Nieco spóźnieni, ale jednak są - ulubieńcy marca! Pięć ulubionych kosmetyków bądź pielęgnacyjnych gadżetów, bez których mój marzec nie byłby taki sam - zapraszam na wpis! =)
L'OREAL PARIS, INFAILLIBLE 24H FRESH WEAR
Towarzysz ostatnich kilku miesięcy, o którym nie można zapomnieć! Gdy moja cera nie sprawiała jeszcze większych problemów, czyli na przełomie lutego i marca, a także już w najbliższym czasie, do ujednolicania kolorytu i maskowania drobnych niedoskonałości używałam właśnie tego podkładu. Przyznaję, że ciężkie i mocno matujące podkłady najzwyczajniej w świecie mi się znudziły i to jest właśnie moja odmiana. Ma średnie krycie (maskuje drobne zaczerwienienia i niedoskonałości) i bardzo naturalnie wygląda na skórze. Praktycznie go nie widać! A po dobrym utrwaleniu pudrem wytrzymuje ze mną cały dzień w pracy i nawet nie muszę go jakoś bardzo poprawiać.
Kiedy stan mojej cery się pogorszył, bądź potrzebuję odrobiny więcej krycia, dolewam dwie - trzy krople niezawodnego Catrice HD Liquid Camouflage i tak przygotowana mogę iść w świat. Obstawiam, że na jednej butelce się nie skończy =)
DERMALOGICA, ULTRACALMING SERUM CONCENTRATE
Moje marcowe wybawienie od bólu i zanieczyszczonej, zapchanej skóry! Chcesz poznać moją przygodę z tym gagatkiem od początku? Zajrzyj do poprzedniego posta =) Na zachętę dodam, że jeszcze nic tak szybko i skutecznie nie pomogło mi przywrócić mojej rozchwianej skóry do normy. Przynosi ulgę, likwiduje ból, pomaga w walce z wypryskami - wulkanami i zaczerwienioną skórą. Moim zdaniem jest wart każdej złotówki!
YOUR NATURAL SIDE, OLEJ Z PESTEK ARBUZA
Był olej z pestek winogron, to dlaczego nie wspomnieć o tym z pestek arbuza? Tym bardziej, że podczas olejowej kąpieli sprawdza się dużo lepiej! Dlaczego? Z wielu powodów - pierwszym z nich jest to, że dba o naszą skórę równie dobrze, jak olej z winogron. Ciało momentalnie staje się bardziej miękkie, wyczuwalnie gładkie i przyjemnie natłuszczone. Jednak ten egzemplarz jest zdecydowanie mniej tłusty! Więc - jeżeli macie ochotę na olejową kąpiel, a nie lubicie efektu tłustej skóry i dłuższego mycia wanny po kąpieli, to ten olej z pewnością się Wam spodoba. Polecam! =D
KAMIEŃ PEELINGUJĄCY
Tyle mówi się o szkodliwych dla środowiska granulkach dodawanych do mechanicznych peelingów... A gdyby tak z nich zrezygnować na rzecz peelingującego kamienia z glinki? Mój akurat jest niebieski i malutki, specjalnie do twarzy, chociaż widziałam jeszcze białe i takie większe, ułatwiające peelingowanie całego ciała.
Przyznaję, podchodziłam sceptycznie do tego gadżetu. W końcu moja skóra bez porządnego, mechanicznego peelingu zapycha się momentalnie. Jednak zaskoczenie pojawiło się już przy pierwszym zabiegu - to naprawdę działa! Masaż wykonywany tym kamieniem (łączę go z aktualnie używaną pianką do mycia twarzy) jest niezwykle przyjemny i, co najważniejsze, delikatny! Po zabiegu skóra jest mięciutka i niepodrażniona, a ja po 3 tygodniach używania jestem pewna, że produkt działa tak, jak powinien. W innym wypadku stan mojej cery zamiast się polepszać, byłby jeszcze gorszy. Dlatego też polecam z czystym sercem! =)
ROLLER Z RÓŻOWEGO KWARCU
Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła, czy to popularne ostatnio cudeńko rzeczywiście coś robi, czy tylko ładnie wygląda na zdjęciach =D Szczerze? Wszelkie troski o to, czy w ogóle będę tego produktu używać, odeszły w siną dal już po pierwszym masażu. Przyjemnie chłodny, w zasadzie od razu łagodzi i zmniejsza opuchliznę dookoła oczu, dodatkowo zwęża pory i wyciąga z kosmetyków to, co najlepsze! Najbardziej lubię go używać z maseczkami w płachcie, chociaż chwilowym, porannym masażem również nie pogardzę =D Póki co jeszcze za krótko go mam, by mówić o większych wizualnych efektach, jednak gdy tylko coś się zmieni - od razu Wam zamelduję =D
Tak właśnie prezentuje się moja ulubiona piąteczka marca. A co Wam skradło serce w ubiegłym miesiącu? Koniecznie dajcie znać =)
Do następnego wpisu!
SnuKraina =)
Jestem bardzo ciekawa czy byłabym na tyle systematyczna, aby codziennie sięgać po ten roller. Ale kto wie? :)
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałam, ale masaż okazał się na tyle przyjemny i uzależniający, że sięgam po niego z chęcią! =)
UsuńCiekawi mnie działanie tych rollerów. Może sama też zaryzykuję, kupię i zobaczę jakie będa moje wrażenia.
OdpowiedzUsuńTak najlepiej =)
UsuńLubię testować nowe podkłady. Widziałam że loreal wypuścił kilka ciekawych. Dobrze wiedzieć że ten jest fajny. Mogłabyś zrobić dokładniejszy post o tej gąbce peelingującej? Jak używać, jak często itd? Zaciekawił mnie ten temat. Widziałam na insta rollery i nie byłam przekonana. Może jednak się skuszę :D
OdpowiedzUsuńMam w planach post o kamieniu peelingującym, także niebawem się ukaże =)
UsuńBardzo ciekawa piątka, nie miałam żadnego z nich. Najbardziej kusi mnie roller, może niedługo się na taki zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńPolecam! Sama długo się zastanawiałam, a teraz dzień bez rollera dniem straconym =)
UsuńCiekawi mnie ten roller... ;) Widziałam go ostatnio na targach. ;) Wiem, że są różne typy, pewnie na jakiś się skuszę w najbliższym czasie... :)
OdpowiedzUsuńW takim razie daj później znać, jak się u Ciebie sprawdza =)
Usuń