W dniu Naszego święta chciałabym Nam życzyć samych radosnych chwil, trafionych kosmetyków i zniżek w ulubionych drogeriach =P No bo co innego potrafi nam sprawić odrobinę radości jak zakup kolejnej, "bardzo potrzebnej" nam pierdółki =)
Przy okazji święta ja również zrobiłam sobie "mały" prezent i poczyniłam"drobne zakupy". Jeżeli jesteście ciekawe co takiego mnie zainteresowało i co takiego będę testować (bądź już to robię) w marcu, to zapraszam na wpis =)
W tym miesiącu natchnęło mnie na testowanie różnorakich glinek - moja ukochana glinka wulkaniczna jest już na wykończeniu, dlatego też trzeba było nadrobić zapasy.
Zielona glinka, NACOMI - Bardzo lubię formę glinek do rozrabiania jako maseczki na twarz a z firmą NACOMI chciałam się poznać już od dłuższego czasu. Mój wybór padł na glinkę zieloną ze względu na jej oczyszczająco - złuszczające właściwości, a takich właśnie oczekuję od większości maseczek, które stosuję.
Cena: +/- 12,00zł
Aktywator do glinek i masek sypkich, NACOMI - Ofertę NACOMI przeglądam już od jakiegoś czasu i nie widziałam wcześniej tego produktu. Czyżby jakaś nowość? Aktywator ma na celu wzmocnić działanie glinki a także dodatkowo koić, redukować zmarszczki i intensywnie nawilżać skórę. Sama nie wiem, czego oczekuję po tym produkcie, mimo to jednak chętnie go sprawdzę =)
Cena: +/- 18,00zł
Czarne mydło, NACOMI - produkt ten ma mieć właściwości peelingu enzymatycznego. Co prawda nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do aktualnie używanego peelingu od Sylveco, jednak naszła mnie ochota na sprawdzenie czegoś nowego. Bo w zasadzie - dlaczego by nie? =)
Cena: +/-12,00zł
Żółta glinka, NATURE QUEEN - glinek nigdy zbyt wiele, także prezentuję Wam kolejną, tym razem w żółtym kolorze. Tak samo jak wersja zielona, tak i ta jest przeznaczona do skóry tłustej bądź mieszanej i ma ona na celu odtłuszczenie oraz oczyszczenie skóry. Ciekawe, czy zaskoczy mnie swoim działaniem =)
Cena: +/- 14,00zł
Czerwona glinka, NATURE QUEEN - skoro po żółtej i zielonej glince przyszła pora na czerwoną, to marcowe oczyszczanie twarzy będzie pobrzmiewało w rytmach reggae =) Dziwny zbieg okoliczności, jednak chciałam przetestować z tej nieznanej mi firmy co najmniej dwa produkty i właśnie ten wydał mi się być odpowiedni. Standardowo już mamy tutaj produkt do skóry mieszanej, tłustej ale również naczynkowej. Oprócz swoich oczyszczająco - matujących właściwości, ta glinka ma również dbać o nasze naczynka, uszczelniając je i zapobiegając ich pękaniu. Myślę, że ten produkt spodoba się nie tylko mi, ale również mojej mamie, która od lat walczy z widocznymi i pękającymi naczynkami =)
Cena: +/- 14,00zł
Masło Shea, NATURE QUEEN - nigdy nie miałam do czynienia z czystym masłem shea, więc skoro wpadło mi ono w oko, postanowiłam się za nie zabrać. Kupiłam je z nadzieją, że podziała na moje dość mocno wysuszone ostatnimi dniami stopy i doprowadzi je do należytego stanu przed wiosną. A czy moje przypuszczenia się spełnią - to się dopiero okaże =)
Cena: +/- 18,00zł
Oczyszczające maski do twarzy, FLORESAN - kosmetyki rosyjskie już dawno skradły moje serce chociażby niską ceną i bardzo dobrą jakością. Mam nadzieję, że te egzemplarze nie zepsują tej dobrej opinii =)
Cena: +/- 3,00zł/ sztukę
Maski do twarzy, FITOKOSMETIK - z racji tego, że ostatnie tygodnie dość mocno nadwyrężyły moje zapasy saszetek, musiałam je jednak trochę nadrobić. Tym razem mój wybór padł na wersję twarogową oraz tą z kozim mlekiem. Kiedy w końcu najdzie mnie ochota na ich sprawdzenie, z wielką chęcią podzielę się z Wami moją opinią. Mam jednak nadzieję, że mnie nie zawiodą =)
Cena: +/- 6,00zł/ sztukę.
Maski w płacie, IT'S SKIN - pielęgnacja koreańska i ich maski w płacie były dla mnie istną rewolucją. Nigdy nie przypuszczałabym, że tak skonstruowany kosmetyk może tak wiele zdziałać na skórze. I to nawet w kwestii oczyszczania! Z moich zapasów ostały się jedynie dwa egzemplarze, więc do towarzystwa zamówiłam im kolejne dwa - przy okazji będę mogła sprawdzić sobie maseczki od It's skin, na co wcześniej nie miałam okazji.
Cena: +/- 10,00zł/ sztukę.
Peeling do ciała, BODY BOOM - już we wcześniejszych wpisać mówiłam Wam o tym, że z peelingami do ciała jest u mnie dość kiepsko. Jestem na to nieco zbyt leniwa i wolę czas przeznaczony na masaż bezczynnie przeleżeć w wannie. Jednak nadchodzi wiosna a z nią cieplejsze dni, które zachęcą mnie do wyboru prysznica. O produktach BODY BOOM słyszałam już tyle, że kuszą mnie od dawna. Jednak cena 59,00 złotych za scrub do ciała skutecznie mnie odstraszała. A zachwyty nad właściwościami i pięknym zapachem nadal kusiły =) Idealnym dla mnie rozwiązaniem okazały się miniaturowe saszetki, które znalazłam na stronie wizaz24.pl, które pozwolą mi zobaczyć o co tyle szumu =)
Cena: +/- 10,00zł/ sztukę.
Puder ryżowy prasowany, ECOCERA - nie jest tajemnicą to, że sypkie pudry z ECOCERA kocham całym sercem. Jak tylko zobaczyłam informację, że wypuszczają wersję prasowaną serce zabiło mi szybciej i po prostu musiałam go mieć =). Jeżeli spodoba mi się tak bardzo jak jego sypki odpowiednik, to najpewniej nie rozstanę się z nim do końca życia =) I wiecie co? Nie mogę się doczekać testów! I z ogromną przyjemnością zaczynam je od razu po zakupie =)
Cena: +/- 15,00zł
A Wy jaki prezent sprawiłyście sobie z okazji Dnia Kobiet? =)
I który z powyższych kosmetyków znacie bądź chciałybyście poznać? =)
Czekam na Wasze komentarze!
Do następnego wpisu,
SnuKraina =)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i obserwację! Sprawiasz mi tym ogromną przyjemność =) Z wielką chęcią wpadnę też do Ciebie i się odwdzięczę. Nie martw się, z pewnością znajdę drogę =)
P.S. Pamiętaj, że pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.