Jak rozpoczęliście Nowy Rok? Macie jakieś postanowienia noworoczne? Ja z pewnością chcę bardziej zadbać o bloga, wrócić do tej regularności, którą mogłam się pochwalić jeszcze pół roku temu. Niestety, cały czas walczę z zegarem i próbuję pogodzić wszystkie aspekty codzienności, które może już nie są takie nowe, ale cały czas potrafią zaskoczyć i przytłoczyć.
Dlatego ruszam z kopyta - kawę mam zrobioną, Wam też polecam zaopatrzyć się w coś dobrego, zacznijmy nowy, blogowy rok wpisem o kosmetycznych zdobyczach grudnia = )
Grudzień 2018 był kolejnym miesiącem, w którym do kosmetycznych zakupów podchodziłam raczej sceptycznie. Raz, że nie narzekam na brak kosmetyków, a dwa - spodziewałam się, że grudzień jako miesiąc świąteczny, przyniesie ze sobą kilka nowych egzemplarzy. Dlatego moje zakupy opierają się głównie na maseczkach w płachcie, które wpadły mi do koszyka podczas codziennych zakupów w Biedronce:
Recenzja edycji świątecznej Muju Korean Beauty znajduje się już na blogu. O tych maseczkach możecie poczytać tutaj: [KLIK], natomiast na recenzję sylwestrowo - brokatowych maseczek od Marion dla Be Beauty Care musicie poczekać do weekendu =) Chociaż mogę już uchylić rąbka tajemnicy i przyznać, że jest dużo lepiej niż podczas poprzednich spotkań z tą serią!
Muszę przyznać, że wyprowadziłam się na magazynową pustynię. Wszelkie kioski, większe sklepy i inne miejsca z gazetami albo nie mają tego, co bym chciała, albo posiadają same przestarzałe numery. Na szczęście udało mi się wypatrzeć odpowiednią miejscówkę w pobliżu mojej pracy. Nie odpuściłam więc nowemu Zwierciadłu, do którego dołączono płyn micelarny Rosadia. Seria aloesowa okazała się bardzo trafiona, mam więc nadzieję, że tu nie będzie inaczej =)
W grudniu swoją premierę miało również nowe pudełko subskrypcyjne z branży beauty. Zapowiadają kosmetyczne nowinki i produkty o ograniczonej w Polsce dostępności. Nie jest to typowa, dwunastomiesięczna subskrypcja, więc postanowiłam zobaczyć, co w trawie piszczy.
O pudełku I LOVE BOX możecie poczytać tutaj: [KLIK]. Od siebie dodam, że dobrałam się już do malinowego mini treat box'a i jestem bardzo zadowolona z jakości. Żel pod prysznic służy mi, co prawda, jako mydło do rąk w piance, ale dobrze myje, nie wysusza ani nie podrażnia. Natomiast masełko ma bardzo ciekawą konsystencję - trochę jak z pogranicza musu i plasteliny, ale rozprowadza się bardzo dobrze, szybko się wchłania no i co najważniejsze, nawilża. O reszcie produktów będę informować na bieżąco - wypatrujcie wpisów na ich temat =)
Myśląc nad resztą zakupionych przeze mnie w grudniu kosmetyków, dochodzę do wniosku, że muszę wspomnieć o całym koszyku miniatur, który uzbierałam z kalendarzy adwentowych. W 2018 zdecydowałam się na kalendarz z W7 oraz z Douglas'a.
Zawartość jednego i drugiego bardzo przypadła mi do gustu. Kolorówka W7 chodziła za mną od dawna, stąd też mój wybór. Powoli zaczynam korzystać z tych miniaturek i z radością przyznaję, że większość jest całkiem całkiem =)
Kalendarz z perfumerii Douglas również mnie nie zawiódł - znalazłam tam sporo maseczek, pielęgnacyjnych miniatur o przyzwoitej pojemności i kilka zapachów. Jeżeli jesteście ciekawi, co dokładnie znalazłam w (już =D) zeszłorocznych kalendarzach, to zapraszam Was na mojego Instagrama [KLIK]. Jednocześnie śledziłam zawartość innych kalendarzy adwentowych, a co za tym idzie, mam już swoją listę na tegoroczny grudzień =D Nie będę ukrywać, że najchętniej upolowałabym kalendarz od Lumene =).
Jakby nie patrzeć, to już koniec moich grudniowych zakupów. Na szczęście zostało mi jeszcze kilka drobiazgów pochodzących z paczek ambasadorskich i prezentów choinkowych =D
Dokładnie 6 grudnia zapukał do moich drzwi kurier z paczką od Eveline Cosmetics. Mój Święty Mikołaj przyniósł produkty z nowej serii Royal Snail - krem BB, regenerującą maseczkę oraz krem do twarzy. Niedługo minie miesiąc, odkąd mam przyjemność testować te produkty, możecie więc zacząć wypatrywać recenzji =)
A że w ubiegłym roku byłam wyjątkowo grzeczna, zasłużyłam również na prezent gwiazdkowy. Moim Gwiazdorem okazał się pasaż ekologiczny helfy.pl, który przejrzał mnie na wylot i obdarował kosmetykami idealnie dobranymi do moich kosmetycznych potrzeb i fascynacji:
Sama jestem w szoku, ale naprawdę nie ma tutaj produktu, którym nie byłabym zainteresowana. Ogromne brawa dla Pani Mikołajowej, która kompletowała paczkę dla mnie, odwaliła kawał dobrej roboty =D
Praktycznie każdy, kto zdążył choć trochę mnie poznać wie o moim kosmetycznym bziku. Nic więc dziwnego, że choinkowe prezenty również były utrzymane w tym tonie. Co takiego sprezentowali mi bliscy?
Zestaw kredka do oczu + tusz do rzęs Vamp! od Pupa. Jako, że tusz od W7 nie spełnił w pełni moich oczekiwań, dobrałam się już do tych kosmetyków i wcale nie żałuję. Kredka jest super mięciutka, rozciera się jak marzenie, a przy tym jak zastygnie, to na amen. Natomiast maskara była gotowa do użytku od razu po otwarciu i tworzy z moich lichych rzęs prawdziwy wachlarz, który przykuwa wzrok innych. Nie kruszy się, nie robi mi pandy, póki co jestem naprawdę zadowolona.
Zestaw kosmetyków Nivea - może nie jest to szczyt moich marzeń, ale z pewnością są to produkty, które się nie zmarnują. Dezodorant został przygarnięty przez mojego faceta, a na resztę produktów z pewnością przyjdzie pora.
Produkty od The Ordinary. są na mojej chciej-liście od dawna. Nasłuchałam się o nich wiele - zarówno dobrego, jak i złego - i po prostu musiałam sprawdzić choć małe co - nieco na sobie. Mój M. postanowił spełnić to małe marzenie i wrzucił pod choinkę widoczne na zdjęciu cztery opakowanka. Póki co dobrałam się do produktu pod oczy, ale jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić Wam cokolwiek na jego temat.
Ostatni prezent dostałam od rodziców, którzy w tym roku postawili na perfumy. Jeżeli jesteście na bieżąco z moim kontem na IG, to pewnie nie macie najmniejszych wątpliwości o który zapach poprosiłam =)
Pure XS od Paco Rabanne, czyli zmysłowy, kwiatowo - słodki zapach, który skradł moje serce jeszcze w listopadzie. Zimą używam go na co dzień, latem z pewnością umili mi niejedno wieczorne wyjście. Najbardziej urzekła mnie końcowa nuta zapachowa, która kojarzy mi się z karmelowym popcornem, jednak jeżeli ciekawią Was wszystkie zapachy skryte w tych perfumach, to odsyłam Was do wpisu o ulubieńcach, gdzie opisałam je dokładniej: [KLIK].
Niewiele kupiłam, a wpis jak zawsze ciągnie się kilometrami =D Dajcie znać, które produkty zaciekawiły Was najbardziej i jakich recenzji nie możecie się doczekać. Postaram się wziąć to pod uwagę podczas uzupełniania blogowego planera =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Trudno się zdecydować na konkretny produkt, kiedy prezentujesz samych wspaniałości. 😊
OdpowiedzUsuńMoże pojawiające się recenzje jakoś pomogą =) sama mam nadzieję, że okażą się takie wspaniałe w użytkowaniu =)
UsuńMam ten płyn micelarny Rosadii i używam codziennie rano ♡
OdpowiedzUsuńU mnie czeka w kolejce, ale cieszę się, że Ty jesteś zadowolona. Oby u mnie było podobnie =)
UsuńOoo, ten zapach Pure xs muszę koniecznie powąchać! Uwielbiam karmelowy popcorn :D
OdpowiedzUsuńZapach jest cudowny, koniecznie sprawdź =)
UsuńTen zapach jest boski :)
OdpowiedzUsuńCiężko się nie zgodzić =)
UsuńZazdraszczam głównie The Ordinary :D
OdpowiedzUsuńPolecam sklep cosibella.pl, skąd je zamawialiśmy =)
UsuńBędę czekać na wpis o biedronkowych maskach :)
OdpowiedzUsuńSzykują się na niedzielę =)
UsuńBardzo fajne podsumowania. Kosmetyki Rosadia znamy i lubimy. Zaciekawiły nas kosmetyki The Ordinary. Jak się sprawują?
OdpowiedzUsuńMam je dopiero od niedawna, a póki co otworzyłam serum pod oczy. Niestety jest jeszcze za wcześnie, żebym mogła Wam coś na ich temat powiedzieć. Jak tylko wyrobię sobie na ich temat jakąś opinię, to z pewnością pojawią się recenzje =)
UsuńWow! Mnóstwo z opisanych tutaj produktów mnie zaciekawiło. Będę do Ciebie częściej zaglądać z przyjemnością, by poznać Twoje opinie o tych kilku z pokazanych tutaj kosmetyków.
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać! Zapraszam serdecznie =)
UsuńDużo tego :D Ciekawią mnie te produkty "ślimakowe" :D z Eveline ;)
OdpowiedzUsuńIch recenzje planuję wstawić jeszcze w tym miesiącu, ale powiem Ci, że fajne są =)
UsuńChyba to taki zimowy spadek motywacji. Ja też od października do grudnia miałam problem z ogarnięciem się. Na szczęście wyszłam na prostą i już trochę lepiej mi się pisze itd. Bardzo proszę o recenzję produktów the ordinary. Jestem bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńRecenzje będą na pewno! Muszę tylko trochę je potestować =)
UsuńOch, The Ordinary! Też mnie bardzo ciekawią ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńOby były tak dobre, jak czytałam =)
Usuń