NATURALNY PŁYN MICELARNY
- OLEJ INCA INCHI, EKSTRAKT Z ALOESU & OGÓRKA -
BE ORGANIC
Dobry płyn micelarny, to obowiązkowe wyposażenie mojej łazienki, tak samo jak krem nawilżający albo oczyszczająca maseczka. Najczęściej sięgam po niego rano, by zmyć z twarzy resztki nocy, ale nierzadko jest też jednym z etapów mojego demakijażu. Szczególnie wtedy, gdy w szybkim tempie chcę zmyć wierzchnią warstwę makijażu, pozostawiając sobie dokładniejsze mycie na później. Ostatnio miałam okazję używać płynu poznańskiej marki Be Organic, dlatego chciałabym Wam o tym gagatku opowiedzieć =)
Obietnice producenta:
Płyn micelarny idealnie sprawdza się do codziennego odświeżania skóry i przygotowania jej do makijażu, delikatnie oczyszczając skórę z sebum, matując i zapobiegając błyszczeniu. Dzięki naturalnym właściwościom składników aktywnych działa przeciwzmarszczkowo, łagodzi podrażnienia, jednocześnie nawilżając i regenerując skórę twarzy. Używając go Twoja skóra będzie ukojona i świeża.
Składniki aktywne:
Sok z aloesu - świetnie nawilża, ma działanie gojące i przeciwzapalne, wzmacnia ochronę skóry
Hydrolat różany - nawilża i łagodzi oraz wzmacnia naczynka krwionośne
Ekstrakt z ogórka - działa rewitalizująco, zmiękczająco, odświeżająco oraz przeciwstarzeniowo
Olej inca inchi - wzmacnia naturalną barierę skóry, poprawia elastyczność
Wyciąg z miodli indyjskiej - działa przeciwzapalnie, antybakteryjnie i przeciwwirusowo
Cena: 37,00 zł/ 200ml, dostępność: [KLIK]
Skład:
Moje wrażenia:
Ten płyn micelarny, to jeden z zakupów przyniesionych do domu po wiosennej edycji poznańskich targów ekocuda. Trochę czekał na swoją kolej, jednak koniec końców i on trafił do grona kosmetyków używanych, a na chwilę pisania tej recenzji - nawet tych już zużytych.
Zamknięto go w prostej, plastikowej butelce z przyjemnym dozownikiem. Powiem Wam, że wszędzie tam, gdzie pompka nie ma sensu - ten rodzaj nakrętki jest dla mnie strzałem w dziesiątkę, dzięki któremu nie muszę uganiać się za nakrętką, a na dodatek jestem w stanie otworzyć i zamknąć opakowanie jedną ręką. Mowa tutaj oczywiście o czymś takim:
Konsystencja tego produktu jest łudząco podobna do zwykłej, kranowej wody, natomiast zapach skutecznie nam to złudzenie rozmywa. Naprawdę ciężko mi określić ten zapach, nie jest on specjalnie uciążliwy, jednak na tyle specyficzny, bym mogła uznać go za naturalny. Może nie jest najprzyjemniejszy, jednak ostatecznie nie przeszkadza w codziennym stosowaniu, nie zwraca na siebie większej uwagi.
Używałam go przede wszystkim rano, do odświeżenia i oczyszczenia skóry z resztek wieczornej pielęgnacji. W tej roli płyn sprawdza się naprawdę dobrze, pozostawiając wyczuwalnie czystą, a jednak nie ściągniętą czy przesuszoną skórę twarzy. Produkt nie podrażnia ani nie powoduje uczucia szczypania czy pieczenia, spokojnie można go więc używać w okolicach oczu. Po przetarciu wacikiem nasączonym tym płynem, skóra jest przyjemnie miękka, z delikatną warstewką nawilżenia, która ekspresowo się wchłania. Warto dodać, że po chwili od zastosowania, skóra wygląda na delikatnie zmatowioną, co również mi się podoba.
Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła wszystkich obietnic i zastosowań, dlatego też zdarzało mi się tym produktem rozpoczynać demakijaż. W tej roli radzi sobie nieźle, chociaż zawsze mogłoby być lepiej. Rozpuszczenie wierzchniej warstwy bardzo lekkiego makijażu trwa dłuższą chwilę, a cera tylko wygląda na czystą. Zmycie tuszu do rzęs czy trwalszej pomadki również nie jest procesem ani szybkim ani prostym. Trochę strach myśleć, jak radziłby sobie z trwalszym makijażem wieczorowym. Z jednej strony nie jestem do końca zadowolona, a z drugiej nigdy nie używałabym do demakijażu samego płynu micelarnego, więc jakiekolwiek działanie oczyszczające powinno być już traktowane jak sukces.
Podsumowując, produkt Be Organic nie jest zły i nie wykluczam, że w dalszej przyszłości sięgnęłabym po niego raz jeszcze =) Ostatecznie do porannego odświeżenia skóry, czyli swojej podstawowej czynności, sprawdzał się dobrze!
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Nie kojarzę tego płynu micelarnego. Ja obecnie używam detoksykujacego z Bielendy i jest bomba 😊
OdpowiedzUsuńSzkoda, że okazał się takim średniakiem :)
OdpowiedzUsuńDla mnie płyn micelarny który nadaje się tylko do zmywania resztek pielęgnacji wieczornej jest mało przydatny. Ja zaczynam też demakijaż micelem, a oczy zmywam tylko nim, bo to jedyny produkt który mi ich nie podrażnia ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam kilku kosmetyków tej marki, jednak płynu micelarnego nie miałam okazji wypróbować. Jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNa dobrą sprawę jak dla mnie sam płyn micelarny jest na tyle dobrym produktem, że uwielbiam z niego korzystać. Mogę jeszcze dodać, że bardzo fajną sprawą jest na pewno korzystanie z płynu micelarnego https://eveline.pl/pielegnacja-twarzy/rodzaj-produktu/plyny-micelarne-mleczka-toniki i ja jestem oczywiście z niego bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuń