REGENERUJĄCA MASECZKA SLEEP WELL
- Z OLEJEM ABISYŃSKIM -
SORAYA
Dzień dobry Kochani! Trochę to trwało, ale najwyższa pora przedstawić Wam trzecią maseczkę z serii Sleep Well od Soraya! Tym razem przetestowałam wersję regenerującą, którą producent określił jako medytacja. Czy rzeczywiście pozwoliła mojej skórze odzyskać wewnętrzną równowagę i wydobyć najlepszą wersję siebie?
Obietnice producenta:
Szukasz sposobu na relaks i wyciszenie przed snem? Może chwila medytacji? Maseczka z żółtą glinką i odżywczym olejem abisyńskim dobrze zrobi Twojej przesuszonej i zmęczonej po całym dniu cerze.
Innowacyjna maseczka z glinką, której nie musisz zmywać sprawia, że skóra przez całą noc korzysta z jej dobroczynnego działania. Obudzisz się z poczuciem odżywionej, zregenerowanej i aksamitnie gładkiej skóry, a w lustrze zobaczysz, że wygląda na naprawdę wypoczętą. A więc śpij dobrze!
Cena: +/- 10,00 zł/ 30 ml.
Skład:
Moje wrażenia:
Trzecia tubka sleep well w moich rękach, tym razem w słonecznym, żółtym kolorze. Na pierwszy rzut oka, to właśnie kolor odróżnia ją od pozostałych, maseczkowych sióstr, ponieważ zarówno konsystencja, jak i zapach pozostają bez zmian. Muszę przyznać, że po tak długim obcowaniu z tymi produktami ten świeży, delikatnie słodki zapach niezmiernie dobrze mi się kojarzy i jest idealnym wstępem do wyciszenia i ukojenia zmysłów przed snem.
Wiem, że powtarzam to za każdym razem, ale i tym razem czuję, że muszę to zrobić. Wiecie, co najbardziej podoba mi się w tych maskach? To, że ich formuła oraz działanie pozwalają na potraktowanie ich jako zastępstwo dla tradycyjnego kremu. Na co dzień nie stosuję produktów aż tak bogatych i nawilżających, jednak raz, dwa razy w tygodniu serwuję mojej skórze taki zastrzyk właśnie w postaci maseczki Soraya, która wcale nie wyklucza stosowania innych elementów mojej wieczornej rutyny pielęgnacyjnej. Spokojnie mogę nałożyć tą maseczkę na serum, dorzucić krem pod oczy, a na deser jeszcze raz wszystko spryskać ulubionym hydrolatem bez obaw, że nadmiar dobroci zadziała jak zatykająca pory bomba niedoskonałości.
Wersja regenerująca jest tak naprawdę przyjemną maseczką nawilżająco - wygładzającą, po której nasza skóra będzie miękka jak aksamit. Chociaż będąc z Wami w pełni szczerą, to niewiele się ona różni od wersji nawilżającej czy dotleniającej, chociaż ta ostatnia nadal jest moim faworytem wśród Sleep Well ze względu na niesamowity efekt wypoczętej, rozświetlonej skóry.
W rodzince maseczek na dobranoc znajdziecie jeszcze różową wersję wygładzającą, która jak podejrzewam, również nie pożałuje skórze odpowiedniej dawki nawilżenia. Wybór tak naprawdę zależy do Was, bo każdy z tych produktów jest wart uwagi i w każdym z nich możecie odnaleźć coś, na czym Wasza skóra skorzysta. Moim ulubieńcem pozostaje zielony wariant dotleniający, o którym możecie poczytać tutaj [KLIK], natomiast ten link [KLIK] przeniesie Was do recenzji maseczki nawilżającej. Miłego czytania oraz testowania =)
Jeżeli mieliście okazję poznać którąś z masek Sleep Well koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzu! Rzetelnych opinii nigdy dość =)
Za możliwość przetestowania glinkowej maseczki regenerującej na noc dziękuję ekipie Soraya
Jednocześnie informuję, że każde napisane przeze mnie słowo jest szczerą prawdą, której nie da się zmienić za żadne pieniądze =D
Do następnego wpisu!
SnuKraina =)
Kuszą mnie te maski, jak pewnie wspominałam :D Jednak teraz mam już 'mały' zapas, który muszę zużyć zanim kupię kolejne :)
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie miałam ale mam taki zapas masek, że nie wiem kiedy zużyję :)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na taką maseczkę, bo uwielbiam maski w tubce właśnie, ale widzę w składzie jedną rzecz, której moja cera nie toleruje niestety i dostałabym wysypu niedoskonałości :/
OdpowiedzUsuńJa też kilka razy w tygodniu lubię zamiast kremu nałożyć maseczkę na noc. Dalej katuję perfectę. Miała starczyć na 15 użyć a już zrobiłam dwa razy tyle i dalej ją mam :D. Obecnie mam problemy z wybieraniem nowych produktów do testów, nic mi się nie widzi. Ta maseczka wydaje mi się, że daje taki efekt jak wspomniana perfecta. Bardziej kusi mnie dotleniający wariant ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś skuszę się na jakąś wersję bo często je widzę w Drogerii Laboo :)
OdpowiedzUsuń