Przed Nami kolejna sobota, a więc najwyższa pora podzielić się z Wami szybkimi recenzjami na temat maseczek, których próbowałam w ostatnim czasie =) A w tym tygodniu urodzaj mamy piękny - znajdzie się tutaj zarówno maseczka w płachcie, dwuetapowa maseczka w wersji tradycyjnej, kremowej, oraz zastygająca maska peel - off z brokatem!
Zakres rozmaitości mamy więc szeroki =) Jak myślicie, która z tych trzech saszetek skradła moje serce? Po odpowiedź zapraszam do dalszej części wpisu! =)
CZARNA MASKA NA TKANINIE
- Z AKTYWNYM WĘGLEM -
MARION
Czarna maska w postaci tkaniny silnie nasączonej aktywnym serum, przeznaczona jest do cery tłustej, trądzikowej i mieszanej. Daje odczucie błyskawicznego oczyszczenia, wygładzenia i poprawy kondycji skóry. Formuła jest bogata w aktywny węgiel, który skutecznie wchłania zanieczyszczenia. Evermat redukuje rozszerzone pory, reguluje procesy wydzielania sebum i zapewnia długotrwałe nawilżenie. Pędy bambusa dodają skórze zmęczonej witalności, przywracając jej promienny wygląd.
Cena: 4,15 zł/ sztuka, dostępny tutaj: [KLIK]
Maseczka została wykonana z czarnej, nie brudzącej płachty o standardowym poziomie grubości. Nie rwała się w rękach, ani nie była zbyt sztywna. Chciałoby się powiedzieć, że dobrze przylegała do twarzy, miała też sporo nacięć po bokach, które powinny ułatwiać dopasowanie materiału do skóry, jednak w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Maska odklejała się od skóry, nacięcia więcej komplikowały, niż ułatwiały - z samą konstrukcją było ewidentnie coś nie halo.
A serum? Jak to każde węglowe, standardowe serum. Nie było go zbyt dużo i miało charakterystyczny, mdły zapach. Przez cały czas trzymania produktu na twarzy odczuwalne było delikatne pieczenie, które na szczęście nie spowodowało zauważalnego podrażnienia czy chociażby zaczerwienienia skóry.
Efekt, jaki zobaczyłam po zdjęciu maski był zadowalający. Pory były oczyszczone oraz zwężone, cera wydawała się rozjaśniona i wygładzona, a jej koloryt wyrównany. Niestety nie trwało to zbyt długo, bo wszystko wróciło do normy już na drugi dzień. Ponownie po tą maskę nie sięgnę.
ROZŚWIETLAJĄCA MASECZKA PEEL - OFF
- #SHINE LIKE A PEARL -
SELFIE PROJECT
Rozświetlająca maseczka peel - off "Perła" jest niezwykłym połączeniem efektownego blasku i efektywnego działania. Intensywnie nawilża i wygładza skórę, dzięki czemu odzyskuje ona promienny wygląd. Wyciąg z perły odżywia i rewitalizuje skórę oraz dodaje jej naturalnego blasku. Pink Pomelo łagodzi zaczerwienienia od przywraca odpowiedni poziom nawilżenia. Cera staje się jaśniejsza a jej koloryt ujednolicony.
Galaktyczne maseczki nie zawierają substancji szkodliwych dla młodej cery, parabenów, SLS, SLES. Wykorzystano w nich lśniące drobiny, które są bezpieczne dla skóry. Maseczki zostały przetestowane dermatologicznie.
Cena: 4,99 zł/ 12 ml, dostępne tutaj: [KLIK]
Za maseczkami typu peel off moja cera specjalnie nie przepada - jak już pewnie wiecie, zastygają na mojej skórze godzinami, a później i tak męczę się ze zdarciem mokrych pozostałości tam i tu. Nie inaczej było w przypadku tego egzemplarza (dlatego kupiłam tylko jedną wersję, a nie jak mam to w zwyczaju, całą serię). Po 30 minutach zastygła dopiero jakaś połowa, a warstwa nałożona na twarz wcale nie była zbyt gruba - maseczka jest bardzo gęsta, brokat jeszcze to potęguje, a samego produktu wcale nie jest jakoś bardzo dużo, więc chcąc - nie chcąc, warstewka była cieniutka i to bardzo.
Efekt brokatu rzeczywiście fajnie się prezentował na skórze, niezły bajer, szczególnie dla nastolatek i wiecznych dzieci, z którymi się mentalnie utożsamiam =D Zapach maseczki był bardzo przyjemny, kojarzący się z ciekawymi perfumami o świeżej nucie.
A jak z działaniem? Ano nie najgorzej! Cera była ładnie nawilżona, wygładzona i miękka. Koloryt również był ujednolicony a skóra lśniła naturalnym blaskiem. Szkoda tylko, że od nałożenia tej maski minął tydzień, a ja nadal potrafię znaleźć jej pozostałości w łazience =D Jak pewnie nietrudno się domyślić, drugi raz po nią nie sięgnę, chociaż efekty naprawdę mi się podobały =D
PREMIUM HOT & COOL PORE PACK DUO
CAOLION
Podwójny detoks dla porów: niezbędny rytuał pielęgnujący w 2 etapach:
(1) rozgrzewająca maseczka, aby otworzyć i głęboko oczyścić pory.
(2) orzeźwiająca maseczka, aby zamknąć pory i wygładzić teksturę skóry.
Oczyszczanie porów, efekt GORĄCY / PREMIUM PORE OCZYSZCZAJĄCA MASECZKA ROZGRZEWAJĄCA
Maseczka głęboko oczyszczająca, usuwa zanieczyszczenia, które zatykają pory, dzięki rozgrzewającemu i złuszczającemu działaniu. Bogata w składniki roślinne i oczyszczające minerały, proszek węglowy, popiół wulkaniczny i naturalne ziarna złuszczające. Formuła zawiera naturalnie gazowaną wodę źródlaną (0% wody destylowanej).
Zamykanie porów efekt ZIMNY/ PREMIUM PORE KOJĄCA MASECZKA CHŁODZĄCA
Maseczka do twarzy z efektem chłodzącym, która zamyka rozszerzone pory i wyrównuje teksturę skóry. Formuła bogata w składniki oczyszczające i zmiękczające, w glinkę polodowcową zawierającą minerały, w popiół wulkaniczny i wodę polodowcową (0% wody destylowanej).
Wersję pełnowymiarową znajdziecie tutaj: [KLIK]
Próbka, którą dostałam w perfumerii Sephora, była moim małym marzeniem - od dawna chciałam przetestować ten zestaw, jednak zawsze były inne wydatki, bądź nadmiar maseczek w łazienkowej szafce skutecznie odwodził mnie od kolejnych zakupów. A za sprawą tej małej saszetki już wiem, że prędzej bądź później zaopatrzę się chociażby w miniaturową wersję =D
Krok pierwszy to maseczka rozgrzewająca, w której dodatkowo zatopiono sporą ilość złuszczających drobin. Dość tępo rozprowadza się na skórze, chociaż saszetka spokojnie na to jedno użycie mi wystarczyła. Produkt nie ma zbyt charakterystycznego zapachu, ale za to wyraźnie grzeje, co przy wrażliwych cerach może być odczuwane już jako pieczenie. Przynajmniej mnie w bardziej wrażliwych partiach twarzy grzało nieco zbyt mocno, ale ja za takimi efektami nie przepadam.
Maseczka (ani jedna, ani druga) nie zastyga i łatwo się ją zmywa. Wersja rozgrzewająca delikatnie rozpulchnia skórę, dzięki czemu efekt oczyszczenia rzeczywiście jest godny uwagi. Skóra nie jest po niej zaczerwieniona czy podrażniona. A nawet jeśli, to na deser mamy jeszcze chłodzącą maseczkę kojącą, która jest dużo bardziej kremowa a efekt chłodzenia jest przyjemnym mrowieniem, a nie zapowiedzią zbliżającej się lodowej apokalipsy =D
Dzięki niej skóra zostaje ukojona, odpowiednio nawilżona, a cera staje się miękka i rozświetlona wewnętrznym blaskiem. Dużym plusem jest również to, że efekt ten nie był chwilowy. Czystą i nawilżoną cerą mogłam się cieszyć jeszcze przez kilka następnych dni, co jeszcze bardziej przekonuje mnie do zakupu tego zestawu =D
To by już było wszystko, co chciałabym Wam przekazać w dzisiejszym wpisie. Wszystkich biorących udział w rozdaniu z okazji dwóch lat istnienia bloga zapraszam ponownie wieczorem, kiedy to opublikuję wyniki. Co powiecie na 20:00? =D
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
Nie miałam tych wariantów. Jednak najbardziej lubię mieszać sobie glinki.
OdpowiedzUsuńNie znam. 😊
OdpowiedzUsuńZ tej 3 znam jedynie selfie project - bajer niezły rzeczywiście :D Ogólnie maska lepiej wygląda niż działa. Ja musiałam ją trzymać koło 45 min żeby oderwać w całości - po tym czasie na szczęście ładnie zeszła :)
OdpowiedzUsuńTyle szczęścia =)
UsuńZaintrygowałaś mnie tą trzecią maseczką, musze się za taką rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńStacjonarnie są w Sephorze, ale może gdzieś w necie też można ją dorwać =)
Usuńta trzecia maseczka wydaje się być najfajniejsza z całej trójki i najbardziej kusząca :)
OdpowiedzUsuńBo tak jest =)
UsuńNie miałam żadnej z nich i tylko Selfie Project kojarzę z sklepowych półek, ale na razie mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńJa wzięłam raptem jedną, ale przy mojej skórze, która z peel offami się nie lubi, to i tak za dużo =D
UsuńBrokat selfie project podobno jest zrobiony z plastiku, więc nie wiem czy się skuszę. Mimo to sama forma peel off bardzo mi się podoba, bo u mnie szybko zastyga i bezboleśnie się zdziera. Zastanawiam się czemu u Ciebie tak dlugo zastyga.. ;)
OdpowiedzUsuńPewnie taki już urok mojej skóry =D
Usuń