2017/05/06

NOWE KOSMETYKI - MAJ 2017

Witajcie! = )
Przychodzę dzisiaj do Was z wcześniej już obiecanym, naprawdę sporym haul'em zakupowym =) W jeden z majówkowych dni udało mi się odwiedzić i spędzić chwilę w niemieckiej drogerii DM, w której zrobiłam zapasy na najbliższe pół roku =P


Oprócz zakupów z DM'u pokażę Wam też prezent kosmetyczny od moich rodziców. Jesteście ciekawi, co będziemy testować w najbliższym czasie? Zapraszam na wpis! =) 
Moje zakupowe szaleństwo obfitowało w zasadzie we wszystkie kosmetyczne kategorie. Zacznijmy zatem od szamponów i innych kosmetyków do włosów =)



Jednominutowa intensywna kuracja do włosów brązowych, Balea - Odżywka ma na celu odżywić włosy, sprawić by były miękkie i elastyczne, dodatkowo podkreślając brązowe refleksy. Jak widzicie sięgnęłam również po szampon z tej serii, a nie chciałam już brać pełnowymiarowej odżywki. Takie maleństwo będzie (mam nadzieję =P) miłą odskocznią od masek i odżywek, których używam na co dzień.
Cena: 0,85 EUR/ 20ml

Szampon do włosów brązowych, Balea - szampon mający podkreślić naturalne refleksy brązowych włosów, dbający o miękkość, elastyczność i naturalny blask. Używany przeze mnie bananowy Kallos powoli już się kończy, dlatego trzeba było uzupełnić zapasy. Jestem bardzo ciekawa, czy jakoś wpłynie na kolor moich włosów, jednak w zupełności wystarczy mi, jak będzie je po prostu dobrze mył =)
Cena: 1,35 EUR/ 250ml

Szampon głęboko oczyszczający, Balea - odkąd zakupiłam taki szampon od Shwarzkopf, moje włosy wyraźnie odżyły. Stosuję go średnio 2 razy w tygodniu, a moje włosy zyskały na objętości i blasku a stosowane maski działają zdecydowanie lepiej. Niestety ten już zbliża się do dna, dlatego postanowiłam sprawdzić czy dużo tańszy zamiennik również sprawdzi się tak dobrze. 
Cena: 1,35 EUR/ 250ml


Maska do włosów z oliwą z oliwek, Garnier - uwielbiam maski i odżywki do włosów, a tych w Polsce jeszcze nie widziałam =) Gdybym miała z każdego rodzaju zakupić pełnowymiarowy słoik to najpewniej nie kupowałabym odżywek przez następne dwa lata. Więc żeby móc przetestować trochę więcej sięgnęłam po miniaturę maski dla włosów suchych i zniszczonych.
Cena: 0.95 EUR/ 20ml

Maska do włosów z mleczkiem pszczelim, Garnier - kolejna miniatura, tym razem z mleczkiem pszczelim dla włosów zniszczonych i łamliwych. Ma odżywiać, wzmacniać i ułatwiać rozczesywanie. Z wielką chęcią zobaczę, jak mi się sprawdzi =)
Cena: 0.95 EUR/ 20ml

Maska do włosów z syropem klonowym, Garnier  - tym razem wersja pełnowymiarowa, ponieważ jestem bardzo ciekawa jego zapachu a nie było wersji miniaturowej. Maska ma na celu intensywnie odżywiać bardzo zniszczone włosy, więc mam nadzieję, że mnie ten produkt nie zawiedzie. Może moje włosy nie są bardzo zniszczone, jednak odżywienie na pewno im się przyda =)
Cena: 2.95 EUR/ 300ml


Serum dodające objętości, Alverde Naturkosmetik - kolejna miniatura do włosów =) Jak wiecie, moje włosy bardzo szybko się przetłuszczają, są cienkie i pozbawione objętości. Saszetka rzuciła mi się w oczy, więc postanowiłam sprawdzić. Jeżeli się sprawdzi, to pomyślę nad zakupem całej serii. 
Cena: 0.95 EUR/ 20ml

2-fazowy produkt do włosów, Alverde Naturkosmetik - odkąd pamiętam moje włosy plączą się od razu po rozczesaniu, a sama próba ich rozczesywania jest okropnie czasochłonna. Powoli wykańczam mój olejek z Ziai, więc ta buteleczka będzie na zapas =) Ma na celu zmiękczać, nadawać połysk i przede wszystkim ułatwiać rozczesywanie włosów. 
Cena: 2.45 EUR/ 150ml


Brzozowy tonik do włosów, Balea - wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie eksperymentowałam z żadnymi tonikami, wcierkami ani innymi podobnymi produktami do włosów. Ten jest moim pierwszym i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie =) Produkt jest przeznaczony m.in. do włosów tłustych i ma działanie odświeżające. Jestem bardzo ciekawa, czy zauważę jakąkolwiek różnicę.
Cena: 1.75 EUR/ 500ml

Oficjalnie można zakończyć serię kosmetyków do włosów, aby gładko i pachnąco przejść do umilaczy kąpieli i innych produktów do pielęgnacji ciała =) 

Płyn do kąpieli z olejkiem, mięta&pomarańcza, Balea - pod koniec ubiegłego roku zakochałam się w podobnym produkcie od Liara. Kiedy zobaczyłam, że Balea ma bardzo podobny produkt po prostu musiałam po niego sięgnąć. Pogoda ostatnio nas niestety nie rozpieszcza, więc musimy rozpieszczać się same. Mam nadzieję, że ten produkt doskonale się do tego sprawdzi. Producent obiecuje relaks, ukojenie i orzeźwienie, a ja wprost nie mogę się tego wszystkiego doczekać =)
Cena: 0.95 EUR/ 500ml


Sole do kąpieli, Tetesept - rzadko sięgam po saszetki do kąpieli, wszelkie płyny w dużych butlach wypadają zdecydowanie taniej i wydajniej. Jednak kto nie skusiłby się na Jedną porcję miłości w ten pochmurny, deszczowy dzień? =)
Cena: 1.15 EUR/ 60g

Esencja do kąpieli, Dresdner Essenz - skoro już skusiłam się na jedną saszetkę, to dlaczego nie wziąć ze sobą drugiej =) Piękna grafika wiosennych motyli jedynie utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcę się w tym wykąpać =).
Cena: 0.95 EUR/ 40ml


Pianka pod prysznic, Bilou - mydełka do rąk w formie piany podobały mi się zawsze, dlatego gdy tylko dojrzałam pieniący się produkt do mycia ciała, wiedziałam, że będzie mój =) Uwielbiam tą delikatność na skórze. A tutaj dodatkowo mamy przepyszny słodko-truskawkowy zapach pączków. Czego chcieć więcej =)
Cena: 3.95 EUR/ 200ml

Pianka pod prysznic, Balea - produktów do kąpieli nigdy dość, szczególnie takich smakowicie pachnących. Wersja Balei jest jednak prawie dychę tańsza - czy cena robi różnicę? Czekajcie na wpis! =) 
Cena: 1.95 EUR/ 200ml

Pianka - balsam do ciała, Balea - kolejny produkt w piance, tym razem jest to balsam do ciała. Czy mówiłam już, że uwielbiam formę piany? Balsamu w takiej formie jeszcze nie miałam, dlatego również trafił do mojego koszyka =)
Cena: 1.95 EUR/ 200ml


Balsam do ciała, Balea - z balsamami do ciała najczęściej jestem mocno na bakier, jednak produkt dozowany wygodną pompką zawsze sprawdzi się chociażby jako krem do rąk. Słodki zapach brązowego cukru i figi dopełnia całości. Uwielbiam słodko pachnące kosmetyki do ciała =)
Cena: 1.95 EUR/ 350ml

Solny peeling do ciała, Balea - ostatnio otwarty przeze mnie peeling zaliczy denko w najbliższym czasie (wpis na blogu już niedługo), dlatego pora uzupełnić zapasy =) Oprócz tego, że był to jedyny peeling do ciała, który wpadł mi w oko, to jeszcze słyszałam o nim wiele pozytywów. Chętnie go sprawdzę =)
Cena: 2.95 EUR/ 250ml

Płyn micelarny, Balea - kolejny produkt kupiony "na zapas", jednak na pewno się on nie zmarnuje. Płyny micelarne schodzą u mnie akurat jak woda =) Wiem, że ten jest przeznaczony do cery suchej i wrażliwej, a moja zdecydowanie do suchej nie należy, jednak jest to tylko płyn micelarny. Jeżeli będzie dzięki temu jeszcze delikatniejszy i bardziej nawilżający, to tylko na plus =)
Cena: 2.95 EUR/ 400ml


Żel do kąpieli, Treaclemoon - miniatura żelu pod prysznic. Uwielbiam nie tylko za to, że mogę zabrać go w podróż, bo akurat mam buteleczki travel size, jednak tych buteleczek jakoś nigdy dość. Przetestuję sobie nowy produkt o pięknym zapachu, a do mojej kolekcji, przy okazji, trafi kolejna buteleczka =)
Cena: 0.95 EUR/ 50ml

Krem do rąk, Treaclemoon - cierpię ostatnio na deficyt kosmetyków do rąk w moich ulubionych, torebkowych wersjach. Naprawdę nie mam ochoty taszczyć ze sobą tych wielkich butli czy tub, a krem do rąk po prostu muszę mieć zawsze przy sobie. Pierwszy z zakupionych przeze mnie kremików ma baaardzo słodki zapach pianek marshmallow - jest on naprawdę realistyczny! I strasznie długo utrzymuje się na rękach =) Mi jednak ten zapach poprawia nastrój i nie przeszkadza w ciągu dnia, aż sama jestem tym zaskoczona =) 
Cena: 1.95 EUR/ 75ml

Krem do rąk. Balea - produkt "na zapas", ponieważ kremy do rąk również schodzą u mnie w zastraszającym tempie, a jak już robić zakupy, to nie ma co sobie żałować =) Ten ma akurat całkiem sporą pojemność, jednak opakowanie jest małe i poręczne, dzięki czemu znajdzie swoje miejsce w każdej damskiej torebce =)
Cena: 1.45 EUR/ 100ml 

Płatki do demakijażu oczu, Balea - całkiem niedawno wykończyłam nasączane płatki od Tami, a płyn micelarny, który obecnie używam okropnie szczypie w oczy. Płatki do demakijażu brzmiały jak strzał w dziesiątkę, aż żal było nie wziąć =) 
Cena: 0.95 EUR/ 50sztuk


Maska 3w1, Lavera Naturkosmetik - może i pokochałam czarne mydło, ale nic nie zastąpi mojej skórze porządnego, mechanicznego peelingu. Ta maska ma w sobie całkiem spore drobiny, mam więc nadzieję, że oprócz oczyszczającej roli maseczki, będzie też nieźle peelingowała moją skórę.
Cena: 4.95 EUR/ 125ml

Maseczka oczyszczająca, Lavera Naturkosmetik - maseczki saszetkowe towarzyszą mi od zawsze, dlatego tą wrzuciłam do koszyka odruchowo, tak dla sprawdzenia =) 
Cena: 1.95 EUR/ 10ml

Lekki fluid do cery tłustej i zanieczyszczonej, Lavera Naturkosmetik - o firmie Lavera naczytałam się wiele dobrego, nic więc dziwnego, że sięgnęłam po krem tej firmy. Od dłuższego czasu stosuję kremy z pudełek subskrypcyjnych i zatęskniłam za czymś, co wybieram sama i co jest idealnie dopasowane do potrzeb mojej skóry. Już całkiem niedługo się do niego dobiorę =)
Cena: 7.95 EUR/ 50ml


Miętowy balsam do ust, EOS - jajeczko do EOS miałam już jakiś czas temu. Polubiłam je za zapach i delikatne działanie nawilżające. Świetnie sprawdzał się też pod pomadki kolorowe. Tym razem zdecydowałam się jednak na tradycyjny sztyft z nadzieją, że zdążę go zużyć zanim mi się zepsuje, tak jak miało to miejsce z pełnowymiarowym jajeczkiem.
Cena: 2.95 EUR/ 4g

Balsam do ust z woskiem pszczelim, Bee Natural - balsamów do ust nigdy dość! Mam je w zasadzie w każdej torebce czy kieszeni kurtki. Kosmetyki z woskiem pszczelim zawsze kojarzyły mi się dobrze, dlatego postanowiłam wrzucić do koszyka jeszcze ten malutki sztyft. Zobaczymy jak to będzie =) 
Cena: 1.95 EUR/ 4,2g

Pomadki do ust, Alverde - kosmetyki kolorowe od Alverde wzbudziły moją szczególną ciekawość ze względu na swoje składy. W swoich planach miałam zakup kilku takich i m.in. trafiło na te pomadki/ barwiące błyszczyki. Wybrałam dwa kolory - 20 luminous coral oraz 40  lovely violet. Póki co nie jestem nimi zachwycona, jednak póki co daję im szansę za szansą i próbuję się zaprzyjaźnić.
Cena: 2.95 EUR/ 10ml 


Róż do policzków, Alverde - róży nigdy dość! =) Ten, jak sama nazwa (apricot) wskazuje, jest w pięknym, brzoskwiniowym kolorze. Na skórze wygląda bardzo naturalnie, w zależności od karnacji sprawdzi się nie tylko jako róż, ale również delikatny bronzer do ocieplania cery =)
Cena: 2.95 EUR/ 4g

Korygujący puder do twarzy, Alverde - od dawna czaiłam się na taki kolorowy puder. Te zakupy to był doskonały moment, żeby się właśnie w takowy zaopatrzyć. W końcu nie tak łatwo w Polsce o puder z dobrym składem w niskiej cenie =)
Cena: 3.95 EUR/ 11g

Eyeliner, Alverde - z eyelinerami mam pewien problem, ponieważ bardzo chciałabym ich używać, lubię ten efekt przyciemnienia na oku, a jednocześnie z pędzelkami sobie nie radzę a moja ręka trzęsie się jakbym dostała ataku parkinsona. Dlatego też sięgnęłam po eyeliner, który zamiast tradycyjnego pędzelka ma silikonowy aplikator w takim kształcie. I wiecie co? Jest to ogromne ułatwienie przy trzęsących się dłoniach - kreseczki wychodzą prawie że idealne i to już przy pierwszym podejściu =)
Cena: 2.95 EUR/ 3ml

Podkład Fit Me!, Maybelline - skoro nie dostałam mojego ulubionego podkładu z Catrice postanowiłam sięgnąć po ten. Słyszałam już wiele pozytywnych recenzji, więc nic nie stracę, jak sama go przetestuję. 
Cena: 5.95 EUR/ 30ml

Maskara Baby Roll, Loreal Paris - zawsze lubiłam maskary od Loreala, szczególnie tą tradycyjną, czerwoną. Wersji Baby Roll jeszcze nie widziałam, szczoteczka wyglądała zachęcająco no i do tego obietnica wydłużenia - czego chcieć więcej? Z pewnością znajdzie się dla niej miejsce na osobny post =) 
Cena: 9.95 EUR/ 9.1ml

Jeżeli chodzi o zakupy z DM'u to to by było na tyle. Wiem, że jest tego dużo, jednak na pewno nic się nie zmarnuje, a część z tych produktów już jest w użyciu. Czasami wolę zrobić takie zapasy, kiedy mam dostęp do czegoś nowego, niż co chwilę biegać po to samo =). Większość z tych produktów na pewno będzie miało swoje 5 minut na blogu, chociażby dla tych, którzy odwiedzą DM i wpadną w podobny szał zakupowy jak ja =)

Na deser mam jeszcze kilka kosmetyków z nieco wyższej półki, które przywieźli mi rodzice z wakacji. Firma Decleor Paris jest mi marką zupełnie obcą, dlatego tym bardziej cieszę się z takiego prezentu. Co to takiego?



Emulsja matująca - emulsja normalizująco - matująca przeznaczona do skóry mieszanej i tłustej do stosowania rano. Oprócz matowienia ma również oczyszczać, dotleniać, nawilżać oraz normalizować wydzielanie sebum. Aż sama mam dylemat, czy najpierw sięgnę po ten krem, czy ten od Lavera. Już niedługo się okaże =) 

Maska oczyszczająca - rodzice wiedzą, co lubię =) Ta maseczka również jest przeznaczona do skór dokładnie takich jak moja - tłustych i zanieczyszczonych. Ponoć ma bardzo silne działanie oczyszczające i mam ją nakładać jedynie na miejsca naprawdę zanieczyszczone. Już nie mogę się doczekać pierwszego testu tej maski =) 

Oprócz tego do zakupów dorzucono do paczki takie oto próbeczki: 
Krem BB - o bardzo ciekawej konsystencji, jednak o zdecydowanie za ciemnym kolorze. Jednak u mnie nic się nie zmarnuje - przyjdzie słońce, skóra się opali to i krem BB będzie w dobrym kolorze =) Na te eksperymenty będę musiała jednak poczekać. 

Normalizująca esencja ylang ylang - olejek przeznaczony do skóry tłustej. Oczyszcza, normalizuje oraz zmiękcza skórę. Ponoć już dwie krople wystarczą, aby zauważyć efekt. Póki co jednak wykorzystam do cna moje serum oczyszczające, a po tą próbeczkę sięgnę później. 

Krem różany na dzień- dla skóry naczynkowej, odwodnionej, reaktywnej i wrażliwej. Chociaż tubka ma zaledwie 5ml to i tak z chęcią ją wykorzystam - zawsze coś nowego. 

Krem różany na noc - mini tubeczka do kompletu kremu przedstawionego powyżej. Oprócz uspokojenia reaktywności cery producent obiecuje również regenerację i nawilżenie. Pewnie przy tak małej pojemności nawet nie zauważę różnicy jednak nic mi nie szkodzi spróbować =). 


Uffff, duuużooo tego wszystkiego! Ale na szczęście to już koniec! Teraz nie pozostało Wam już nic innego, jak czekać na kolejne recenzje przedstawionych produktów =) 

Który z kosmetyków zaciekawił Was najbardziej?
A może już znacie któryś z nich?
Dajcie znać! =) 

Do następnego wpisu,
SnuKraina =) 


5 komentarzy:

  1. Miałam kiedyś czarną maskę do włosów od Balea i świetnie regenerowała po lecie. Ciekawe jak inne kosmetyki tej marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testy trwają i muszę przyznać, że wypadają całkiem nieźle ;)

      Usuń
  2. Szczerze Ci powiem, że o kosmetykach, o których piszesz w tym wpisie w większości słyszę pierwszy raz. Skąd bierzesz te cudeńka? Z tego co widzę, nie boisz się testować nowości kosmetycznych i należą Ci się za to duże brawa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest, jak wolne chwile spędza się przeglądając asortymenty sklepów z kosmetykami =D

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.