Witam w marcu! Jak Wam minął luty? Czym się wyróżnił? Wiem, że to bardzo krótki miesiąc i czasami można przegapić moment, w którym się kończy (gdyby nie mój M. zapomniałabym o rachunku za TV i Internet =D), ale mam nadzieję, że przytrafiło Wam się coś dobrego! A tymczasem zapraszam Was na piąteczkę miesiąca, czyli pięć ulubionych kosmetyków, bez których miniony luty nie byłby taki sam =)
1. OLEJ Z PESTEK WINOGRON, YOUR NATURAL SIDE
Jakieś sto lat temu pisałam Wam o nim w kontekście zamiennika bądź dodatku do nawilżacza pod oczy [KLIK]. Nadal lubię nim wzbogacać krem/ serum czy inny produkt, który akurat używam, ale wiadomo, kobieta zmienną jest i lubi eksperymentować =) Także dzisiaj opowiem Wam o innym zastosowaniu tego oleju. W lutym moja skóra była ekstremalnie wysuszona, balsamami mogłabym smarować się co godzinę, a i tak czułam spory dyskomfort szczególnie na nogach. Co robiłam, żeby zatrzymać wodę, a jednocześnie sprawić, by skóra mojego ciała stała się miękka i odczuła ulgę? Wlewałam do kąpieli jakieś 15 - 20 ml oleju z pestek winogron. Wbrew pozorom wcale nie czułam się oblepiona czy brudna, a wanna też nie wymagała jakiś specjalnych zabiegów czyszczących. Efekt ukojonej i miękkiej skóry towarzyszył mi jeszcze przez dwa - trzy dni, kiedy brałam normalne, szybkie prysznice i stosowałam balsamy do ciała. Z całego serducha polecam taki patent =)
2. OCZYSZCZAJĄCA PIANKA DO MYCIA TWARZY, NATURE QUEEN
Wybierając produkty oczyszczające do twarzy, najczęściej sięgam po żel. Taka formuła fajnie się pieni i najczęściej mocno oczyszcza, dokładnie myjąc buzię. Nie spotkałam jeszcze takiego, który w moim odczuciu byłby za słaby, a że mam cerę tłustą, bywam w tym temacie marudna i wymagająca =) Sięgając po piankę zawsze odczuwam lekki niepokój, który na szczęście przy tym produkcie był totalnie zbędny! Pianka świetnie myje i, co ważne, nie znika po dwóch ruchach dłońmi. Ba! Sprawdza się nawet przy szczoteczce sonicznej. Buzia jest wyraźnie oczyszczona a przy tym nie ma śladu ściągnięcia czy przesuszenia. Skóra jest przyjemnie miękka, gładka, wręcz nawilżona. Nie spodziewałam się tego, ale jestem zachwycona.
Moja recenzja: [KLIK]
3. FLUID Z WITAMINĄ C, KLAPP
Trzy próbki i ulubieniec?! Tak naprawdę, to potrzebowałam raptem trzech aplikacji (czyli nawet nie całej saszetki), żeby moja skóra stała się bardziej napięta i gładka, a jej kolor jednolity. Po tygodniu cera nabrała blasku i zdrowego, jakby opalonego kolorytu. Fluid ma lekką, łatwo wchłanialną konsystencję i świetnie wzbogacał zarówno poranną, jak i wieczorną pielęgnację. Jestem nim zachwycona i chcę pełnowymiarowe opakowanie! =)
4. OLEJEK Z RÓŻOWYM LOTOSEM, KHADI
Jego obecność nie powinna nikogo tutaj dziwić - w końcu wszystko, co jest w stanie przywrócić moją tłustą cerę do normalności zasługuje na pochwały. Olejek o ciekawej, łatwo wchłaniającej się formule jest moim obowiązkowym punktem wieczornej pielęgnacji. Oprócz tego, że odżywia i nawilża moją skórę, to przede wszystkim reguluje wydzielanie sebum, które u mnie potrafi niewyobrażalnie szaleć. Dzięki temu olejkowi moja skóra nie jest przesuszona ani odwodniona, poziom jej nawilżenia jest wręcz na wzorowym poziomie, a przy tym nadmiar sebum mogę odcisnąć chusteczką dopiero wychodząc z pracy, czyli jakieś 10 (!!) godzin od nałożenia makijażu. A często nawet tego nie robię, bo moja buzia wcale jeszcze tak źle nie wygląda. Za sprawą tego cuda mogłam odstawić ciężkie, zastygające na beton podkłady i zminimalizować ilość stosowanego pudru do jednej cieniutkiej warstwy. Zakochałam się w tym olejku bez pamięci! =)
Moja recenzja: [KLIK]
5. STRAWBERRY PEEL OFF MASK, LANBENA
Czy ktoś z Was, tak jak ja, marzy o szybkim i skutecznym oczyszczaniu porów maseczkami peel off, jednak te za żadne skarby świata nie chcą zastygać? Ten problem męczy mnie od lat, szczególnie jak widzę te wszystkie pozytywne recenzje maseczek - odkurzaczy, które wyciągają ze skóry niewyobrażalne ilości zanieczyszczeń. U mnie te maseczki zastygają godzinami, a ostatecznie i tak nic nie wyciągają... Sama nie wiem, skąd mi się taka przypadłość trafiła =D Na szczęście w moje ręce wpadła maseczka Lanbena, która nie tylko zastyga, ale również działa! Ograniczę się jednak do słownych pochwał i odeślę Was bezpośrednio do recenzji, gdzie gołym okiem zobaczycie jej możliwości =)
Moja recenzja: [KLIK]
Ależ ta piąteczka się szybko pisała! Wiadomo, o dobrych produktach pisze się i szybciej i łatwiej =) A Wam jakie kosmetyki spodobały się w lutym? Koniecznie pochwalcie się w komentarzach!
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Wonderful products, great review:)
OdpowiedzUsuńThanks! =)
UsuńZaciekawiłaś mnie olejem z pestek winogron, zważywszy, że moja skóra lubi się wysuszać na ciele i to mogłoby być zbawienie nawet do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńW takim razie wypróbuj koniecznie! Ja akurat miałam otwarty ten z pestek winogron, jednak myślę, że każdy olej się sprawdzi =)
UsuńKosmetyk numer 4 bardzo mnie zaciekawił, ponieważ również mam tłustą cerę. 😊
OdpowiedzUsuńW takim razie wypróbuj koniecznie, ten produkt naprawdę potrafi zdziałać cuda =)
UsuńTym razem totalnie niczego nie znam :D Ale fluid mnie zainteresował, tym bardziej że działanie ma natychmiastowe :D
OdpowiedzUsuńMnie bardzo zaskoczył, a teraz mam ogromną ochotę na dużą pojemność =)
OdpowiedzUsuń