PUDER RYŻOWY
- MAKE UP-
MOHANI
Puder w postaci sypkiego, drobno zmielonego proszku długo był dla mnie tajemnicą. Trochę się go bałam, błędnie uważając, że wersja prasowana jest łatwiejsza i wygodniejsza w aplikacji. Teraz, gdy poznałam jego zalety, a aplikacja nie stanowi już żadnych problemów, w mojej toaletce zawsze mam przynajmniej jeden egzemplarz. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o takim gagatku, a mowa tutaj o sypkim pudrze ryżowym od Mohani! Zapraszam na wpis =)
Obietnice producenta:
Lekki, hipoalergiczny puder na bazie certyfikowanej mączki ryżowej. Doskonale matuje cerę, nadając jej jedwabistą gładkość i miękkość. Idealnie wykańcza makijaż dzienny, jak i wieczorowy, przedłużając jego trwałość do kilkunastu godzin. Zawiera olej z krokosza barwierskiego, który delikatnie nawilża skórę. Dodatkowo wzbogacony witaminami: A i E, które opóźniają procesy starzenia się naskórka.
Cena: 28,90 zł/ 5,5 grama, dostępny tutaj: [KLIK]
Skład:
Moje wrażenia:
Puder zamknięto w estetycznym, plastikowym opakowaniu, które przezornie zamykam w szufladzie toaletki i którego za nic w świecie nie wrzuciłabym do torebki. Wieczko jedynie nachodzi na słoiczek, co przy moim szczęściu oznaczałoby zapudrowanie całej kosmetyczki =D Jednak nie przeszkadza mi to w korzystaniu z dobrodziejstw tego pudru w warunkach domowych, gdzie przy odrobinie ostrożności katastrofa mi nie groźna =)
Producent wyposażył swój produkt w niewielką gąbeczkę oraz ułatwiające dozowanie pudru sitko. Szczerze przyznaję, że zarówno pierwszy, jak i drugi element od razu poleciały do kosza - pudry sypkie najchętniej aplikuję gąbeczką typu beauty blender, a te najłatwiej maczać bezpośrednio w pudrze!
I tutaj przychodzi pora na moje pierwsze (i chyba największe) zaskoczenie tym produktem. On wcale nie prezentuje się tak dobrze, gdy nakłada się go gąbką! Ze względu na swoją tłustą cerę, standardem w moim makijażu był baking wykonywany na całej twarzy. Jakie było moje zdziwienie, gdy pierwsze spotkanie z tym pudrem przypłaciłam nieplanowanym ciachem na różnych miejscach twarzy. Zupełnie jakby puder doprowadził do zwarzenia się podkładu, jednak miejsce i powód takiej katastrofy zawsze był bliżej nieokreślony. Na szczęście zaczęłam drążyć dalej ...
W pierwszej kolejności ograniczyłam ilość nakładanego pudru, co zmniejszyło ryzyko powstania nieestetycznej plamy na mojej twarzy, jednak nie zlikwidowało problemu w całości. Następnie zamieniłam gąbeczkę na pędzel i... To był strzał w dziesiątkę! =) Delikatnie zanurzony w pudrze pędzel potrafi tutaj zdziałać cuda. Przede wszystkim - produkt rozprowadza się równomiernie! Już to odkrycie było dla mnie satysfakcjonujące, a to dopiero początek zalet, które zaczęłam odkrywać dopiero po udanej aplikacji.
Puder, choć ryżowy, to jest w pełni transparentny. Nie bieli skóry, nie zmienia odcieni nakładanej na skórę kolorówki. Nie sprawia problemu podczas nakładania bronzera, rozświetlacza czy różu, ponieważ wszystkie dotychczas stosowane kosmetyki ładnie się rozprowadzały i nie zanikały w ciągu dnia. Muszę przyznać, że rewelacyjnie upiększa, wygładzając cerę. Drobne nierówności skóry przestają być widoczne, rozszerzone pory znikają w mgnieniu oka... A co więcej, efekt ten utrzymuje się przez wiele godzin, nawet wtedy, gdy nasz makijaż jest już mocno sfatygowany intensywnym dniem.
Produkt niewątpliwie należy do tych drobno zmielonych, pod palcami czuć jedynie jego jedwabistą miękkość. Na skórze prezentuje się jako satynowy mat, który delikatnie odbija światło, dzięki czemu cera przez wiele godzin pozostaje matowa, jednak nadal wygląda zdrowo.
Kto śledzi mojego IG [KLIK] ten wie, że nie testuję tego pudru od wczoraj. Jest ze mną już kilka długich tygodni, a ja z przyjemnością sięgam po niego codziennie. Świetnie utrwala makijaż i rzeczywiście sprawdza się nawet przy bardzo szybko przetłuszczającej się cerze. 8 godzinny dzień w pracy to dla tego pudru żadne wyzwanie!
Warto dodać, że codzienne stosowanie ryżowego pudru Mohani nie wyrządziło mojej cerze żadnej krzywdy. Nie ma mowy o zapchanych porach, wysuszeniu skóry czy, chociażby, uczuciu ściągnięcia. Pędzel, którym aplikuję puder sprawił, że produkt stał się dużo wydajniejszy, a efekt bardziej zadowalający. Teraz mogę jedynie ubolewać, że nieuchronnie zbliżam się do końca opakowania. Jednak nie wykluczam, że w niedalekiej przyszłości do niego wrócę, bo jest naprawdę dobry!
Za możliwość przetestowania pudru ryżowego Mohani dziękuję ekipie z pasażu ekologicznego Helfy.pl.
Jednocześnie informuję, że każde napisane przeze mnie słowo jest szczerą prawdą, której nie da się zmienić za żadne pieniądze =D
P.S. Jeżeli macie ochotę na własnej skórze wypróbować te (lub inne) produkty, to na hasło snukraina Kochane Dziewczyny z Helfy.pl obniżą wartość Waszego koszyka o 10%! =)
Do następnego wpisu!
SnuKraina =)
Zaciekawił mnie te puder, bo często sięgam po pudry ryżowe ( a akurat tej firmy nie miałam jescze ). No i najbardziej lubie nakładać je właśnie gąbeczką - ciekawa jestem czy miałabym tu podobny problem do Twojego - ja mam cerę mieszaną w kierunku przesuszającej się, więc może byłby u mnie inny efekt.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa, czy tylko u mnie te gąbeczki nie chciały zagrać z pudrem... Ale próbowałam naprawdę różnych kombinacji i zawsze pędzel wygrywał z gąbką. Jakbyś jednak skusiła się na ten puder, to koniecznie daj znać, jak zachowuje się u Ciebie =)
UsuńJa również długo uznawałam wersję prasowaną ponad wszystkie inne warianty pudrów. A później zaczęłam używać minerałów i zaznajomiłam się lepiej z wersją sypką, która... kupiła mnie całą sobą, przez co teraz przerzucam się na "biały proszek" :D
OdpowiedzUsuńTaki biały proszek na szczęście jest kompletnie nieszkodliwy =)
UsuńNigdy nie słyszałam o tym pudrze ani o marce... Dobrze wiedzieć, że się sprawdza. :)
OdpowiedzUsuńMarka Mohani często gości na moim blogu, naprawdę warto się nią zainteresować =)
UsuńMarkę chyba kojarzę, ale nie wiedziałam,że mają w asortymencie puder ryżowy. Zresztą przerzuciłam się ostatnio na o wiele lżejsze pudry, bardziej rozświetlające :)
OdpowiedzUsuńPochwal się, czego używasz =)
UsuńSerio dajesz baking na całą twarz? I nie zapycha Cię? Jak był szał na tą metodę to próbowałam ale po pierwsze nie podoba mi się efekt jaki daje nakładanie pudru gąbką, a po drugie taka ilość pudru pozapychała mnie, a nie próbowałam tylko z jednym. Teraz rzadko stawiam na pudry ryżowe, a jak już to tylko na strefę t. Przekonałam się do połyskującej, rozświetlonej skóry, jakoś tak naturalniej jest ;)
OdpowiedzUsuńDopóki moja twarz wydzielała szaloną wręcz ilość sebum - tak. Teraz sporo się unormowało za sprawą odpowiedniej pielęgnacji, ale faktem jest, że sporo pudrów sypkich zdenkowałam tynkując sobie twarz =D I nie, nie zapychało mnie =)
Usuń