Witajcie Kochani! Ostatni (a zarazem pierwszy =P) wpis z serii #blogerkipolecaja [KLIK] dotyczył naszych kosmetycznych ulubieńców na lato. Pamiętacie go jeszcze? =) Na deser Pani z Kropką [KLIK] zaserwowała Wam wtedy rozdanie, w którym swoje zgłoszenie podsyłaliście poprzez propozycję tematu z jakim powinnyśmy się zmierzyć. Wspólnie postanowiłyśmy, że wygrana będzie podwójna - ktoś zgarnie paczkę kosmetyków, a my kategorię na następny wpis! Dlatego dzisiaj przychodzimy do Was z naszymi postami na temat pielęgnacji olejami!
Muszę przyznać, że dzisiejsza gwiazda wpisu to dla mnie obszar bardzo rozległy, ale powoli odkrywany. Najbardziej lubię eksperymentować z olejową pielęgnacją twarzy, chociaż nie mogę powiedzieć, że nie próbuję innych sposobów na ich wykorzystanie.
Moja cera jest z gatunku tych, które szybko się przetłuszczają i, niestety, zanieczyszczają. Dlatego dbanie o nią jest moim priorytetem, w którym oleje mogą mi pomóc. W ciągu swojej pielęgnacyjnej przygody zdążyłam przetestować naprawdę sporą ilość, a rynek i tak, nieustannie, zaskakuje nas kolejnymi wariantami. Dlatego na potrzeby dzisiejszego wpisu postanowiłam wybrać trzy ulubione, które zaskoczyły mnie nie tylko samymi efektami, ale też czasem, w jakim się pojawiły.
OLEJ Z JAGÓD ACAI
Olej z jagód acai to tak naprawdę pierwszy, który na dobre przekonał mnie do olejowych eksperymentów. Wcześniej obawiałam się nieprzyjemnego uczucia tłustości i oblepienia skóry, długiego wchłaniania i innych tego typu atrakcji. A ten produkt pokazał mi, że nie wszystkie oleje takie są! Ten wchłaniał się zaskakująco szybko (oczywiście w połączeniu z kremem, serum czy żelem aloesowym) i równie szybko przyniósł zauważalne efekty, a na dodatek miał przyjemny, owocowy zapach. Wystarczyło raptem kilka dni, bym mogła zaobserwować szybszą regenerację skóry, dzięki czemu z mojej twarzy zniknęły drobne ranki oraz wypryski.
Regularne stosowanie przynosiło kolejne rezultaty, z dnia na dzień sprawiając, że moja cera wyglądała lepiej. Najpierw ucieszyłam się z mniejszych zaczerwienień na policzkach, a już kilkanaście dni później mogłam podziwiać pięknie ujednolicony koloryt całej cery. Kolejne kilka dni? Skóra wyglądała, jakby była lekko muśnięta słońcem, a na dodatek stała się promienna i rozświetlona.
W połączeniu z pielęgnacją, która nawilżała, a także walczyła z powstającymi od czasu do czasu niedoskonałościami, dawało to nieziemski efekt zdrowej, gładkiej i rozświetlonej cery. Wtedy do szczęścia potrzebowałam już tylko matującego makijażu i byłam naprawdę zadowolona =)
Nie wiem czy wiecie, ale olej z acai nazywany jest odżywczym koktajlem, który ma moc odmładzania. Na mojej stosunkowo młodej skórze efekty nie były jakieś powalające, ale sprezentowałam ten olejek mojej mamie, która rzeczywiście zauważyła delikatne ujędrnienie. Chociaż ja uważam, że wewnętrzny blask, jaki przebija się przez naszą skórę i pozbawiona zaczerwienień cera już na starcie odejmuje lat!
Więcej na temat tego produktu pisałam tutaj: [KLIK]
OLEJ MORINGA
Olej moringa to kolejny egzemplarz, który w połączeniu z lekką bazą świetnie się wchłania i nie pozostawia na skórze lepkiego filmu. Ma ciekawy, orzechowy zapach i żółto - pomarańczowe zabarwienie. Moim zdaniem to prawdziwy hit dla osób walczących z niedoskonałościami i zanieczyszczonymi porami. Wiadomo, wiele można zakryć makijażem, jednak ja jestem z tych, co woli leczyć, niż maskować! A pory na mojej twarzy są wyjątkowo uciążliwe i zapewne wiecie, o czym mówię, jeżeli Was też dotyka problem czarnych kropek na drugi dzień po oczyszczającej maseczce =)
Z tym olejem problem porów kurczy się równie szybko, jak i same pory. Nigdy nie miałam tak czystego nosa i jego okolic jak wtedy, gdy stosowałam ten olej. Cieszę się, że przy okazji tego wpisu przypomniałam sobie o nim - właśnie kupiłam kolejną butelkę i z przyjemnością będę po nią sięgać podczas wieczornej pielęgnacji.
Ten olej również wpłynie pozytywnie na koloryt Waszej skóry, a także doda jej promienności, chociaż sama ten efekt zauważyłam trochę później, niż w przypadku oleju z jagód acai =)
OLEJ Z PESTEK MALIN
Olej z pestek malin swoją charakterystyką raczej nie zachęca - pachnie niezbyt przyjemnie i długo się wchłania, jednak jest najtańszy z całego zestawienia =D A skóra wygląda po nim naprawdę dobrze! Tak, jak w przypadku oleju acai moja skóra wyglądała na delikatnie opaloną, tak tutaj koloryt został ujednolicony, jednak cera wyglądała na rozjaśnioną. Trzeba przyznać, że efekt glow również był widoczny, jednak nie tak dobrze, jak w przypadku wcześniej omawianych produktów.
Ten olej ma jednak inną zaletę, ze względu na którą z czystym sercem mogę go Wam polecić. Skóra staje się po nim bardzo miękka, gładka oraz elastyczna. Jest to prawdziwy efekt odmłodzenia, który w połączeniu z odpowiednią dawką nawilżenia powinien zaskoczyć każdą cerę, szczególnie tą suchą i dojrzałą.
Należy pamiętać, że olej z pestek malin pełni też funkcję naturalnego filtra słonecznego, a także chroni przed fotostarzeniem się skóry. Brzmi zachęcająco? Oczywiście! =)
A jakie jest Wasze podejście do olejów? Sama długo się wzbraniałam przed ich stosowaniem, obawiając się tłustych i ciężkich konsystencji, jednak jak sami widzicie - zupełnie niekoniecznie! Połączenie oleju z odpowiednią bazą (najbardziej lubię żel aloesowy bądź hydrożelowe serum z kwasem hialuronowym) sprawi, że olej szybko się wchłonie i nie pozostawi na skórze tłustej warstwy. Pamiętajcie też, że przy bezpośrednim nakładaniu oleju na skórę stosowanie bazy z kremu bądź innego produktu nawilżającego jest konieczne - oleje same w sobie nie nawilżają, co po dłuższym czasie może zaowocować łuszczącą się, suchą skórą.
Znaleźliście olej odpowiedni dla Waszej skóry, jednak po dłuższym czasie macie wrażenie, że osiągnęliście już maksymalny efekt? Ewentualnie macie produkt, który ładnie współgra z Waszą cerą, jednak z różnych względów nie chcecie stosować go codziennie? Przeróbcie go na maseczkę! Jako fanka wszelkiego rodzaju maseczek bardzo polecam, szczególnie w połączeniu z glinką i hydrolatem! Dzięki temu glinka wolniej zastyga, na skórze nie czuć suchości czy ściągnięcia, a tłusty film praktycznie nie występuje.
Trzeci, najgorszy wariant zakłada, że udało się Wam upolować olej, który z Waszą cerą się nie lubi, lub to Wy z jakiegoś powodu nie chcecie go na skórę nakładać. Co można zrobić, żeby zużyć taki produkt? Można spróbować olejowania włosów - ja cały czas uczę się, eksperymentuję i szukam rozwiązań, by chciało mi się dbać o włosy tą metodą =) Można też zadbać o pielęgnację ciała i dodać kilka łyżek do kąpieli - w ten sposób pozbyłam się oleju z pestek winogron, który zbiera masę pozytywnych opinii, jednak mnie nie tylko nie zachwycił, ale zdążył się znudzić! =) Taka kąpiel przyjemnie natłuszcza i zmiękcza skórę, przynosząc jej ulgę - polecam szczególnie w okresie zimowym!
Koniecznie pochwalcie się swoimi odkryciami w zakresie zastosowania olejów w pielęgnacji! Może macie jakiś ulubiony produkt, a może jakaś metoda bądź połączenie szczególnie przypadło Wam do gustu? Jestem bardzo ciekawa Waszych propozycji, a tymczasem zapraszam Was na wpisy pozostałych Dziewczyn, które z pewnością ugryzły ten temat z zupełnie innej strony!
⭐ Zaczarowana [KLIK]
⭐ GlammGirll [KLIK]
⭐ Okiem Marzycielki [KLIK]
⭐ Pani z kropką [KLIK]
⭐ Blonde Kitsune [KLIK]
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Jestem bardzo ciekawa działania oleju moringa.
OdpowiedzUsuńPolecam przetestować na sobie 😉
UsuńNo widzę, że ugryzłaś temat z innej strony niż ja, a zasadniczo pielęgnacja twarzy jest właśnie moim konikiem :D Widzę, że popełniałam błąd stosując olej solo, ogólnie może powinnam do nich wrócić, ale ta tłusta warstwa nooo ni jak mnie nie przekonuje. Aczkolwiek olej moringa brzmi jakby był stworzy wręcz dla mnie :D
OdpowiedzUsuńOlej stosowany solo, bez żadnego kremu czy innego nawilżacza niestety na dłuższą metę przynosi więcej szkód niż pożytku 😉
UsuńFajnie napisane, wiele się dowiedziałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy 😉
UsuńNie znoszę olejków, ale efekty, które opisujesz oraz brak tłustości przy 2 pierwszych olejkach mnie zaciekawiły, bo akurat tych olejków nie miałam. A mnie od olejów najbardziej odpycha właśnie tłustość i fakt, że takie same efekty mogę osiągnąć innymi, lżejszymi formułami. Ale olej moringa mnie zainteresował, bo takiego nie miałam jeszcze wcale, z żadnej firmy i teraz jestem rozdarta - skusić się, bo być może w tym przpadku warto czy unikać, bo póki co z olejami mam raczej mocno na bakier...
OdpowiedzUsuńDrogi nie jest, a może akurat się sprawdzi? 😉
UsuńJa mam olej z pestek malin, przy regularnym stosowaniu moja cera zdecydowanie się poprawiła :)
OdpowiedzUsuńŚwietna wiadomość!
UsuńOlej moringa najbardziej mnie zainteresował :) Dobrze wiedzieć, że olej należy połączyć z jakąś bazą wtedy szybciej się wchłonie i nie pozostawi tłustej warstwy :) Dzięki za wskazówkę bo nie wiedziałam o tym :)Ja kocham oleje do olejowania włosów i do demakijażu :) Co do stosowania ich solo do twarzy to rzadko podobnie jeśli chodzi o pielęgnację ciała olejkami muszę mieć ochotę aby stosować je regularnie i zdecydowanie chętniej sięgam po balsam czy masło do ciała :) Fajnie, że każda z nas inaczej przedstawiła ten temat!
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym jest największa frajda, że niby temat ten sam, a jednak każdy wpis jest inny 😄
UsuńJa do olejów podchodzę jak pies do jeża - niby ich tłustość mi nie przeszkadza, ale jakoś nie jestem w pełni przekonana o słuszności ich stosowania w pielęgnacji. Na razie jednak jestem na początku i naprawdę mało olejów próbowałam, więc może jeszcze znajdę jakiś stricte dla siebie :)
OdpowiedzUsuńA naprawdę jest w czym wybierać!
UsuńZapisałam post w zakładkach i na pewno skuszę się na wszystkie olejki jakie przedstawiłaś. Zwłaszcza dwa pierwsze wydaje się jakby były odpowiedzią na moje problemy. Wypryski i przebarwienia to coś co mnie ostatnio mocno dręczy. Dzięki za tak świetne polecenia :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo sama nie byłam przekonana do olejów, ale z każdym kolejnym egzemplarzem odkrywam w nich coś nowego i ciekawego 😉
Usuń