EXFOLIATING GEL BODY SCRUB
-BLUEBERRY-
THE BODY SHOP
To chyba pierwszy peeling do ciała na moim blogu =) Fakt, nie używam ich zbyt często i zdecydowanie bardziej ciągnie mnie do nich latem, ale skoro znalazł się w moich łapkach, to z chęcią Wam o nim opowiem =)
Informacje od producenta:
Peeling usuwa martwe komórki naskórka, stymuluje mikrokrążenie skóry, pozostawiając ją miękką i gładką. Zawiera miód, sproszkowane pestki orzecha włoskiego oraz sproszkowane pestki malin. Ma przyjemną, żelową konsystencję.
Skład:
Aqua, Glycerin, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Junglas Regia Shell Powder (Walnut), Rubus Ideaus Seed (Raspberry), Silica [NANO], Polysorbate 20, Benzyl Alcohol, Phenoxyethanol, Mel (Honey), Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum, Limonene, Sodium Hydroxide, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzophenone-3, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Disodium EDTA, PEG-30 Dipolyhydroxystearate, Trideceth-6, Denatonium Benzoate, Cl 60730/Violet 2, Cl 14700/Red 4.
Pojemność: 250ml
Cena: 70-80zł.
Moje wrażenia:
Konsystencja peelingu jest rzeczywiście przyjemna - dość gęsta, żelowa, łatwo się ją rozprowadza na skórze. Wewnątrz zatopione są dwa rodzaje granulek ścierających:
- proszek z orzecha, który jest bardzo drobny i idealny do dokładnego peelingu całego ciała
- "proszek" z pestek malin - według mnie to są po prostu pestki malin, widoczne gołym okiem, których jest zdecydowanie mniej - idealnie sprawdzają się jako dodatkowy masaż skóry.
Ilość ścierających drobin jest "w sam raz" - ani za dużo (czy w ogóle może być za dużo? =P) ani za mało. Żelowa konsystencja daje przyjemny poślizg podczas wykonywania peelingu.
O zapachu już mówiłam przy okazji prezentów gwiazdkowych - pachnie obłędnie - orzeźwiająco, odświeżająco owocowo, ni to jagodą, ni to borówką, ja czuję tam nawet lekki zapach lasu. Uwielbiam takie zapachy.
Bardzo podoba mi się też opakowanie, które ma formę mojego ulubionego, odkręcanego słoiczka. Jest wykonane z trwałego, grubego plastiku, a zakrętka wydaje się na tyle mocna, że produkt nie powinien nam się wylać przy najbliższej okazji. Dodatkowo jest to też bardzo estetyczne opakowanie - stanie się piękną, elegancką ozdobą mojej łazienki =)
Peeling w przyjemny, bezbolesny sposób masuje skórę, dobrze zdziera martwy naskórek, pozostawiając ciało miękkie, delikatne i nawilżone. Nadaje się do stosowania zarówno na mokro jak i na sucho, jednak wiadomo, że ta druga opcja może jest nieco bardziej odczuwalna, ale daje też lepsze efekty. Produkt zostawia na skórze swój cudowny zapach jeszcze na kilka godzin, dlatego ja stosuję go na wieczór - żeby w ciągu dnia nie kłócił się z moimi perfumami.
Jeżeli lubicie produkty z The Body Shop, ten też powinniście przede wszystkim powąchać, ale również przetestować na własnej skórze =)
Jaki jest Wasz ulubiony zapach z The Body Shop? =)
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Wygląda smakowicie :) Trafiłam do Ciebie korzystając z funkcji losowo wybieranego bloga. Zostaję na dłużej, bo podoba mi się u Ciebie. Jeśli masz ochotę, zorganizowałam rozdanie, w którym do wygrania jest wybrany wosk Yankee ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam częściej =)
UsuńUwielbiam The Body Shop! :) Co prawda zapach Blueberry nie przypadł mi za bardzo do gustu, mam innych zapachowych ulubieńcow. ;) A peelingu żelowego jeszcze nie miałam. Bardzo ciekawy. :)
OdpowiedzUsuńAkurat zapachów jest tyle, że jest w czym wybierać - na szczęście = )
Usuń