2017/05/14

NYX - LID LINGERIE, SHADOW PALETTE

SHADOW PALETTE
- LID LINGERIE -
NYX


Już jakiś czas temu zrobiłam małe zakupy w sklepie NYX. Odkąd poznałam tą firmę, kojarzyła mi się ona z kosmetykami niezłej jakości w dość przystępnej cenie, jednak dotychczas miałam raptem jedną ich pomadkę. Czy moje zakupy utwierdzą mnie w tym przekonaniu? 
Seria Lingerie kojarzyć może się Wam z matowymi, płynnymi pomadkami w dziennych, nudziakowych kolorach. Całkiem niedawno firma NYX wypuściła również paletkę cieni w podobnych odcieniach i to o niej chcę Wam dzisiaj opowiedzieć =)
Paleta Lid Lingerie wbrew pozorom wcale nie jest taka malutka. Wykonana z twardego, solidnego plastiku, ma prawie 2cm grubości i zdecydowanie czuć ją w rękach. Zamknięcie na zatrzask wydaje się być również bardzo solidne, dość ciężko się tą paletę otwiera. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie się nie połamie =) Sama oprawa cieni bardzo mi się podoba - kasetka wykonana jest estetycznie, wygląda elegancko ale i delikatnie.
Mieści w sobie aż 6 cieni, w których brakowałoby mi ewentualnie jedynie głębokiej, matowej czerni, jednak idzie się obejść bez niej, a zarówno głęboki, ciemny brąz jak i śliwka też świetnie się sprawdzą. 


Każdy z cieni ma masę 1,37g, także dość niestandardowo, jednak według mnie jest to wystarczająca pojemność. Jednak przejdźmy już do kolorów! W końcu to dla nich kupiłam tą paletkę =) 


Pierwszym plusem tego zestawienia jest to, że wszystkie kolory są matowe. Świetnie sprawdzą się zarówno do dziennego makijażu, jak i wieczorowego, lekko śliwkowego smokey. Poza tym mat to moje ulubione wykończenie, ładnie prezentuje się na oku, jest uniwersalne i najłatwiejsze według mnie do nałożenia. 
Cienie są dobrze napigmentowane, co zobaczycie za chwilę na następnych zdjęciach =) Żeby uzyskać pełnię koloru wystarczy nałożyć maksymalnie dwie warstwy. Cienie bardzo dobrze się rozcierają i blendują ze sobą - w szybki i prosty sposób możemy uzyskać zarówno delikatną mgiełkę koloru jak i mocną barwę na oku. Dzięki temu, że rozcieranie tych cieni to czysta przyjemność, trzeba się naprawdę postarać, żeby zrobić sobie nimi plamy. 
Świetne jest też to, że mimo długiej zabawy cieniami, nie zlewają się one kolorystycznie. Na oku można wyróżnić wszystkie kolory i delikatne przejścia, dzięki czemu nie mamy na oku szaro-burej plamy. 
Bardzo łatwo nakładają się na pędzel, jednak mogą się pylić. Szczególnie przy pędzlach z włosiem naturalnym - wtedy pylą się przeokropnie. W zależności od pędzla i ilości nałożonego cienia, mogą się niestety również osypywać pod okiem. Jednak nie jest to jakoś mocno zauważalne, więc wystarczy to zdmuchnąć dużym pędzlem =) 


Przed Wami kolorki z pierwszego rzędu. Ten najjaśniejszy jest idealny do wyrównania kolorytu powieki, czy wyczyszczenia skóry pod brwiami. Jest ledwie zauważalny, jednak nie jest to spowodowane słabą pigmentacją, a kolorem maksymalnie zbliżonym do mojego koloru skóry =) Następne już ciężko przegapić. 
Myślę, że mogą się one spodobać sporej ilości osób, jednak z własnego doświadczenia wiem, że genialnie podkreślają zielony kolor tęczówki =) 


Dodatkowym atutem tych cieni jest to, że każdy z nich ma identyczną według mnie formułę. Żaden nie nakłada się lepiej lub gorzej, pyli się mniej lub bardziej czy ma mocniejsze/ słabsze krycie. 
Na powyższym zdjęciu dwa ciemniejsze kolory wyglądają podobnie, jednak gdy się przyjrzycie, to zauważycie, że ten do góry jest ciemnym, czekoladowym brązem, a ten na dole jest ciemną, fioletową śliwką. Jeżeli nie jesteście w stanie tego zauważyć, musicie uwierzyć mi na słowo =) 

Cienie trzymają się na moich szybko przetłuszczających się powiekach calutki dzień, nie zbierając się w załamaniach. Jako bazy używam kamuflażu z Catrice  i to też nie zawsze, więc jest to nie lada osiągnięcie. Dotychczas jedynie cienie z Zoevy utrzymywały się z taką skutecznością. 

Zainteresowani mogą sobie spojrzeć również na skład: 


Dodatkowy atut? Cena! Za prezentowaną paletkę cieni zapłaciłam 40,00zł. =) Przeliczając, wychodzi to niecałe 7,00zł za pojedynczy cień. Malutko, prawda? 

Odkąd zaczęłam używać tej palety, myślałam nad jej minusami. Wiecie, że lubię obiektywne opinie, które nie opierają się jedynie na ochach i achach. W końcu ideałów nie ma =) Jednak w przypadku tej palety mam z tym olbrzymi problem. W kolorystyce, co tu dużo mówić, się zakochałam - szczególnie w fioletach i rudości. I o dziwo, świetnie współgrają one razem. Zarówno w trwałości, jak i łatwości nakładania i rozcierania nie widzę mankamentów. Jedynie to pylenie i delikatne osypywanie się (gdy nałoży się zbyt dużo produktu na pędzel) jest trochę denerwujące. Jednak minimalna dawka na syntetycznym pędzlu i mam problem z głowy. 
No chyba, że prezentowane kolory się komuś nie podobają. Wtedy jest to po prostu paleta nie dla niego =). 

Który kolor się Wam najbardziej spodobał?
Ja jestem zakochana w rudości i jasnym fiolecie =) 

Do następnego wpisu,
SnuKraina =) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)

P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.