nie na darmo mówi się, że Wisłocka zmieniła oblicze polskiej seksuologii i ginekologii. Ciekawe, ilu Wielkich cenzura wykończyła, przez co rozwój świadomości rodaków nie jest na tak wysokim poziomie, jak mógłby być.
Z drugiej - ilu wątpliwej jakości pozycji moglibyśmy uniknąć, gdyby wydanie książki liczyło się z aż takim uporem i poświęceniem?
Jestem bardzo ciekawa, czy wśród Was znajdzie się ktokolwiek, kto ma podobne przemyślenia. Zauważyliście, z jaką szybkością ostatnio wydaje się niektóre pozycje? Przemilczę już wpływowość i możliwości finansowe tych "autorów" ale ...
Od dłuższego czasu księgarnie zalewają nas wiadomościami rozwleczonymi do rozmiarów kilkuset stronnicowej książki. Afery polityczne, szpitalne, kościelne i wszystkie wywołujące w społeczeństwie większe emocje skutkują kolejną pozycją na półce. I najczęściej nie jest ona wcale opatrzona żadnym fachowym komentarzem. Myślę, że się na czymś znam, to sobie książkę napiszę - a co!
Zdaję sobie sprawę, że w dużej mierze tutaj upraszam i wrzucam do jednego wora - w końcu autorzy niektórych poradników rzeczywiście mogą mieć coś do powiedzenia. Ale - zostałem prezydentem tego miasta, mam inne poglądy niż wszyscy to sobie wydam o nich książkę. Serio? Czy tylko moim zdaniem świat byłby lepszy bez tego typu literatury? =)
Nie chcę przedłużać tych moich wywodów, z pewnością każdy z Was wie co mam na myśli. Książkę jak najbardziej polecam - dla tych, chcących przybliżyć sobie postać Michaliny Wisłockiej, dla tych, którzy chcą poznać uroki ówczesnego systemu, ale również (a nawet przede wszystkim) dla tych, którzy poszukują motywacji do działania, mają w głowie plany, ale boją się je zrealizować i potrzebują porządnego, motywacyjnego kopa =) Historia o walce z systemem i nieustępliwości autorki działa lepiej, niż niejeden napisany poradnik.
I każdemu z Was takiego uporu i nieustępliwości życzę =)
SnuKraina =)
książka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńW pełni to rozumiem =)
UsuńW ogóle nie ciągnie mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, za tydzień znów wracam do kryminałów =)
UsuńA ja bym ją przeczytała...ze zwykłej ciekawości:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
W takim razie polecam, jak na książkę opartą na faktach i o zabarwieniu historycznym naprawdę ciekawie się ją czyta =)
UsuńA ja uważam, że takie książki z jakaś dawką motywacji są dobre. Do mnie często przychodzi czas lenistwa, a raczej takiego braku weny i motywacji na działanie.. a jak poczytam, pomyślę i zaplanuje to lepiej mi z tym :) Tego typu książki motywacyjne, dające kopa do działania są dla mnie, ale nie wiem czy akurat przetrawiłabym tą..
OdpowiedzUsuńZa to ja nie cierpię typowych poradników =) Robiłam już kilka podejść i po prostu nie jestem w stanie przez to przejść. Za to gdy przykład idzie z góry to jakoś inaczej =)
UsuńA wg mnie to bardzo ciekawa książka, dla mnie bardziej ze względu właśnie na upór Wisłockiej w dokonaniu czegoś, co było niemożliwe i zakazane. Uwielbiam właśnie takie postaci, które przekraczają granice i robią "rzeczy niemożliwe", są to o bardziej wartościowi ludzie, niż aktualne pokolenie, wydające poradniki o niczym. Bo choć lubię czytać tego typu książki, to jednak ciężko trafić na taką, z której uda się wyciągnąć coś pożytecznego.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie mam parcia na te "sławne" poradniki, obstawiam, że jest w nich niewiele więcej, niż ich autorzy pokazują w mediach =) A tu przynajmniej mamy i dawkę historii i dawkę motywacji, a nawet odrobina humoru się znajdzie =)
Usuń