Miesiąc się Nam powoli kończy, więc postanowiłam trochę przysiąść nad wpisem podsumowującym nowości marca, które znalazły się w moich kosmetycznych zapasach. A trochę tych produktów do mnie przywędrowało =) Część kupiłam sama, część wygrałam w konkursach no i oczywiście część przywiózł mi mój mężczyzna z delegacji =)
To jak, jesteście ciekawi co takiego testuję bądź będę testować w najbliższym czasie? Zapraszam na wpis =)
Tyle tego jest, że sama nie wiem od czego zacząć! Może od ostatnio otwieranej paczki, czyli zakupów z drogerii wizaż24 (link do niej znajdziecie po prawej stronie). Zamówienie w dużej mierze składało się z rozmaitych płynów do twarzy - toników, miceli bądź żeli do mycia. Te żele to tak bardziej na zapas, bo ostatnio dość wolno u mnie idą ale... jak już zamawiałam, to przy okazji wrzuciłam =)
Na serię polny warkocz mam ochotę od dłuższego czasu, o czym pisałam pod niejednym Waszym postem =) Całkiem niedawno pojawił się na stanie drogerii, więc nie mogłam przejść obojętnie, zakupiłam zarówno regulującą esencję z ekstraktem z wierzby białej, jak i rumiankową esencję micelarną. Swój ukochany korund ostatnio wykończyłam do cna, więc musiałam uzupełnić zapasy. 200g w estetycznym, plastikowym słoiczku kosztowało mnie jakąś dychę, a peeling twarzy mam zapewniony przez następny rok =)
Do towarzystwa esencji rumiankowej zamówiłam jeszcze dwa toniki. Zarówno o jednym, jak i o drugim myślałam od dłuższego czasu. Cieszę się, że mają nieco więcej niż 100 ml, bo taka pojemność starcza mi ledwie na miesiąc. Zapasy uważam za uzupełnione =)
Jak tylko zobaczyłam tą truskawkową nowość od Evree, to wiedziałam, że muszę ją mieć. Proszek zamieniający się w piankę do mycia i to o takim cudownym zapachu =) Nareszcie firma wypuściła jakiś produkt, który zapachowo trafia w moje gusta - tej róży to już zdzierżyć nie mogłam!
Pół litra płynu micelarnego od Bielendy dodało paczce wagowej mocy. Na obecną chwilę niby żaden micel nie jest mi potrzebny, ale tak pomyślałam, że jak teraz uzupełnię zapasy, to zbyt szybko do kolejnych zakupów (a co za tym idzie, kolejnych produktów "na zapas") nie dojdzie =)
Chociaż żelu aloesowego jeszcze nie otworzyłam, zachciało mi się produktu myjącego do kompletu =D Tak samo, jak zaciekawiła mnie ta biała tubka po prawej stronie. Żeli do twarzy mam na chwilę obecną dziwnie sporo, ale to na szczęście nie zginie. No i jak się w końcu przeprowadzę, to budżet przez kilka pierwszych miesięcy z pewnością będzie odciążony =D
W moim koszyku znalazły się też ostatnie nowości firmy Marion. Maseczkę w płachcie japoński rytuał [KLIK] wspominam bardzo dobrze, chusteczki micelarne nieco gorzej, ale serii węglowej zawsze daję szansę. Jako posiadaczka cery tłustej i skłonnej do zanieczyszczeń jestem od takich produktów wręcz uzależniona =)
Widzieliście nowinę od firmy Kallos? Maseczka z olejkiem mango ma dodać włosom nawilżenia, błysku i ułatwić ich rozczesywanie. Czyli wszystko, czego moje włosy w obecnym stanie by potrzebowały. Mam jedynie nadzieję, że nie przetłuści ani zbytnio ich nie obciąży =)
Na deser wrzuciłam do koszyka jeszcze tusz do rzęs. Obecnie wykańczam dwa ostatnie i w zasadzie nie znam dnia i godziny, kiedy przestaną ze mną współpracować i wyglądać na moich rzęsach tak, jakbym sobie tego życzyła. W sumie nigdy nie miałam maskary od Golden Rose hmm... Polecacie?
W sumie... Nie wyszło tak źle, jak teraz na to patrzę. Tak - to już wszystkie zakupy z drogerii wizaz24. W ciągu tego miesiąca przytrafiły mi się też bardzo szybkie i dość mizerne w skutkach zakupy z Biedronki:
Ani maseczka, ani płatki celulozowe szału tutaj nie robią i to nie o nie mi tutaj chodzi =) Otóż największym zaskoczeniem tych zakupów jest ozdobny dyfuzor zapachowy, który dorwałam za 7,99 zł. Ma bardzo przyjemny, delikatny zapach (a przynajmniej taki się wydaje być przez folię zabezpieczającą =D) i planuję go postawić w mojej nowo powstałej łazience. Tak, to już jest ten moment, w którym stolarz montuje ostatnie meble, a ja wpadam powoli w szał zakupowy związany z pierdołami do przyszłego mieszkanka. Mam nadzieję, że dyfuzorek mi się sprawdzi =)
Hmm... Co by tutaj dalej... Może zakupy z DMu i niemieckiego Rossmanna? Ostatnio z coraz większą uwagą śledzę wychodzące tam nowości. W końcu przed samymi świętami mój mężczyzna ostatecznie zjeżdża z delegacji i skończą mi się regularne zakupy =) Póki co powiększyliśmy zapas żeli pod prysznic o dwa egzemplarze kwiatowej wersji z lamą oraz zakupiliśmy mydło w płynie =)
Nawet nie wiecie (chyba, że zaglądacie na mojego IG, to wiecie =P) jak bardzo żałuję, że nas polskie rossmanny tak nie rozpieszczają. Rzucili nam waniliowy żel z lamą, który moim zdaniem na dłuższą metę pachnie przeokropnie słodko, i to w zasadzie wszystko. A za granicą co? Jagodowe mydełko do rąk, które pachnie obłędnie i niczym mu nieustępujący, lekko kwiatowy żel pod prysznic. Pominę już fakt papieru toaletowego w lamy, bo to już trochę przegięcie, ale jakby nie patrzeć, to zawsze coś nowego =D
Namiętnie też powiększam mój zapas maseczek. Jak wiecie, nie tylko je zbieram i odkładam do pudełka, ale również regularnie ich używam, co widzicie po zdjęciach na Insta =D Swoją drogą... ciekawe, czy czarna maseczka z Isany okaże się tak samo dobra, jak różana maseczka w płacie z Balea?
Tak, tutaj też poprosiłam o mały refill. Chociaż w moim guście pachnie najgorzej na świecie (osoby lubiące zapach róży będą miały zupełnie inne zdanie) to jednak jej działanie bardzo mi się spodobało. Fajnie będzie do niej wrócić w kryzysowych sytuacjach =)
No... a w maseczkach to trzeba mieć wybór nie? Dajcie znać, czy Wy też tak chomikujecie, czy kupujecie po 1 - 2 i regularnie je zużywacie! Ja jakoś czuję się nieswojo nie mając w zanadrzu konkretnej artylerii masek =D
Oglądając jeden z ostatnich filmików szusz na youtubie postanowiłam też sprawdzić zachwalany przez nią olejek do demakijażu. Trochę wstyd się przyznać, ale nigdy nie próbowałam demakijażu olejkami, więc za jakiś czas będę miała okazję w końcu sprawdzić z czym to się je.
Postanowiłam też przygotować mały post porównujący węglowe chusteczki micelarne z niższej półki cenowej. Jak łatwo się domyślić, mój wybór padł na Marion, Balea oraz Isana =)
Przez najbliższy czas to chusteczek do demakijażu to mi z pewnością nie zabraknie =D I maseczek też! Bo za sprawą konkursu organizowanego przez sklep Shibushi udało mi się przygarnąć jeszcze jeden egzemplarz płachtowej maseczki ... Czy nie wygląda ona uroczo? =D
Jak wiecie, w marcu przyszła do mnie również kolejna edycja Chillboxa. To, co w niej znalazłam znajdziecie oczywiście w osobnym wpisie [KLIK], a same kosmetyki widzicie na poniższym kolażu =)
A skoro już o kolażach mowa... Na samym początku miesiąca przywędrowała do mnie przeogromna nagroda od Kasi [KLIK]! W zasadzie miałam dostać tylko kilka fantów z piernikowej edycji Balea:
Jakieś maseczki i zestaw mini olejków do kąpieli...
Jednak ja wyciągałam z tego kartonu i wyciągałam, a produkty nie chciały się kończyć!
Można powiedzieć, że czułam się jak małe dziecko na święta! Tak wielkiej paczuchy, to ja naprawdę się nie spodziewałam! =D
No i jeszcze to:
Dlatego jeszcze raz bardzo, ale to bardzo dziękuję! Niby przypadła mi druga nagroda, ale szczęścia tu jest tyle, jakbym dostała ich kilka =D
Uff.... Kosmetycznie to już by było chyba wszystko. Przeprowadzając się na swoje pielęgnacyjnie będę ustawiona na dobre pół roku, z czego w sumie się cieszę =) Kosmetyków nigdy dość, a od razu po wyprowadzce od rodziców będę miała tych wydatków i tak nieprzeciętnie dużo. Na sam koniec chciałabym Wam jeszcze coś pokazać. Jest to oczywiście pachnąca nagroda od Aromaci [KLIK]
Są to ręcznie robione dyfuzorki nasączone aromatycznymi olejkami. Jak poszłam je odebrać na pocztę, to całe pomieszczenie pachniało cytrusami =D Sami powiedzcie, czy nie będą piękną ozdobą? Sówka z pewnością trafi do garderoby (która swoją drogą już stoi i jest przegenialna! =D) a serducho chyba zawieszę w aucie. Jestem oczarowana tymi wzorami, a z tego co wiem, aromaci mają ich jeszcze kilka. Dyfuzorki są oczywiście wielokrotnego użytku - po tym, jak przestaną pachnieć wystarczy ponownie je nasączyć ulubionym olejkiem zapachowym. Mnie to rozwiązanie kupiło, z pewnością chcę ich więcej i Wam też je polecam =)
Także Kochani, teraz to już z pewnością wszystko! Gratulacje dla wytrwałych, którzy przejrzeli ten wpis do końca =D Dajcie znać, co zainteresowało Was najbardziej i co Waszym zdaniem powinnam w pierwszej kolejności zgarnąć do łazienki =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Jaka piękna sówka. Cudo.
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie wygląda i przepięknie pachnie =)
UsuńSame godne uwagi produkty. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rzeczywiście tak będzie - większość z nich zamawiałam w ciemno =)
UsuńŚwietne nowości, tą esencje rumiankową miałam i byłam zadowolona, nie wiedziałam, że kallos ma taką wersje zapachową ;p
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ta maska mango to jedna z ostatnich nowinek Kallosa. Mam nadzieję, że się sprawdzi =)
UsuńŚwietne nowości, Balea zawsze mnie kusi- nigdy ich nie miałam:)
OdpowiedzUsuńŻele pod prysznic, mydełka i balsamy do ciała są świetne, tak samo jak niektóre maski do twarzy i większość produktów do kąpieli. Polecam się rozejrzeć za Baleą w sklepach z niemiecką chemią albo w drogeriach internetowych, jeżeli rzeczywiście masz na nią ochotę =)
UsuńIle nowości u Ciebie :) a ja nie znam nic ;) ostatnio jestem do tyłu z nowinkami bo nie robiłam zakupów od stycznia ;)
OdpowiedzUsuńJa musiałam nadrobić braki w tonikach, ale skończyło się jak zwykle =P
UsuńO matko ale nowości! Mi by to pewnie starczyło na rok!;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Z tym rokiem to bym nie przesadzała ;P Chociaż żeli do mycia twarzy rzeczywiście może mi wystarczyć =P
UsuńDo łazienki zabrałabym w pierwszej kolejności Balea :D bardzo lubię, tak pięknie pachną :)
OdpowiedzUsuńMaseczki kolekcjonuję ;) żartuję ponieważ zużywam regularnie.
Oczywiście zapraszam do mnie, zobaczysz jakie ostatnio ja poczyniłam zakupy maseczkowe - to już prawie miesiąc temu.
Odkąd otworzyłam pierwszy żel, pokochałam zapachy Balea - cudowne są =)
UsuńOoo przegapiłam tą zimową serię Balea. Za to ich kuleczki do kąpieli uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz, kuleczek od nich jeszcze nie miałam =)
UsuńSama "napadłam" na DM w tym tygodniu, więc wiem jaka to radocha, gdy ma się paczkę kosmetyków Balea :D
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja tak mam? xD
UsuńSporo tego, ale będę wyczekiwać recenzji wszystkich produktów i mam nadzieję, że wszystkie będą godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję =P Bardzo nie lubię pisać negatywnych recenzji =)
UsuńJakie wspaniałości:) maseczki kallos omijam u mnie się nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńA które konkretnie? U mnie bananowa i borówkowa działały bez zarzutu, a ta mango podoba mi się jeszcze bardziej =)
Usuń