OLEJKOWE SERUM REGULUJĄCE WYDZIELANIE SEBUM
- DO CERY PROBLEMOWEJ I TŁUSTEJ -
LOVECOIL BY ECO LABORATORIE
Jako nie do końca szczęśliwa posiadaczka cery tłustej, nieustannie poszukuję produktów, które ograniczą wydzielanie sebum i pomogą ogarnąć zanieczyszczenia i pojawiające się wypryski. Swojego ulubieńca już znalazłam, jednak testy ciągle trwają - po prostu lubię sprawdzać nowe kosmetyki (a nuż znajdę coś lepszego? =D). Tym razem mój wybór padł na olejkowe serum od Eco Laboratorie. Co zdziałało na mojej skórze?
Obietnice producenta:
Naturalny kosmetyk profesjonalny. Unikalny produkt do pielęgnacji skóry problemowej i tłustej. Przywraca równowagę, nie narusza warstwy lipidowej, ma działanie oczyszczające i kojące, łagodzi podrażnienia. Unikalna kombinacja egzotycznych olejków zapewnia szczególną pielęgnację. Skóra staje się matowa, stonizowana.
Cena: 20,40 zł/ 50 ml, dostępny tutaj: [KLIK]
Skład:
Moje wrażenia:
Nasza przygoda zaczęła się bardzo dobrze, ponieważ na powitanie wysunęłam z kartonika niewielką buteleczkę z ciemnego szkła, którą producent zaopatrzył w poręczny kroplomierz. Pipeta sprawdziła się tutaj idealnie, wydobywając z opakowania idealną ilość kosmetyku.
Sam "olejek" ma tak naprawdę dość gęstą, jednak zupełnie nietłustą, żelową formułę. Serum łatwo się rozprowadzało, szybko wchłaniało i mogłoby być stosowane zarówno na dzień, jak i na noc. Przyjemny, ziołowy zapach produktu jedynie utwierdzał mnie w przekonaniu, że źle nie będzie.
Testy tego serum trwają od lipca, a niedawno udało mi się sięgnąć dna w tej butelce. Sama jestem zaskoczona, jak bardzo się pomyliłam i jak szybko udało się temu serum rozwiać moje pozytywne nastawienie. Pierwszym, co zauważyłam, to pojawiające się jak grzyby po deszczu niedoskonałości i wypryski. I nie były to malutkie, łatwe do ogarnięcia i szybko leczące się białe kropki. To, co pojawiało się na mojej twarzy po tym produkcie, to była jakaś tragedia, a niektóre przypadki leczę do dziś.
Drugim efektem, a raczej jego brakiem, jest zupełny brak wpływu na wydzielanie sebum. Nie było go ani mniej, ani więcej, a moja skóra jak się błyszczała, tak się błyszczała. Próbowałam używać tego produktu regularnie w połączeniu z częstymi peelingami i maskami oczyszczającymi, jednak mój maks to dwa tygodnie. Później byłam zmuszona odstawić serum do momentu wyleczenia skóry z powstałych niedoskonałości. Nie mogę więc wykluczyć, że na dłuższą metę zauważyłabym jakiś wpływ na wydzielające się sebum, jednak sami chyba rozumiecie, że gra nie była warta świeczki.
Sam fakt, że zużyłam całe 50 ml świadczy o wielokrotnych powrotach do tego kosmetyku i ogromnej wierze w jego możliwości. Normalnie sama sobie powinnam przyznać order wytrwałości =D Zauważyłam, że serum nie wysusza skóry, a fajnie ją nawilża i zmiękcza. Gdyby nie to zapychanie, to naprawdę mógłby to być fajny element pielęgnacji. Dość tani i wydajny zarazem! Bowiem w swoich testach wzięłam pod uwagę również ilość nakładanego produktu i niezależnie od tego, czy nałożyłam na skórę parę kropli czy dwie pełne pipety, to efekt był dokładnie taki sam.
Ogromnie się cieszę, że udało mi się zmęczyć ten produkt i z czystym sumieniem mogę Wam powiedzieć, że nie warto. Jeżeli szukacie czegoś oczyszczającego, regulującego wydzielanie sebum, a przy okazji nie wysuszającego skóry, a Wasza cera lubi się zapychać, to poszukałabym czegoś innego. Ze swojej strony mogę polecić olejek z różowym lotosem od Khadi [KLIK] oraz maseczkę glinkową Enilome [KLIK], a od gwiazdy dzisiejszego wpisu trzymałabym się z daleka, tak profilaktycznie =D Bo nigdy nie wiadomo, jak to się może skończyć.
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Mam z tej serii olejek do stóp i jego działanie jest odwrotne do zamierzanego. Jakoś nie mam weny żeby go używać.
OdpowiedzUsuńDzięki za informację! Strasznie szkoda, że Twój produkt również się nie sprawdził ...
UsuńWiem, czego się wystrzegać. Dziękuję. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja opinia jest dla Ciebie pomocna =)
UsuńWiem już, że po ten kosmetyk nie warto sięgać..
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja opinia jest dla Ciebie pomocna =)
UsuńThanks! =)
OdpowiedzUsuńUwielbiam nietłuste, żelowe konsystencje. A jak jeszcze jest pipeta, to już w ogóle bajka. Na początku myślałam że może serum tak jakby najpierw wywala wszystkie zanieczyszczenia na wierzch żeby zredukować ilość sebum. Ale skoro to jest aż tak intensywne, to rzeczywiście to zapychanie. Szkoda, bo opis konsystencji, jak dla mnie brzmi zachwycająco ;)
OdpowiedzUsuń