ALOESOWY ŻEL - PIANKA
- DO MYCIA TWARZY -
HOLIKA HOLIKA
Przy obecnych temperaturach, potrzeba mycia twarzy występuje u mnie na równi z potrzebą chłodnego prysznica. Po przebudzeniu się, po powrocie z pracy, przed snem... Jednak po co sięgnąć, by skóra była odświeżona, czysta i piękna, ale nie przesuszona czy podrażniona? Niestety... Częsty kontakt z takimi środkami może przynieść nam efekt dokładnie odwrotny, od zamierzonego. Jednak ostatnio znalazłam produkt, po którym moja skóra jest nie tylko odczuwalnie odświeżona i umyta, ale również nawilżona!
Obietnice producenta:
Pianka do oczyszczania twarzy z ekstraktem z aloesu. Delikatnie oczyszcza utrzymując odpowiedni poziom pH skóry. Łagodzi podrażnienia i zmniejsza zaczerwienienia skóry zapewniając świeży, zdrowy wygląd. Posiada naturalny skład bez parabenów, olejów mineralnych i barwników, dlatego też nie powoduje podrażnień i nie przesusza skóry. Nadaje się do każdego rodzaju skóry.
Cena: +/- 35,00 zł/ 150 ml
Skład:
Moje wrażenia:
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to opakowanie! Tubka w kształcie aloesowego liścia przyciągnie wzrok każdego i z pewnością będzie zdobić łazienkową półkę przez dłuższy czas. Otwarcie "na klik" świetnie się sprawdza, umożliwiając dokładne dozowanie produktu. Jeszcze mi się nie zdarzyło wylać go zbyt dużo! =)
A wszystko za sprawą bardzo gęstej, żelowej konsystencji, która podczas mycia przyjemnie chłodzi, a dodatkowo pieni się jak szalona. Dzięki temu produkt staje się niesamowicie wydajny, a to z pewnością choć trochę zrekompensuje wcale nie taką niską cenę. Produkt ma delikatny, przyjemny zapach, który sama uznaję za charakterystyczny dla aloesu i aloesowych kosmetyków.
Naprawdę ciężko się z tym kosmetykiem nie polubić, ze względu na jego delikatność i skuteczność. Oczywiście, można go używać jedynie do poranno - wieczornego mycia buzi, jednak z demakijażem radzi sobie lepiej, niż niejeden kosmetyk dedykowany. Wystarczy kropelka na dłoni, konjacu czy innym gadżecie i po makijażu twarzy nie ma śladu. Nie podrażnia oczu, więc w te rejony również możecie się z tym żelem zapędzić, jednak na rozpuszczenie tuszu potrzebuje już zdecydowanie więcej czasu.
Dlatego od dłuższego czasu używam go dwa razy dziennie - w okolicach godziny 16, kiedy wracam z pracy i zmywam makijaż, oraz w okolicach 23 - 24, kiedy szykuję się do spania. Za każdym razem moja skóra jest czysta i delikatnie miękka, a przy tym czuć na skórze delikatną warstewkę nawilżenia. Nie ma mowy o żadnych zaczerwienieniach, podrażnieniach, czy szczypaniu.
W chwili pisania tego posta dobijam gdzieś do połowy butelki i jestem tym produktem szczerze zachwycona. Odkąd go używam poziom nawilżenia mojej cery znacznie się poprawił, a pory mam czystsze i mniej widoczne (chociaż to przede wszystkim zasługa szczoteczki, którą widzicie na pierwszym zdjęciu - prawdziwa petarda!). Aż żałuję, że w kolejce czekają na mnie minimum dwa produkty do mycia twarzy, bo najchętniej sięgnęłabym ponownie po ten z dzisiejszej recenzji =D
Do następnego wpisu!
SnuKraina =)
Słyszałam na jego temat same pozytywne opinie, choć sama go jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńWcale mnie te pozytywne opinie nie dziwią, produkt naprawdę warty uwagi =D
UsuńJa też słyszałam same pozytywne opinie, więc będę musiała go kupić. 😊
OdpowiedzUsuńO proszę, a ja w ciemno kupiłam =D
UsuńBardzo lubię żel aloesowy Holika, a i ten kosmetyk mnie kusi. Jednak właśnie ta cena jeszcze chwilowo mnie wstrzymuje przed zakupem ;-)
OdpowiedzUsuńCzasami widuję go na promocjach, więc warto się rozglądać! Nooo i jest jeszcze super wydajny, jeżeli jeszcze szukasz jakiś argumentów =D
UsuńSuper żel mam go w domku :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Tobie również się sprawdza =)
UsuńCałkiem fajnie brzmi 😁 może kiedyś się skuszę na niego jak mi gdzieś wpadnie w ręce
OdpowiedzUsuńSama, jak wyczyszczę zapasy do mycia twarzy, zamierzam polować na promocje =D A rzadko mi się zdarza wracać do takich produktów =)
UsuńO jego bracie dużo się mówi, szkoda że ten jest tak mało popularny, skoro tak bardzo skuteczny. Tak samo jak Ty w dzień marzę tylko o chwili ochłody, orzeźwienia. Makijażu nie noszę, więc raczej stawiam na rozpylenie jakiejś mgiełki, albo smaruję się esencją z aloesem. Póki co do mycia twarzy mam żel z barwy, ale będę pamiętać o tym :)
OdpowiedzUsuń