Jak Wam mija weekend? Do mnie jakoś nie dociera, że to za chwilę koniec, że jutro pobudka o 5 rano i tak przez kolejne pięć dni ... Że też ten leniwy czas nie mógłby jednak płynąć wolniej =)
Czy w ciągu tych dwóch wolnych dni znalazłyście jakąś dłuższą chwilę, żeby zadbać o siebie? Ja podczas ostatnich wieczorów w domowym SPA sięgnęłam po ostatnie maseczkowe nowości od Bielendy. Kto jest ciekawy rezultatów? =)
MANUKA HONEY NUTRI ELIXIR
- MASECZKA ODŻYWCZO NAWILŻAJĄCA -
BIELENDA
Odżywczo - nawilżająca maseczka o bogatej kremowej konsystencji skutecznie poprawia jakość delikatnej i wymagającej cery suchej i wrażliwej. Niezwykła formuła kosmetyku oparta o unikatowy miód manuka zapewnia suchej, odwodnionej cerze optymalne nawilżenie, wspomaga jej regenerację i odżywienie.
Maseczka widocznie poprawia ogólny wygląd i kondycję skóry. Wzmacnia i zmiękcza naskórek, eliminuje nieprzyjemne uczucie napięcia i pieczenia skóry, czyni ją miękką i gładką. Poprawia koloryt, dodaje cerze promiennego blasku.
Wewnątrz saszetki znalazłam bardzo kremową gęstą maseczkę o żółtym kolorze i delikatnym, słodkim zapachu. Przy mniej wymagających cerach z powodzeniem wystarczy jej na dwa użycia - już niewielka ilość pięknie nawilża i zauważalnie odżywia skórę. Po zmyciu pozostałości skóra jest zaskakująco miękka, gładka i, co najciekawsze, lepiej napięta. Prawdziwy ratunek przy tej wysuszającej aurze.
Chociaż maseczka jest dedykowana cerom suchym i wrażliwym, to moja tłusta również bardzo z niej skorzystała. Nie mam po tej masce żadnych skutków ubocznych, moja cera się nie zbuntowała i nie obdarzyła mnie zapchanymi porami. A przy tak bogatych maskach to niestety dość częste zjawisko =(
Mam do niej tylko jedno zastrzeżenie - jeżeli macie jakieś zadrapania, ranki czy gojące się niedoskonałości, to lepiej poczekać aż się wygoją albo ominąć te miejsca podczas aplikacji. Niestety maska delikatnie podrażnia takie miejsca, powodując szczypanie i pieczenie, co niekoniecznie sprzyja gojeniu się. Poza tym - wszystko jak najbardziej na plus =)
BLACK SUGAR DETOX
- MASKA + PEELING -
BIELENDA
Detoksykująco - oczyszczająca maska z peelingiem skutecznie poprawia jakość trudnej i wymagającej cery mieszanej i tłustej. Niezwykła formuła kosmetyku oparta na innowacyjnym połączeniu cukru i węgla, zapewnia cerze mieszanej silny detoks - oczyszczenie skóry z toksyn oraz optymalne nawilżenie. Kosmetyk widocznie poprawia ogólny wygląd i kondycję skóry.
Peeling złuszcza martwy naskórek, wygładza i zmiękcza skórę, odblokowuje pory. Maseczka oczyszcza, odtłuszcza i matuje błyszczącą się cerę, pochłania nadmiar sebum, zwęża pory, zapobiega powstawaniu wyprysków. Wyrównuje koloryt, dodaje witalności, przywraca cerze promienność i blask, koi.
Saszetka skrywa w sobie żelową maskę naszpikowaną peelingującymi drobinkami cukru i węgla. Jednak, jak na dobry i skuteczny przystało, jest ich trochę za mało. Koniec końców czuć, że wykonujemy delikatny masaż, jednak nie jest on na tyle złuszczający, jakbym sobie tego życzyła.
Za to w roli oczyszczającej maseczki produkt sprawdza się rewelacyjnie, a ja sama nie mogę się doczekać, aż dobiorę się do pozostałych produktów z tej serii. Maska jest prawdziwym pochłaniaczem sebum! Po zmyciu produktu moja cera była miękka, gładka i przyjemnie matowa. Taką chciałabym widzieć ją codziennie! Ponadto maska bardzo ładnie poradziła sobie z rozszerzonymi i zanieczyszczonymi porami sprawiając, że stały się mniej widoczne.
Co do pozostałych niedoskonałości - poradziła sobie wzorowo, wyciągając na światło dzienne wszystko to, co czaiło mi się pod skórą. Może nie wygląda to teraz najlepiej, ale z pomocą odpowiednich kosmetyków szybko wszystko zaleczę i nie będę musiała codziennie spoglądać w lustro z obawą, czy coś nowego mi się nie pojawia. A przed okresem to naprawdę rewelacyjna wiadomość =)
Podsumowując - obie maseczki mi się spodobały i obie są warte polecenia, chociaż to ta ostatnia skradła moje serce. Nie ma się co dziwić, w końcu jest dedykowana do mojego rodzaju cery i robi dokładnie to, co producent obiecał, a dodatkowo nie powoduje ściągnięcia ani innych podrażnień. Ostatnio Bielenda wprost szaleje z nowymi maseczkami, a ja wcale nie żałuję, że (póki co =P) zdecydowałam się właśnie na te dwie.
A Wy które z maseczkowych nowości Bielendy zdążyliście już poznać? Koniecznie pochwalcie się w komentarzach własnymi doświadczeniami =)
Pozdrawiam Was Gorąco!
SnuKraina =)
SnuKraina =)
Zaciekawiłaś mnie tą mocą oczyszczania drugiej maseczki :D
OdpowiedzUsuńJuż zamówiłam piankę do mycia twarzy i szczerze żałuję, że nie ma toniku =D
UsuńJa również bardzo chętnie wypróbuję drugą maseczkę. 😊
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serducha! =)
UsuńObie w końcu będą moje :D
OdpowiedzUsuńAch, znam w pełni to podejście =D
UsuńCukrowy detox może być dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTą Black Sugar Detox mam w swoich zapasach kosmetycznych, ale jeszcze jej nie używałam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zakupiłam je obie i po Twoim poście nie mogę doczekać się kiedy je wypróbuję ;-) Mam cerę mieszaną więc obstawiam, że bardziej spodoba mi się Black Sugar, ale zobaczymy.
OdpowiedzUsuńO kurcze, jak będę w PL na pewno ich poszukam! I jakie mają świetne grafiki na opakowaniach :D
OdpowiedzUsuńTa moc oczyszczania drugiej maski brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńRowniez zamowilam ta z brazowym cukrem ;D zobaczymy co to bedzie ;D
OdpowiedzUsuńMi też zdecydowanie za szybko leci czas. Miałam w weekend zrobić maseczkę i w końcu tak zleciało, że nie zrobiłam :D. Ale już chociaż lepiej z pielęgnacją wieczorną. Miałam sporo maseczek bielendy, ale takich peel off. Zmywalnych jeszcze nie. Ogólnie jestem ciekawa masek z miodem, bo powinny być zbawienne przy tej pogodzie. Jak napisałaś, że rzeczywiście daje radę, to mam wielką ochotę przetestować. Druga też brzmi kusząco. Wyskoczyło mi trochę niedoskonałości, a chciałabym porządnie oczyścić skórę. Rozejrzę się za obiema maskami :)
OdpowiedzUsuń