Dzisiaj chciałabym Wam pokazać moje, dość specyficzne zakupy. Ale najpierw małe pytanko na rozgrzewkę:
Też tak macie, że buszujecie po drogeriach w poszukiwaniu dwóch, noo góra trzech rzeczy?
A w ostatecznym rozrachunku jesteście stówę albo dwie w plecy bo ciągle wpada Wam coś w oko? =)
Przetrząsając moje zapasy doszłam do wniosku, że potrzebuję w zasadzie dwóch produktów -
- szamponu, bo nie mam już nic w zapasie, a obecny nie wiadomo jak się sprawdzi na długim dystansie użytkowania. Jak widać padło na Łopianowy szampon - wzmocnienie i blask - White Agafia.
- peelingu, ponieważ obydwa które mam są jak zwykły żel do twarzy, a ja potrzebuję jednak czegoś mocniejszego. Tym razem postawiłam na korund kosmetyczny, przynajmniej z jego pomocą wykończę te nietrafione peelingi.
Na piankę do mycia twarzy od E-Fiore czaiłam się już od dawna, jednak nie chciałam robić zamówienia dla jednej buteleczki. Jednak sklep, który wybrałam na swoje zakupy ma tą markę w ofercie, także dlaczego nie =).
Cuda zaczynają się dopiero później, ponieważ nie licząc gąbeczki do makijażu, która schowała mi się przed zdjęciem, zamówiłam cały kartonik próbek =)
Jak widać na powyższym zdjęciu, mamy dwa produkty marki Dr. Hauschka, a dokładniej mówiąc jest to krem do mycia twarzy oraz maseczka oczyszczająca. Ta ostatnia zapowiada się o tyle ciekawie, że jest to proszek do rozrabiania, więc wystarczy na kilka aplikacji, a ja kocham maseczki oczyszczające =)
Dodatkowo, do koszyka wpadły saszetki z kosmetykami mineralnymi - pudrem rozświetlającym, mineralną bazą, różem oraz podkładem matującym. Według mnie jest to świetny sposób na przetestowanie kolorówki chociażby pod kątem koloru. Tutaj wielki plus dla sklepu Iwos, z którego pochodzi dzisiejsze zamówienie, ponieważ mają naprawdę szeroki wybór takich próbeczek.
A skoro już o próbeczkach mowa - co powiecie na rozświetlacz Lily Lolo Star Dust o pojemności 0,75g? Dla mnie bomba - zdecydowanie bardziej wolę wydać dychę i sprawdzić osobiście, niż wydać prawie stówę i pluć sobie w brodę, jeżeli kosmetyk nie okaże się spełnieniem marzeń. Zresztą - rozświetlaczy używam w tak minimalnej ilości, że będę się nim cieszyć jeszcze długo =)
Pamiętacie jeden z ostatnich wpisów o kremie pod oczy? Przypominam, że nie była to zbyt pochlebna opinia. Krem zużyłam na stopy zamiast pod oczy, ale to nie zmienia faktu, że zostałam bez kosmetyku do nawilżania strefy pod oczami. Zrobiłam już co prawda zamówienie na jednym ze sklepów z kosmetykami koreańskimi, ale ta paczka trochę będzie do mnie szła. W związku z tym postanowiłam ratować się kolejnym, maleńkim cudem. Tym razem jest to balsam z prawoślazem, do którego w komplecie dołączył krem z gwiazdnicą oraz krem peelingujący.
Oczywiście mam świadomość, że przy tak małych pojemnościach mogę nawet nie zauważyć różnicy w stosowaniu, jednak ciekawość wygrała. No i sami musicie przyznać, że te maleńkie opakowania są przeurocze =)
W zasadzie już na zakończenie, bo ostatnim rzutem na taśmę wypatrzyłam jeszcze dwie perełki. Pierwszą z nich jest dezodorant naturalny z ałunu, którego byłam już ciekawa od dawna, jednak jakoś nigdy nie mogłam się zdecydować. Jednak ten tutaj, jakżeby inaczej, jest mini - wersją turystyczną, która skłoniła mnie do zakupu. Co ma być to będzie, w końcu go sprawdzę =)
Drugą perełką jest serum do rzęs od E-Fiore. Nie wiem czy wiecie, jednak od paru miesięcy używam dość popularnej odżywki do rzęs, która jednak przyniosła skutek odwrotny do zamierzonego (wpis już niedługo!=) ), dlatego postanowiłam postawić na coś naturalnego, co jeżeli nie pomoże, to przynajmniej nie zaszkodzi.
Na odchodne, jakby próbek było mi jeszcze mało, sklep Iwos dorzucił jeszcze trzy saszetki. Bardzo miły gest =) Jak wiecie, z reguły nie mówię skąd kupuję kolejne kosmetyki i nie reklamuję sklepów internetowych. Jednak tym razem, zupełnie szczerze i dobrowolnie muszę pochwalić pracę tego sklepu - tak ekspresowa wysyłka jeszcze mnie nie spotkała. W poniedziałek wpłata została zaksięgowana, a we wtorek o godzinie 10:30 wyciągałam paczkę z paczkomatu - jestem szczerze zachwycona. Wszystko dodatkowo opakowane folią, przełożone papierem - nie ma szans, żeby coś się zniszczyło, otwarło czy zalało. Chyba będę wpadać częściej =)
A co oprócz tego?
Odwiedziłam ostatnio Drogerię Natura, z której również wyszłam z malutkim łupem:
Puder rozświetlający Moonlight, z którym już zdążyłam się zaprzyjaźnić, pięknie rozświetla policzki naturalnym, chłodnym blaskiem.
Puder brązujący Sahara Sand, w świetle sklepowych lamp wydawał mi się nieco ciemniejszy. Na mojej lekko już opalonej skórze jest w zasadzie prawie niewidoczny, przez co efekt przybrązowienia jest bardzo, ale to bardzo delikatny i naturalny - nie jestem w stanie zrobić sobie nim krzywdy =)
No i jeszcze dwie kredki do ust. Na lato takie lekkie, soczyste kolory są dla mnie w sam raz =) Pewnie się domyślacie, że trwałością to one nie powalają na kolana, ale aplikacja jest tak bezproblemowa, że spokojnie możecie sobie je dołożyć nawet bez pomocy lusterka. Zresztą, czego można chcieć więcej od pomadki, którą na promocji dorwało się za mniej niż 8,00 złotych? = )
Moje kolory to 201 TWIST - ten delikatny, brzoskwiniowy odcień, oraz 203 WATERMELON - nie dajcie się zwieźć tej delikatnej, brzoskwiniowej otoczce, ponieważ pod nią kryje się na prawdę mocny róż =).
Obie pomadki są bardzo kremowe, łatwo się rozprowadzają na ustach i mają piękny, słodko - owocowy zapach =)
A na co Wy skusiliście się w tym miesiącu?
Dajcie znać! =)
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)
P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.